Reżyser Roger Young od lat specjalizuje się w filmach kostiumowych i biblijnych. Zanim w 1999 roku nakręcił „Jezusa”, miał już na swoim koncie m.in. produkcje o Mojżeszu, Józefie, czy królu Salomonie.
Zdjęcia do filmu nakręcono w tych samych miejscach, gdzie miały miejsce wydarzenia opisane w Nowym Testamencie.
Święto wszystkich potłuczonych, bitych, przegranych. Bezsilnych. Tych, co doszli do ściany.
Sam wybrał czas, miejsce, sposób.
Film pomija wiele istotnych dla chrześcijaństwa faktów zawartych w Ewangeliach eksponując jednocześnie wyłącznie ludzką naturę Jezusa.
Hebrajskie imię Je(ho)szua, zapisane zostało po grecku jako Jesous. Znaczy ono Jahwe zbawia.
Strefa marazmu i uśpienia potrzebuje ożywczych soków i smakowania wiary w mojej konkretnej codzienności.
Ilu ludzi, tyle zdań, opinii. Podobnie działo się w Ewangelii, gdzie nie ustawały spekulacje na temat tego, kim jest Jezus.
Bóg Ojciec nie wyrządza zła swoim dzieciom, a jednak niewiele z nich kocha Go tak, jak powinno się kochać dobrego, czułego i mądrego Ojca.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.