18.03.2018

Wywyższy Bóg

Jak możemy walczyć z grzechem, skoro okazaliśmy się bezsilni?

Jacyż jesteśmy niekiedy dumni z tej swojej duchowej zapobiegliwości, z tego wielkopostnego zaprzątania: udziału w nabożeństwach, trudu rekolekcji, poczucia, że w poście, jałmużnie, postanowieniach osiągamy duchowe głębie... Czy ta duma jest niewłaściwa? Pewnie nie. Jednak to, jaką jej przypisujemy wagę – czy nie nazbyt dużą – okazuje się w zwykłych życiowych zawirowaniach: kiedy choroba uniemożliwia pobożne aktywności, dziesięcina okazuje się śmiesznie mała, a troski przesłaniają pożytek z najlepszych kazań... Stajemy wtedy przed Bogiem w jakiś sposób ogołoceni. Jak możemy walczyć z grzechem, skoro okazaliśmy się bezsilni?

Przymierze, które zawiera z nami Bóg, okazuje się wówczas nie domeną naszych wysiłków, ale Jego woli. Nie jesteśmy oczywiście tak naiwni, by sądzić, że nasza praca nad sobą ściągnie niebo na ziemię, a wielkanocne świętowanie i w tym roku się uda, bo „byliśmy grzeczni”. My naprawdę potrzebujemy łaski, bo nasza bezsilność jest dotkliwa i jak najbardziej rzeczywista.