26.04.2020

Rozpoznanie

To, co było do tej pory – już nie wystarcza. Trzeba porzucić swoją wyrachowaną ostrożność.

Pewnych rzeczy nie da się zatrzymać dla siebie. Kiedy czytamy o tym, jak uczniowie słuchają Jezusa w drodze do Emaus, poznają Go, a potem „W tej samej godzinie zabrali się i wrócili do Jeruzalem” – rozpoznajemy ten rodzaj pośpiechu, zniecierpliwienia, ten nakaz, by czynić jakieś dobro natychmiast…

To, co było do tej pory – już nie wystarcza. Trzeba porzucić swoją wyrachowaną ostrożność. Bo i my jesteśmy przynagleni, by zrobić jakieś dobro, nie zwlekając, już. A jednak czujemy się zamknięci, zablokowani, bezsilni. Plany na najbliższe dni i miesiące się rozsypały, trudno jest wybiec myślami w przyszłość. A i okazji do czynienia dobra w sytuacji zagrożenia jest jakby mniej – albo raczej: są odmienne od tego, co znaliśmy do tej pory.

Powrót z Emaus nie jest jednak niemożliwy. Uczniowie wrócili, bo Bóg się z nimi spotkał, mówił, dał się poznać.

I może to jest dla nas najważniejsze przynaglenie, nakaz: nie myśleć, co będzie potem. Być dzisiaj tu. Tu właśnie. Słuchać. Rozpoznać.

Z nauczania Jana Pawła II

Ponieważ śmierć Chrystusa na krzyżu i Jego zmartwychwstanie stanowią treść codziennego życia Kościoła i zapowiedź wiecznej Paschy, pierwszym zadaniem Liturgii jest niestrudzone wprowadzanie nas na otwartą przez Chrystusa paschalną drogę, na której człowiek godzi się umrzeć, aby mieć życie wieczne (Vicesimus Quintus Annus, 6)