• Joda
    27.09.2010 02:04
    I to jest właśnie to. Nagi się urodził i nie ma nic. Totalnie nic.
  • elka
    27.09.2010 07:24
    umrze, posiadając miłość i dobro, które dawał i które przyjmował - o ile potrafił dawać i przyjmować :)
  • Tosiek
    27.09.2010 09:40
    Nagi się urodziłem i nagi umrę to nie oznacza że nie mam nic ponieważ mam siebie a więc życie dar bezcenny i niepowtarzalny ŻYCIE JEST czyli i po śmierci doczesnej też będzie. Gdy się nawróciłem to pierwsze co zrozumiałem to właśnie jak wielka jest wartość życia i że należy otaczać je szacunkiem zarówno w człowieku jak i w każdym stworzeniu.
  • Inka
    27.09.2010 11:00

    Hiob przyjął wszystko, co pochodziło z rąk Boga. My powiedzielibyśmy, że wziął pełny pakiet, coś w rodzaju all inclusive, wszystko w cenie. Ceną jest życie w harmonii wiary.

    Żyjąc w ten sposób umieramy bogaci, nie mając początkowo niczego, odchodzimy do Boga z całym Jego obdarowaniem  zbieranym w ciagu lat - prawdziwi bogacze.

  • NJ
    27.09.2010 12:37
    Kazdy kiedys umrze to jest pewne.. Ale od nas zalezy co bedzie po smierci.. czy zycie wieczne czy potepienie.. Mamy sie starac tu i teraz tak jak bylo w czoranszym czytaniu listo do Tymoteusza.. mamy wlaczyc w zawodach o wiare.. urodzilam sie naga nie majac nic.. i tu sie moge nie zgodzic.. bo mialm i to duzo.. mialam rodzicow,ich milosc i otrzymalam dar od Boga ze moglam sie urodzic.. Chciaz nie mamy nic to i tak mamy wszyskot u Boga Ojca. Dzisiejsze slowo mowi..Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki. [Łk 9,48b]
  • Jacan888
    27.09.2010 13:13
    Istota sprawy uchwycona, ale mam poczucie pewnego nadużycia. Nie jest bowiem tak, że Hiob umarł nie mając nic. On TRACIŁ kawałek po kawałku wszystko co miał, ale wciąż wierzył, CIERPIAŁ, ale ciągle ufał, NIE ROZUMIAŁ za co to wszystko go spotyka, ale nie zwątpił.
    W moim odczuciu w tym cały sens. Cierpliwie musimy oczekiwać, aż wszystko będzie jasne. Hiob miał szczęście, że stało się to jeszcze tutaj. Odzyskał majątek, wielkie zadowolenie i spokój. Ujawniono mu co jest najważniejsze zanim przeszedł na tę lepsza stronę.
    Wielu z nas , o ile starczy nam cierpliwości, pozna prawdę dopiero POTEM. Tak sądzę i tak interpretuję Hiobowy los.
    Przy okazji trochę mu zazdroszczę. Miał charakter :-)
  • jolanta
    27.09.2010 17:22
    Nie mam sił:(
  • natka
    27.09.2010 19:51
    Według mnie stwierdzenie, że rodzimy się i umieramy nie mając nic odnosi się w największej mierze do sfery "materialnej". Bo przecież nawet kochający rodzice są darem Boga - ileż dzieci nie doświadcza tego szczęścia. Rodzimy się nadzy, a Bóg przyodziewa nas w swoje dary. Gdy umieramy, umieramy nadzy - pozbawieni właśnie tych materialnych bogactw. Nadzy, bo wszystko, co mieliśmy - nawet miłość i dobro - otrzymaliśmy od Boga. Sami z siebie nie jesteśmy zdolni "przyodziać się". To Stwórca przyodziewa nas w skarby potrzebne do życia na ziemi i do życia w niebie. My ze swojej strony powinniśmy z pokorą otworzyć się na tę łaskę.
  • kajack
    27.09.2010 20:41
    Kiedy Bóg dopuścił, by z mojego życia zabrano co wydawało by się było moim, wyłem i płakałem. Potam zrozumiałem, że wszystko to nie było moje, tylko Jego, od Niego i że może zrobić z tym co zechce. I uwierzyłem, że wszystko co mi daje, zabiera, że robi to dla mnie, bym stawał się lepszy.
    Jeżeli wszystko co mamy, mamy z Bożej Łaski, a mamy, jeżeli WIERZYMY, że to prawda, to WSZYSTKO jest Boga i nie mamy nic. I jednocześnie mamy wszystko, bo mamy Boga.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg