11.04.2017

Być jak Mistrz

Jesteśmy jak Piotr przed godziną próby – przekonani, że damy radę, że nie spotka nas nic takiego, co by nas przerosło.

Na co dzień żyjemy na własnym podwórku, zanurzeni w gąszczu lokalnych spraw, emocji, w sieci znajomości i zwyczajów. To, co znane wydaje się rzeczywiste, to, co ważne tutaj – najistotniejsze w ogóle. Spojrzenie z innej niż własna perspektywy stopniowo zaczyna przekraczać nasze możliwości…

Bóg, który mówi o krańcach ziemi, objawia wielkoduszny plan zbawienia całego świata – jakoś z trudem się mieści w ciasnocie naszych serc i umysłów. Owszem, na ogół nie życzymy nikomu źle, ale bez przesady, życie tu i teraz pochłania nas bez reszty. Jesteśmy jak Piotr przed godziną próby – przekonani, że damy radę, że nie spotka nas nic takiego, co by nas przerosło: „Panie, dlaczego teraz nie mogę pójść za Tobą? Życie moje oddam za Ciebie”. W perspektywie wieczności, walki na życie i śmierć, ta nasza naiwna pewność siebie brzmi doprawdy żałośnie. Nadzieję budzą tylko słowa Jezusa: „Dokąd Ja idę, ty teraz za Mną pójść nie możesz, ale później pójdziesz”.

Post ze świętym Albertem Chmielowskim

"Żadnych niepokojów nie chce Pan Bóg, ani o własną doskonałość też nie, bo w końcu - jeśli chcesz coś dobrego, a nie możesz, Bóg jak uczynek nagradza tę chęć."