26.07.2020

Wszystko to wszystko

Nie mogę dać Bogu tylko cząstkę siebie i oczekiwać, że On da mi wszystko.

„Jestem chrześcijaninem, ale”. Ileż razy słyszałem takie wypowiedzi? Dawniej wypowiadali je głownie ci, których uważało się za słabych w wierze. I to można było zrozumieć. Można było dodawać im sił. Wzmacniać ich motywację, by dla skarbu, jakim jest Królestwo porzucili to „ale”. Dziś często powtarzają tak ci,  którzy uważając się za mądrzejszych niż Ewangelia, mądrzejszych niż Kościół, próbują doń wprowadzać „nowoczesność”. Kwestionują prawdy i zasady, którymi Kościół kierował się przez wieki. Naiwnie sądząc, że jeśli zmniejszyć wymagania, to wiara stanie się dla dziś ją odrzucających bardziej atrakcyjna.

Hahaha... przecież w całej wierze najbardziej atrakcyjne jest to, na czym dziś wielu, zanurzonym w doczesności, kompletnie dziś nie zależy: życie wieczne. Dla tego życia wiecznego zawsze będę musiał coś poświęcić. Myślenie, że można iść za Jezusem  niczego nie rezygnując, nie biorąc krzyża, jest naiwnością. No, chyba że ktoś już dawno wyrażoną w przykazaniach wolę Boga uczynił swoją wolą.

Mocno przypomina mi to przypowieść z dzisiejszej Ewangelii. Królestwo jest jak skarb, jak najbardziej drogocenna perła. By go zdobyć, trzeba zrezygnować z wszystkiego innego, bo jednego i drugiego mieć nie mogę.

A jeśli nie zrezygnuję? Odpowiedź znajduję w drugiej przypowieści dzisiejszej Ewangelii, o zagarniającej różne ryby sieci. W dzień sądu okaże się, czy nadam się do nieba czy też nie.

Z nauczania Jana Pawła II

Czytamy w Księdze Rodzaju: „Pan Bóg dał człowiekowi taki rozkaz: «Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz»” (Rdz 2, 16-17).

Poprzez ten obraz Objawienie poucza nas, że władza decydowania o dobru i złu nie należy do człowieka, ale wyłącznie do Boga. Człowiek oczywiście jest wolny od chwili, kiedy może pojąć i przyjąć Boże przykazania. Cieszy się wolnością niezwykle rozległą, może bowiem jeść „z wszelkiego drzewa tego ogrodu”. Nie jest to jednak wolność nieograniczona: musi się zatrzymać przed „drzewem poznania dobra i zła”, została bowiem powołana, aby przyjąć prawo moralne, które Bóg daje człowiekowi. W rzeczywistości właśnie przez to przyjęcie prawa moralnego, ludzka wolność naprawdę i w pełni się urzeczywistnia. „Jeden tylko Dobry” wie bowiem doskonale, co jest dobre dla człowieka i dlatego z miłości doń dobro to mu nakazuje w przykazaniach (Veritatis splendor  35).