Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Dlaczego Bóg to, dlaczego Bóg tamto? Czy nie mógłby prościej, bez narażania ludzi na nieprzyjemne wstrząsy? Problem w tym, że nie widzimy tyle, co On (Rdz 46-48).
Rozmyślania nad Rdz 46-48
Alleluja! Chwała Panu! – krzyczy nieraz rozentuzjazmowany chrześcijanin. Gorzej, gdy zaczynają się problemy. Dla księdza nie ta parafia albo nie ten proboszcz. Dla świeckiego nie ten mąż czy ta żona, nie te dzieci i nie ta praca. Słowem – nie to życie. A przecież Bóg nie obiecuje swoim uczniom, że nie będzie w ich życiu trudnych przygód. Obiecuje tylko, że wszystkie ostatecznie dobrze się skończą. Nawet jeśli okaże się, że jeden dobry koniec rodzi kolejną trudną sytuację, i że tym szczęśliwym końcem będzie dopiero kres naszego świata.
Trudne ścieżki Pana
Skoro Bóg obiecał mi Kanaan, to czemu musimy uciekać do Egiptu? Niewątpliwie Jakub musiał zadawać sobie to pytanie. Może myślał, że to tylko na parę, paręnaście miesięcy? Nie mógł wiedzieć, że głód potrwa tak długo i że jego rodzinie przyjdzie żyć w Egipcie wiele następnych lat. Konieczność ucieczki do Egiptu była jednak zgrzytem w pięknie układającym się ciągu realizacji Bożej obietnicy dania potomkom Abrahama Kanaanu na własność. I to wtedy, gdy wszystko zaczynało się już właściwie układać. Kiedy ktoś z rodziny Abrahama nareszcie doczekał się licznego potomstwa. Kiedy – jakby wynikało z niejasnej wzmianki 48, 22 – Jakub zdobył już dla siebie nieco więcej ziemi niż ta, którą zdołali kupić jego przodkowie.
Niektórzy mówią, że Boga najbardziej bawi, kiedy człowiek opowiada Mu o swoich planach. Opinia ta jest głęboko fałszywa. Bo Bóg nigdy się człowiekiem nie bawi i z niego nie drwi. Ale niewątpliwie droga, którą prowadzi człowieka, bywa zaskakująca. Kiedy wszystko wydaje się iść nie tak, wymaga nieraz głębokiego zawierzenia. Tak było z Jakubem - Izraelem. W Kanaanie dłużej zostać nie było można. Głód coraz bardziej się srożył. Zaproszenie, by przybyć do Egiptu, było dla jego rodziny wybawieniem. Jakub musiał mieć jednak wątpliwości. Dlatego Bóg je rozwiewa: „Ja pójdę z Tobą do Egiptu i Ja cię stamtąd wyprowadzę, a Józef zamknie Ci oczy”. Jakub ciągle pamiętał o Bożej obietnicy. Wiedział, że nie żyzna ziemia Goszen ma być ojczyzną jego rodziny, a Kanaan. Dlatego siedemnaście lat później, gdy nadzieja na dosłowne spełnienie Bożej obietnicy upadanie, zmusi Józefa, by mu przysiągł, że pochowa go z jego przodkami. Z Abrahamem, Sarą, Izaakiem, Rebeką i Leą. Choć z dala od ukochanej Racheli, ale w Kanaanie. Tam, gdzie powrócą kiedyś jego potomkowie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |