21.12.2015

Cicho!

Czujność potrzebuje ciszy i uważności. Dlatego nie znajduje upodobania w nadmiarze tępiących słuch dźwięków i słów.

Przyłożone do ziemi ucho potrafiło niegdyś uchwycić odległy jeszcze tętent zbliżających się koni. Wyczulone zmysły w ciszy zimowego wieczoru reagowały na każdy, nawet najmniejszy dobiegający z zewnątrz szmer. Ludzie przyklejali nos do szyby, bacznie obserwując choćby najmniejszy ruch w pobliżu domu, lub wychodzili na zewnątrz pochodniami oświetlając obejście. Nadjeżdżający gość jeszcze nie zdążył zejść z wozu lub sani, a już cała rodzina stała wokół, witając przybysza. Czasem był intruz. Wówczas szybko należało przygotować się do obrony. W jednym i drugim przypadku obowiązywała czujność. By nie zostać posądzony o nietakt lub nie ponieść strat.

Czujność potrzebuje ciszy i uważności. Dlatego nie znajduje upodobania w nadmiarze tępiących słuch dźwięków i słów. A jeśli już zostanie zmuszona do zanurzenia się w gwar i harmider, jest obok, na zewnątrz, ponad. Jakby zamknięta w sobie, a jednak otwarta. By zawsze być w odpowiednim miejscu, na czas. By nie przegapić, nie zmarnować szansy.

By twarz pełna wdzięku nie przeszła mimo i głos słodki nie zamilkł, nie znajdując panny roztropnej.

Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski

Kalaruch Antonina Krzysztoń-Jest cisza