21.05.2019

Chcę, byście szli

Jak wielki musiał mieć w sobie pokój, by nie dbać o własne bezpieczeństwo, ale o zadanie, które Bóg mu powierzył, do którego go wybrał?

«Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka.»

I znów kontekst nieco inny. To pożegnanie. Odchodzę i przyjdę – mówi Jezus. Więc: nie bójcie się tego, co nastąpi. Nie bójcie się mojej nieobecności. Nie bójcie się, że coś się zmieni, że na was spocznie ciężar. Kiedy indziej powie: oto ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata...

Ale uderzyły mnie te słowa w kontekście pierwszego czytania. Pawła, który niemal ukamieniowany w Listrze nie uciekł, nie zawrócił, poszedł dalej i dalej głosił Ewangelię. Jak wielki musiał mieć w sobie pokój, by nie dbać o własne bezpieczeństwo, ale o zadanie, które Bóg mu powierzył, do którego go wybrał, którego chciał przez niego dokonać?

Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Chcę, byście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał. Pozwólcie się posłać. Choćby przez ucisk i cierpienie, bo przecież «przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego».