• ana
    20.07.2010 22:22
    Dla osoby zdradzanej nie mają znaczenia dywagacje biblistów, czy słowo "nierząd" oznacza "tylko" cudzołóstwo, czy "aż" prostytucję. I myślę, że Pan Jezus też takiego rozgraniczenia nie stosował i nie mówił: "skoro mąż nie zdradza cię z prostytutką to nie masz prawa do rozwodu". To jest po prostu śmieszne. Wymyśla sie różne teorie, co miałoby oznaczać słowo: nierząd, a nie wiadomo wcale jakiego słowa Jezus użył, bo Ewangelie mamy w greckim (czy innym) przekładzie. Wystarczy, że pomylił się tłumacz parę wieków temu i powstał problem. Nasi bibliści uparcie twierdzą, że chodziło Jezusowi o małżeństwa nieważne, co autor tego artykułu słusznie skrytykował.
    Dla mnie jest niemal jasne, że za zdradę/cudzołóstwo powinien być rozwód kościelny, bo nie da się żyć z mężem, który zdradził i porzucił żonę dla kochanki. Jezus chyba nie chciał - tak jak to nam wmawia nasz KK - by za zdradę męża/żony osoby porzucone płaciły samotnością do końca życia.
    • renata155
      23.07.2010 16:06
      renata155
      ana...troche mnie rozbawiłą twoja wypowiedz..a gdzie miejsce na miłosć?-w twojej wypowiedzi jest tylko gorycz porzuconej kobiety..czyli gdyby maż cie nie zdradzał(albo zdradził raz) gdyby nie odszedł,dalej byłoby okej? a ty nadal byś go kochała i nie szukała faceta na boku?--z chwilą gdy odszedł znikła też twoja miłość do niego,i potrzebujesz koniecznie kimś go zastąpić?
      ależ kto ci każe być samotną?..czy kolejny mąż,i seks z kolejnym facetem jest lekiem na samotność?--a przyjaźń?.a praca na rzecz innych ludzi?,a dawanie siebie innym?..to nic?--Jezus był dla innych,poniósł konsekwencje swojego wyboru--odejście męża,jest konsekwencją twojego wyboru małżeństwa--teraz masz tylko jeden,albo zgodzić się z nauką KK..albo odejść z kościoła-jeśli dla kogoś ważna jest przysięga małżeńska(to jej dochowa,bez względu na to jak wybrała druga strona)..jeśli dla kogoś życie wiarą jest ważne,nie będzie się kłócił z nauką KK..albo ja przyjmie,albo szczerze sobie powie..zamierzam żyć inaczej,zamierzam żyć w grzechu-świadomie wybieram takie życie
  • Kostek
    21.07.2010 15:20
    "Trudna jest ta mowa"
  • lady_zgaga
    21.07.2010 20:14
    Zgadzam się z przedmówcą. I nie rozumiem zatwardziałości KK; kiedy ktoś jest zdradzany ile razy można przebaczyć. OCzywiście małżeństwo jest świete, ale nie można karać niewinnych ludzi, że żona (mąż) nagminnie zdradza. To jest nie w porządku i Bóg tego nie chce. Ale KK wie lepiej czego Bóg chce. Tak łatwo rozporządzać życiem innych ludzi - dla których często rozwód jest dramatem życia i poniżeniem. I nie prawda że Kościół takich ludzi nie odrzuca - na każdym kroku taki człowiek dowiaduje się, że jest gorszy. Niby dlaczego? I co może ksiądz powiedzieć o życiu małżeńskim? Nie ważne, że w rodzinie się wychowywał - bo założenie swojej rodziny to jak każdy wie, całkiem inny świat...
  • ana
    22.07.2010 15:07
    Mógłbyś Kostek rozwinąć swoją myśl?
    Jeszcze jedno mi się nasunęło. Pan Jezus powidział też coś takiego: "uczeni w prawie nakładacie na ludzi ciężary, których oni unieść nie mogą, a sami tych ciężarów palcem nie tkniecie" (cyt. z pamięci). Czy nakazywanie zdradzonym i porzuconym małżonkom by trwali w samotności nie jest takim ciężarem, który Kościół Katolicki (jako uczony w prawie) nakłada właśnie na nich ???
  • Kostek
    23.07.2010 10:35
    „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?”- ewangelia św. Jana 6 rozdział.
    Są to słowa apostołów dla których nauka Jezusa jest zbyt trudna i chcą od niego odejść. A na pewno nauczał o nierozerwalności małżeństwa. Już dobitniej i wyraźniej nie mógł tego powiedzieć. Nie ma co kombinować i się Jezusem podpierać, że jest inaczej. Jest to sakrament na całe życie. Było ustanowione na samym początku i przez Niego samego. Potem były inne sakramenty też na całe życie Kapłaństwo , Zakony. Była to podstawa przewagi cywilizacji Europejskiej. Teraz tą pałeczkę być może przejmą inni. Biskupi zbyt łatwo dają unieważnienia. Czemu domagamy się prawa do rozwodu zapominając o prawie dzieci do życia w pełnej rodzinie. To jest to samo co aborcja, gdzie w imię rzekomych praw zabija się drugiego. W małżeństwie nigdy nie będzie łatwo. Nikt tego nie obiecywał. Mamy pomoc. Jezus pokazuje jak wybaczać i jak nieść swój krzyż i może każdą śmierć zwyciężyć.
  • ana
    23.07.2010 22:19
    Kto wybiera kapłaństwo czy zycie zakonne sam ponosi odpowiedzialność za to czy wytrwa w powołaniu. Nikt takiej osoby - bez jej woli - nie wyrzuci z tego zakonu czy kapłaństwa. Małżeństwo to zupełnie inna sprawa. Tu jest dwoje ludzi, którzy muszą RAZEM chcieć trwać w swoim związku/powołaniu. Gdy jedna strona chce odejść/porzucić/rozwieść się to druga nie da rady SAMA niczego uczynić by uratować sakrament.
  • Kostek
    26.07.2010 15:25
    Rada jest. Państwo ze swojej strony nie powinno stwarzać żadnych warunków które sprzyjają rozbijaniu rodziny. Należało by przywrócić stan prawny w którym tak samo jak w kościele rozwodów nie ma. Trzeba głosować na partie które mają taki program, a jak ich nie ma to je stworzyć.
    Druga rzecz to bym widział potrzebę zmiany systemu emerytalnego. Dlaczego nasi dziadkowie mieli po 3,4...n rodzeństwa. Bo nie było emerytur i zabezpieczeniem był rodzina. W takiej sytuacji każdy dwa razy się zastanowił zanim rozwalił rodzinę. Teraz skoro emerytury już są należało by wprowadzić rodzinną pulę emerytalną.
    Dlaczego składka emerytalna dzieci z rodzin wielodzietnych ma iść na całość, a nie w części na ich matki które najczęściej zajmowały się ich wychowywaniem.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg