Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »z cyklu "Perełki Słowa"
Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon (Mt 2,1n).
Nie królowie, a Mędrcy. Wędrowali do Niego „ze Wschodu” – powiada Ewangelista. Kiedy Persowie zdobyli Palestynę, wiele chrześcijańskich świątyń zburzyli. Bazylikę Narodzenia w Betlejem zostawili w spokoju ze względu na mozaikę przedstawiającą właśnie owych Mędrców ubranych w perskie stroje. Mędrcy – ludzie żądni wiedzy. Tyle że zgoła inaczej pojmowano wiedzę w tamtych czasach. Interpretacje snów, astrologia, magia – wszystko to były drogi i narzędzia zdobycia mądrości. Dziwne to dla nas, nienaukowe i naiwne. Ale uczyło szacunku wobec tajemnicy, jaką jest świat, człowiek, Bóg. I co by nie powiedzieć, obserwacja nieba narzuciła owym Mędrcom interpretację wcale nie głupią. Bo na niebie widać było dziwne zjawisko, które dziś tłumaczymy bardzo prosto. Ale do tego było potrzebne odkrycie Kopernika. „Koniunkcja planet” – tak to dziś nazywają astronomowie. Astrologowie wyciągnęli zaś z tego wniosek, że skoro „nowa gwiazda” jest tak jasna i wielka, to musiał narodzić się ktoś Wielki. Bo nie wątpili w to, że każdy człowiek ma swoją gwiazdę. Naiwne? Być może. Potem jeszcze kilka pytań do ludzi – i znaleźli swojego Króla. Warto patrzyć, pytać, mieć trochę fantazji, odwagi – a można znaleźć to, co inni mijają niewidzącymi oczyma.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |