Karze bo kocha

Kto nic nie robi, by jego dziecko nie stało się łajdakiem, wcale go nie kocha.

Ozeasza 4. 11

W sali wielu ludzi. Nawrócony muzyk składa świadectwo. „Kiedyś byłem zły. Buntowałem się, bo uważałem, że Bóg za wszystko mnie karze. Ale potem odkryłem, że to nieprawda, bo Bóg mnie kocha”. Aplauz sali. Bóg jest dobry, chwała Panu! Jacy głupi są ci, którzy uważają, że Bóg, który jest miłością, mógłby kogoś karać!

A po mojej głowie tłucze się niepokojąca myśl: naprawdę nie karze? Czyli obojętnie jak kto żyje, hulaj duszo piekła nie ma? Mogę swojemu bliźniemu zrobić każde świństwo, a Bóg będzie się mną zachwycał i jeszcze, gdy ci, których skrzywdziłem, zechcą Mu się poskarżyć, pogrozi im palcem? No jak to za co! Za to, że zamiast mi przebaczyć chowają w sercu urazę i domagają się jakieś sprawiedliwości!

Jasne, Bóg nie jest złośliwym żandarmem, który czyha na każde ludzkie potknięcie, by zaraz się wtrącić i przynajmniej pogrozić palcem. Nie jest Bogiem, który interesuje się człowiekiem tylko wtedy, gdy trzeba go upomnieć, zbesztać albo ukarać. Ale kochając i wiele darując stawia też wymagania. I na pewno nie jest naiwny.

Jak kochać by nie wtrącać człowieka w otchłań zła to problem, nad którym zastanawia się wielu rodziców. Znał go też w odniesieniu do Boga Stary Testament. Jego autorzy rozumieli to napięcie między koniecznością pogodzenia Bożej świętości i Jego pragnienia sprawiedliwości z Jego dobrocią i życzliwością wobec człowieka. Ot, prorok Ozeasz....

Słuchajcie słowa Pana,
synowie Izraela,
On bowiem spór wiedzie z mieszkańcami kraju,
gdyż zaginęły wierność i miłość
i znajomość Boga na ziemi.
Przeklinają, kłamią, mordują i kradną,
cudzołożą, popełniają gwałty, a zbrodnia idzie
za zbrodnią.
Dlatego kraj jest okryty żałobą
i więdną wszyscy jego mieszkańcy,
zarówno zwierz polny, jak ptactwo powietrzne,
a nawet ryby morskie marnieją (4,1-4)

„Przeklinają, kłamią, mordują i kradną, cudzołożą, popełniają gwałty, a zbrodnia idzie za zbrodnią”. Jak długo Bóg miałby coś takiego tolerować i nie reagować? Co dałoby, gdyby ciągle milczał i czekał na nawrócenie? Przecież nie chodzi o drobiazgi. I nie grzechy wynikłe z ludzkiej słabości, ale raczej zupełne lekceważenie Boga. I zupełne nieliczenie się z zarówno z Nim ani z drugim człowiekiem. Dlatego Bóg  decyduje się działać. „Dlatego kraj jest okryty żałobą i więdną wszyscy jego mieszkańcy, zarówno zwierz polny, jak ptactwo powietrzne, a nawet ryby morskie marnieją”. Nie, tu nie chodzi o zemstę na zagubionych i głupiutkich. To ukaranie bezczelnych, którzy z nikim i niczym się nie liczą. Jeśli sami krzywdy nie doświadczą, nie opamiętają się.

Kto kocha, ten troszczy się o drugiego człowieka. I stawia mu wymagania. Chodzi przecież o to, by ten drugi stał się dobrym człowiekiem. Zgoda na zło byłby zgodą na jego wieczne potępienie. Dlatego nie ma sprzeczności między miłością, a mającym człowieka doprowadzić do opamiętania karaniem. Chodzi tylko o to, by w tym wszystkim rzekomą miłością nie maskować swojej kłótliwości i niechęci do człowieka. By nie mówić „to dla twojego dobra”, a w rzeczywistości tym dobrem w ogóle się nie przejmować. A Bóg karząc kochać nie przestaje. 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg