09.01.2020

Ja jestem, nie bójcie się

Jezus nie zostawi nas w ciemności, zdanych jedynie na siebie wobec niesprzyjających wiatrów.

Po spektakularnym cudzie rozmnożenia chlebów, Jezus usuwa się na miejsce odosobnione, żeby się modlić. Wcześniej jednak przynagla uczniów, by wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go w przeprawie na drugi brzeg.

Ile razy doświadczamy analogicznych sytuacji. Po doświadczeniu wielkiej mocy Boga, przychodzi noc i wydaje się nam, że On się odsunął od nas. Zapominamy, że każdy cud, każda łaska, jaką otrzymujemy od Niego, nie jest dana wyłącznie po to, żebyśmy się lepiej poczuli, żeby było nam łatwiej i przyjemniej w życiu. Dary, choćby najbardziej cudowne i wyproszone, nie mają nas koncentrować na sobie, ale na Dawcy. Bogu zawsze chodzi o relację z nami. Do przyjaźni ze Sobą nas stworzył. Cud nie jest celem sam w sobie - jest etapem na drodze ku Ojcu; ma nas do Niego podprowadzić.

Jezus nie zostawi nas w ciemności, zdanych jedynie na siebie wobec niesprzyjających wiatrów i fal, które chcą roztrzaskać naszą łódkę. Przyjdzie, choćby boso, krocząc wpław po jeziorze, żeby nas uratować.