Czy Ewangelie są pewne?

Świadectwo Ewangelii nie jest neutralne. Jaką przypisać im wiarygodność?

WPROWADZENIE

Chrześcijanie bardzo szybko zauważyli niezgodności pomiędzy ewangeliami. U Mateusza setnik z Kafarnaum osobiście przychodzi prosić Jezusa i mówi do Niego: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa - lub moje dziecko[1] - odzyska zdrowie (Mt 8,8). Według Łukasza setnik posyła do Jezusa starszyznę żydowską z prośbą, żeby przyszedł (Łk 7,3) - I oni właśnie przynoszą Jezusowi wypowiedź rzymskiego oficera. A za­tem? Któremu wierzyć? Łukaszowi czy Mateuszowi? Czy setnik przybył lub nie na spotkanie z Jezusem[2]
Obok jednak tych szczegółowych pytań całe pokolenia chrze­ścijan przeżywały święty tekst ewangeliczny. Wszystko w nim trak­towano dosłownie.
Jeszcze nie tak dawno bestseller Daniela Ropsa, Jezus na tle swoich czasów, dostarczył chrześcijanom z lat pięćdziesiątych radości patrzenia na życie Jezusa jeśli nie dzień po dniu, to przynajmniej w jego ważnych etapach i w kontekście historycznym.
Czasy się zmieniły. Pośród chrześcijan XX wieku powiał wiatr podejrzeń. Wszyscy mniej lub bardziej zostali naznaczeni twier­dzeniem niemieckiego egzegety R. Bultmanna (+ 1976) stwierdzającego, że nie można przejść od „Chrystusa wiary" do „Chrystusa Historii". Według niego pisma Nowego Testamentu pokazują nam jakoby Jezusa poprawionego i upiększonego przez pierwsze wspólnoty chrześcijańskie, Chrystusa takiego, w jakiego one wierzyły, dla nas jednak jest rzeczą zdecydowanie niemożliwą poznać Jezusa historycz­nego, takiego, jaki rzeczywiście żył za czasów Poncjusza Piłata. Ale to - uważał Bultmann - nie ma znaczenia, bowiem nasza wiara nie potrzebuje kłopotać się o „Jezusa Historii"; zwraca się wyłącznie do „Jezusa wiary" przepowiadanego przez pierwszych chrześcijan.
Na wielu chrześcijanach, choć nie podzielają pesymizmu hi­storycznego Bultmanna, robi wrażenie to wszystko, co tu i tam przeczytali na temat ewangelii. Stawiają sobie na przykład pytanie, czy nadal powinni uważać za autentyczne uzdrowienia opisane w ewangeliach, scenę rozmnożenia chleba, przemówienie w Kafar-naum o Chlebie i Winie, zapowiedzi czynione przez Jezusa o Jego Męce i mającym nastąpić Zmartwychwstaniu, itd. Krótko, czy istnieją takie fragmenty Ewangelii, które trzeba brać dosłownie jako „słowo ewangeliczne"?
Stawka jest wysoka. Niezależnie od tego, co myślał R. Bult­mann, wiara chrześcijańska nie stanowi wyłącznie przyjęcia myśli Jezusa tak, jak zdołali ją zinterpretować Jego pierwsi uczniowie; polega ona na przylgnięciu do samej osoby Jezusa, narodzonego z Dzie­wicy Maryi w Betlejem w Judei i ukrzyżowanego w Jerozolimie pod Poncjuszem Piłatem. On właśnie nas zajmuje, na Niego patrzymy, Jego słuchamy. Ojciec de Foucauld mawiał: „modlić się oznacza myśleć o Jezusie, kochając Go". Tyle że trzeba Go poznać!
Nie wszyscy chrześcijanie muszą podejmować szczegółowe badania historyczne na temat Jezusa, aby iść za Nim i Go kochać. A nawet ci, którzy przeprowadzili dokładne studia, nie myślą o tym w każdej chwili! Mieszkając w jakimś domu, nie sprawdzamy bezustannie solidności jego fundamentów. Często zdarza się nawet, że ufamy ekspertowi, który zapewnia nas, że zbadał je starannie i nie znalazł w nich żadnej skazy. To właśnie słusznie czyni większość chrześcijan. Zdają się na ekspertów w zakresie nauk biblijnych, którzy zbadali sprawę przed nimi i dla nich.
Jednakże dobrze jest, jeśli chrześcijanie mają jakieś pojecie o poszukiwaniach dokonywanych przez tych uczonych, o metodach ich pracy, o wnioskach i pytaniach nadal w zawieszeniu, aby coś potrafili odpowiedzieć, kiedy ktoś z otoczenia gwałtownie ich atakuje i powtarza jako slogan: „Ewangelia to tylko zbiór legend".
Chcielibyśmy wykazać, że Nowego Testamentu jako całości nie można uznać za historycznie wątpliwy, i że jest on z naukowego punktu widzenia zbiorem dokumentów o ogromnej wartości. Przyj­rzymy się tutaj pismom Nowego Testamentu, pozwalając sobie wskazać w bibliografii na kilka dzieł specjalistycznych w badaniach historyczno-krytycznych ksiąg Starego Testamentu.

-------------------------

[1] Greckie słowo pais można tłumaczyć albo na jeden, albo na drugi sposób.
[2] Dlatego właśnie od drugiego wieku naszej ery niektórzy chrześcijanie chcieliby zastąpić cztery ewangelie przez jeden tekst, który by je ujednolicił i zmazał wszystkie różnice. Próbie tej Kościół się sprzeciwił z wielką słusznością, postanowił zachować cztery różne podejścia do Tajemnicy swojego Pana.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama