• ana
    03.06.2010 15:29
    Kościół zawsze twierdzi, że ze zła można wywieźć dobro....To ciekawe jakie dobro można wynieść z rozpadu rodziny i rozwodu. Takie rzeczy też się zdarzają w katolickich małżeństwach. Jaki plan Bozy się kryje w takiej sytuacji? Bo ja go nie widzę. Na pewno żadnego dobra z tego nie będzie, gdy dzieci będą się wychowywać w rozbitej rodzinie, bo ich ojciec znalazł sobie nową "żonę", a zostawił matkę samą z dziećmi
    • marienka
      04.06.2010 09:46
      Rozwód nie jest wpisany w Boży plan. Trzeba było zrobić wszystko, żeby do niego nie dopuścić. W katolickich małżeństwach "takie rzeczy" nie mają prawa się wydarzyć. Rzeczą ludzką jest błądzić, ale jak wielkiej trzeba pokory, żeby godzić się z wolą Bożą... Też to przerabiam, mąż mnie zostawił z dziećmi i dobrze się bawi, ale dlaczego mam z tego powodu obwiniać Pana Boga? On za to zapłaci, a ja mam myśleć przede wszystkim o swoim zbawieniu i o dzieciach. Cały czas mam nadzieję, że zrozumie swój błąd. Bardzo długo nie mogłam się z tym pogodzić, nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę... To niemożliwe! Taka wielka miłość! Jednak niemożliwe stało się możliwe i tylko Pan Bóg wie o co chodzi...
    • renata155
      07.06.2010 17:31
      renata155
      czasem trzeba stanąć w prawdzie samym ze sobą..zadać i odpowiedzieć na pytania-czy nie zawiniłam?...czy to nie moja postawa,żądania,oczekiwania doprowadziły do tego że odszedł,że znalazł kogoś..czy nie przeze mnie,pomyślał o odskoczni(może na początku znajomości wcale nie miał zamiaru odejść..może wcale nie szukał kochanki,a kogoś do pogadania?)..zewnętrznie ofiarą,jest matka z dziećmi..ale zewnętrzność nie zawsze odpowiada prawdzie--a jeśli na pytania odpowiedzi są negatywne,jeśli jest pewność że nie ma sobie nic do zarzucenia,i że się zrobiło wszystko by rozpadowi zapobiec--wtedy czas na współpracę z łaską,i na przyjęcie faktu
      • marienka
        08.06.2010 00:19
        Tak, Reniu, wina zawsze leży po obu stronach. Mam sobie bardzo wiele do zarzucenia. I nie chodzi tylko o to, że nie jestem doskonała... nikt nie jest... ale 7 lat walczyłam w sądzie, żeby nie było rozwodu i jak już myślałam, że przegrałam... stał się cud. Mąż był pewien, że dostał rozwód, bo na ogłoszeniu wyroku byłam sama, a tu, niespodzianka...Nikomu nie powiedziałam do uprawomocnienia się wyroku, żeby się nie odwołał. Tak, przyjęłam fakt, że mąż mnie porzucił, wybrał inną drogę, ale co z tego? To ja jestem jego żoną. Wcale nie uważam, że jestem ofiarą, mam wspaniałe dzieci, pracę i jakoś ciągniemy ten nasz "wózek"... A co będzie dalej? z tego zła, być może będzie dobro:-) mam taką nadzieję
  • marienka
    04.06.2010 09:31
    Rozwód nie jest wpisany w Boży plan, trzeba było zrobić wszystko, żeby do niego nie dopuścić... Małżeństwo nie może nazywać się katolickim, skoro tak łatwo zapomina o przysiędze małżeńskiej... Co z naszą wiarą???
  • ana
    04.06.2010 11:00
    Jeśli jedna strona w małżeństwie chce odejść to zawsze odejdzie, nawet w katolickiej rodzinie, i gdy druga strona robi wszystko co w jej mocy. Może to nie jest "Boży plan", ale tak się dzieje. I Bóg, który wszystko przewidział, wszystko wie i jest wszechmocny jakoś dopuszcza te krzywdy żony i dzieci....
    Piszesz Marienka, że "zdrajca" zapłaci za to co zrobił. Też nie bardzo w to wierzę. Ciągle słyszę w kościele, że Bóg jest miłosierny i kocha szczególnie grzeszników. Zdrajca się wyspowiada(może dopiero na starość)i też pójdzie do nieba
    • marienka
      05.06.2010 02:25
      Widzisz, Ania to nie do końca jest tak jak myślisz... Nie wiem jak Ci to wytłumaczyć, może odezwie się tutaj ktoś mądrzejszy ode mnie... Pewna jestem tylko jednego, że Pan Bóg pozostawił nam przykazania i wolną wolę... On chce dla nas dobra, to my sami komplikujemy, niestety.
      I nie myśl, że grzesznik od razu po spowiedzi św. zostanie zbawiony. Chciałby! Dobrze, że pojedna się z Panem Bogiem i być może zrozumie swój błąd na łożu śmierci... ale musi zapłacić... życie za życie...
    • renata155
      05.06.2010 16:27
      renata155
      zazdrościsz drugiemu zbawienia?..nie zazdrość..niebo-niebem..zanim do nieba,mamy przed sobą długie lata na ziemi,ze wszystkimi jego barwami..od dobra,do zła poprzez chorobę ból,i wesela ;)
      Bóg dopuszcza..bo Bóg szanuje wolną wolę i wolny wybór człowieka,dopuszcza..a jednak potrafi zło w dobro zamienić..dzieci wychowane w rozbitej rodzinie,może dzięki \jego łasce będą dorosłymi działającymi na rzecz dzieci?..może będą świetnymi wolontariuszami,a może lepszymi rodzicami-nie przewidzisz tego,komu i jaki upadek czy też cudzy grzech w zbawieniu pomoże.
      Nie chodzi o wyspowiadanie..chodzi o żal..o postawę serca,o otwarcie na Boga (to nie jest proste)
      Pytanie o naszą wiarę?..dobre pytanie--widocznie ..tyle jej w nas co kot napłakał..ale czy to wina Boga?
      • marienka
        06.06.2010 23:27
        No właśnie, skoro przyjmujemy dobro od Boga, dlaczego zła nie chcemy przyjąć? Właściwie, to jest naturalne zachowanie człowieka... ale czy słuszne? Sama miałam z tym problem, ale takie myślenie nie prowadzi do niczego dobrego. Każdy chce być kochany, piękny, młody, bogaty i najedzony... Pan Bóg widzi wszystko, widzi wiele więcej ode mnie czy od Ciebie...
        Tak, to dobrze, jeśli ktoś zdąży się pojednać przed śmiercią z Panem Bogiem, ale wcale to nie znaczy, że idzie prosto do Nieba. za wszystko trzeba zapłacić... nie ma nic za darmo...
        Ana, bądź dzielna, zaufaj Panu, będzie dobrze.
  • ana
    08.06.2010 19:21
    Nie potrafię być dzielna, ani zaufać Bogu. Wszystko mi się posypało. Wiara też.
    • renata155
      10.06.2010 20:19
      renata155
      nie mogło się posypać coś,czego najwidoczniej wcale nie było//może czas,aby zacząć budować taką relację z Bogiem ?
      • marienka
        11.06.2010 06:25
        Ana, wiem, że jest Ci trudno, ale dasz radę! Zaufaj Panu już dziś, tylko On może Twoje ścieżki wyprostować. Ale musisz ufać i wierzyć, to istota bycia chrześcijaninem. Zobacz, że już jesteś na dobrej drodze... zauważ dobro, jakie wypływa z tego zła...
  • ana
    12.06.2010 20:24
    Dzięki Marienka, że tak mnie wspierasz. Staram się zaufać, ale....., może kiedyś mi się uda...?.... I nie widzę tego dobra wychodzącego ze zła....
    • marienka
      13.06.2010 18:19
      Może w tej chwili nie widzisz, ale w końcu, jak będziesz chciała, to zobaczysz... Bądź dobrej myśli, codziennie dzieją się cuda, których w zgiełku codzienności nie zauważamy... ale wystarczy zatrzymać się na chwilę, to naprawdę działa. Daj sobie trochę czasu... wszystkiego dobrego dla Ciebie i dzieci, będzie dobrze... Niech Cię Pan błogosławi i strzeże, niech Ci Pan swój pokój da...
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Ostatnio najczęściej czytane