Nadzieja mocno doświadczona

Garść uwag do czytań na XIX niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.

Wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy. To dzięki niej przodkowie otrzymali świadectwo.

Dzięki wierze ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie. Dzięki wierze przywędrował do Ziemi Obiecanej, jako ziemi obcej, pod namiotami mieszkając z Izaakiem i Jakubem, współdziedzicami tej samej obietnicy. Oczekiwał bowiem miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg. Dzięki wierze także i sama Sara, mimo podeszłego wieku, otrzymała moc poczęcia. Uznała bowiem za godnego wiary Tego, który udzielił obietnicy. Przeto z człowieka jednego, i to już niemal obumarłego, powstało potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie, jak niezliczone ziarnka piasku na wybrzeżu morza.

Koniec krótszej perykopy.

W wierze pomarli oni wszyscy, nie osiągnąwszy tego, co im przyrzeczono, lecz patrzyli na to z daleka i witali, uznawszy siebie za obcych i gości na tej ziemi. Ci bowiem, co tak mówią, wykazują, że szukają ojczyzny. Gdyby zaś tę wspominali, z której wyszli, znaleźliby sposobność powrotu do niej. Teraz zaś do lepszej dążą, to jest do niebieskiej. Dlatego Bóg nie wstydzi się być nazywanym ich Bogiem, gdyż przysposobił im miasto.

Dzięki wierze Abraham, wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka, i to jedynego syna składał na ofiarę, on, który otrzymał obietnicę, któremu powiedziane było: «Z Izaaka będzie dla ciebie potomstwo». Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen jest wskrzesić także umarłych, i dlatego odzyskał go, na podobieństwo śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.

Warto jednak zwrócić uwagę, że Abraham, którego przykład wiary podaje autor listu, nie doczekał się spełnienia obietnicy. Owszem, spotkał Boga, widział zagładę Sodomy i uratowanie jego bratanka Lota, cieszył się długo wyczekiwanym potomkiem Izaakiem. Ale zamiast wielu miał tylko jednego syna. A i ziemia, którą miał posiąść na własność, w chwili jego śmierci nie należała jeszcze do niego. Swoją wiarą, swoim zaufaniem do Boga sprawił jednak, że mógł On działać dalej.

W nowym lekcjonarzu do czytania dodano jednak jeszcze parę wierszy. Oczywiście jego sens pozostaje ten sam: warto zaufać Bogu, to zaufanie ze strony człowieka pozwala Mu działać. Dobrze  jednak że w czytaniu wspomniano ten chyba najważniejszy „czyn wiary” Abrahama: ofiarowanie własnego syna. Warto pamiętać, że nie chodziło tu o działanie wbrew swojemu ojcowskiemu instynktowi, który każe traktować syna jak oczko w głowie. To była też  zgoda na niespełnienie Bożej obietnicy. To przecież, sądząc po ludzku,  wszystko i ostatecznie przekreślało. Tym większa zasługa Abrahama.

Przy okazji jednak dodano także akapit o uznaniu się Abrahama za gościa na tej ziemi; gościa, który wychylony w wieczność wyczekuje nowej, lepszej ojczyzny. Trudno nie zauważyć, że to postawa, która powinna też cechować każdego chrześcijanina.

Jak zobaczymy w Ewangelii, pomaga to zupełnie inaczej ustawić się w doczesności. Świat przestaje być domem, człowiek staje się na nim tylko przechodniem, zdążającym do niebieskiego domu. To zresztą motyw dość często przewijający się w pismach Nowego Testamentu. Aż dziw bierze, że wielu chrześcijan, zamiast żyć w teraźniejszości ale  uśmiechać się do wieczności, tak mocno, z taką miłością (bez wzajemności) zapatrzonych jest w doczesność ...

3. Kontekst Ewangelii  Łk 12, 32-48

Ewangelia tej niedzieli to  dalszy ciąg tego, co usłyszeliśmy poprzedniej niedzieli. Poprzedza ją więc wskazanie, by nie troszczyć się o dobra materialne, ale starać się przede wszystkim o dobra nieprzemijające. W starym lekcjonarzu i w wersji krótszej nowego opuszczono w tym miejscu tu kilka wersetów, ale w dłuższej tego opuszczenia już nie ma. I słusznie: jak ktoś chce, niech sobie ten fragment opuszcza, ale lepiej go zostawić. Bo jest przepiękny i mocno współgra zarówno z kontekstem poprzedzającym – Ewangelią ostatniej niedzieli – jak i  z tym, co następuje potem, czyli tym, co czytają używający starego lekcjonarza czy używający wersji krótszej.

Ewangelia tej niedzieli w  wersji dłuższej została też poszerzona o następujące po niej wyjaśnienie Jezusa: porównanie chrześcijan, a wśród nich szczególnie wszelkich chrześcijan, do rządcy, któremu Pan nakazał dbać o inne sługi. Trzeba przyznać, że na obu tych rozszerzeniach czytanie zyskało na dynamice. Owo czuwanie z lampami i pochodniami na przyjście powracającego Pana zyskuje na dynamice. To nie jest tylko statyczne czekanie; czekanie podczas którego można zając się dłubaniem w nosie. To czekanie wymagające czegoś więcej. Ale o tym za chwilę.

Znamienne, że po tym, co usłyszymy tej niedzieli Jezus mówi jeszcze – a usłyszymy to w następną niedzielę – że Ewangelia Jezusa nie jest łatwa; „przyszedłem ogień rzucić na ziemię”, przynoszę nie pokój a rozłam. Tak, wszystko co mówi tu Jezus wiele od chrześcijan wymaga. I to wcale nie tego, by przeciwstawiali się światu, ale przede wszystkim, by przeciwstawiali się sobie. By sami stali się prawdziwie uczniami i nie byli jak dzieci wyjadające z ciasta tylko to, co im smakuje.  Przytoczmy tekst czytania. Kursywą wyjaśniający, ale nie występujący w tym miejscu w Ewangelii wstęp. Pogrubioną czcionką fragmenty występujące tylko w wersji dłuższej Ewangelii tej niedzieli. No  i normalną czcionką to, co było w starym lekcjonarzu a dziś w wersji krótszej.

Jezus powiedział do swoich uczniów:

«Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo. Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę. Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie dostaje ani mól nie niszczy. Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze.

Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie.

A to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie przyjść ma złodziej, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie».

 Wtedy Piotr zapytał: «Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?»

 Pan odpowiedział: «Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby rozdawał jej żywność we właściwej porze? Szczęśliwy ten sługa, którego pan, powróciwszy, zastanie przy tej czynności. Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. Lecz jeśli sługa ów powie sobie w sercu: Mój pan się ociąga z powrotem, i zacznie bić sługi i służące, a przy tym jeść, pić i upijać się, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna; surowo go ukarze i wyznaczy mu miejsce z niewiernymi.

 Ów sługa, który poznał wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie poznał jego woli, a uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą».

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg