Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Chrzest jest wstępem, ale nie można na nim poprzestać.
Nasza nadzieja na zmartwychwstanie ma początek w sakramencie chrztu. Jest to sakrament otwierający wspólnotę z Jezusem Chrystusem, pierwszy krok ku zwycięstwu nad grzechem i siłami ciemności oraz warunek uczestnictwa w życiu Syna Boga. Bóg nigdy nie zniechęcił się do tego, by czynić coś z niczego, na przykład stworzyć świat z próżni albo kosmos z chaosu. Dokonuje rzeczy zaskakująco cudownych. Wybrał najmniej znaczący naród spośród wielu innych (Pwt 7,7), a gdzie wzmagał się grzech, tam obficiej rozlewał swą łaskę oszałamiającego kreacyjnie miłosierdzia (Rz 5,20). Wreszcie sięgnął po temat najbardziej absurdalny – po śmierć. Śmierć najbardziej sprzeciwia się Jego najradykalniejszemu atrybutowi – życiu. Chrzest wprowadza nas w ten nurt działania Boga uśmiercającego śmierć życiem i staje się porodowym basenem, a nie dołem z trumną.
Chrzest jest wstępem, ale nie można na nim poprzestać. Potrzeba permanentnego odkrywania mocy chrztu, wykorzystania jego zasobów, ciągłego oczyszczania się z win w sakramencie spowiedzi i umożliwienia Bogu modelowania w nas człowieka zgodnego z Jego zamiarem. Jak dziecko na chrzcie powinno być zupełnie zanurzone w wodzie, tak w oceanie dni i odmętach nocy powinniśmy zupełnie się każdego dnia zatapiać w Bogu przez Jezusa. Im dogłębniejszy udział w Jego śmierci, tym wznioślejsze narodziny dla życia wiecznego w mocy, która się w Nim ujawniła w dniu wzbudzenia z martwych. Potrzeba najczęstszego karmienia się sakramentalnym pokarmem eucharystycznym niczym mlekiem matki. Paweł podkreśla, że nic w tej sferze nie dzieje się w osamotnieniu, bowiem „razem z Nim” i umieramy, i rodzimy się w Duchu, w nowości życia postępując – peripateo. Zapewne kojarzy nam się ten czasownik z kontynuatorami filozofii Arystotelesa, który podobno filozofował, przechadzając się. Coś z tego skojarzenia możemy wykorzystać. Chrzest nie może być doświadczeniem, które zwalnia z dalszego postępowania, ale zakłada postępowanie, nawet nieunikające perypetii, by tylko bezgranicznie kontynuować rozwój łaski. Postępując, a nie tylko nie ulegając pijaństwu, rozpuście, złośliwości, czy zazdrości (Rz 13,13), a z drugiej strony postępując w czynach dobrych, które Bóg przygotował wcześniej, z góry, abyśmy w nie wchodzili jak w gotowe projekty uświęcenia (Ef 2,10).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |