Smutny święty to żaden święty – tak podobno mawiał św. Jan Bosko, powtarzając adagium swego duchowego mistrza, św. Franciszka Salezego.
Baruch, któremu przypisane jest autorstwo dzisiejszego fragmentu, był sekretarzem proroka Jeremiasza. Żył więc w czasie, gdy u końca VI w. przed Chr. jego ojczyźnie zagrażała potęga Babilonu.
Czytanego dziś fragmentu Księgi Jeremiasza nie ma w Septuagincie, starożytnym tłumaczeniu Biblii z hebrajskiego na grekę.
Ostatnia niedziela roku liturgicznego to dobra chwila, by czytając Księgę Daniela, zadumać się nad losem ludzkich potęg.
Czytany w czasie dzisiejszej liturgii fragment Księgi Daniela stanowi jedną z najbardziej dojrzałych w Starym Testamencie refleksji o zmartwychwstaniu.
W świecie semickim, a tutaj także w kręgu Starego Testamentu zwie się je wadi. To okresowe potoki, płynące w porze deszczowej – od października do lutego.
Taka propozycja już na samym początku wydaje się niedorzeczna.
Ogarniasz? To dziś modne szczególnie wśród młodych pytanie zastępuje sens starego: zrozumiałeś?
Czytając opis stworzenia kobiety, ciśnie się na usta podziw dla literackiego kunsztu i pieczołowitości biblijnego autora, który włączył w ten tekst całą gamę pełnych treści symboli i obrazów.
Prorocy, po hebrajsku nabi, na dworach starożytnego Bliskiego Wschodu pełnili funkcję urzędową. Jako urzędnicy byli więc blisko tych, którzy sprawowali władzę.