Świadectwo Ewangelii nie jest neutralne. Jaką przypisać im wiarygodność?
A może to rzeczywiście prawda? Uzyskujemy dyplomy z historii, chociaż nie drasnęliśmy nawet sprawy istnienia tajemniczego żydowskiego cieśli, który rozdarł dzieje na dwie części: przed Jezusem Chrystusem i po Jezusie Chrystusie. Otrzymujemy wszelakie dyplomy z literatury klasycznej, otrzaskani jesteśmy z całą grecko-rzymską mitologią opartą na tekstach źródłowych. Ale przy tym nie spotkaliśmy nigdy greckich zdań Nowego Testamentu. Zadziwiające: odmierzanie czasu kończy się na Jezusie i od Niego zaczyna się na nowo. A On tymczasem jest jakby ukryty. Lub też puszcza się Go w niepamięć, albo uważa za rzecz oklepaną. Nawet księża, popi i pastorzy mówią o Nim mało. Owszem, dla uczciwości, każdej niedzieli powołują się na Niego w milionach przemówień, homilii, kazań... Jednakże zbyt często odnosimy wrażenie, że dla nich wiara w Jezusa nie stanowi żadnej trudności. Jest to raczej fakt oczywisty. Budujemy też uczone konstrukcje na temat Ewangelii; ilu jest jednak takich, co wraz ze swymi słuchaczami schodzą do suteren, by sprawdzić, czy naprawdę założono fundamenty? Niewielu także dziś stara się upewnić o sile kamienia węgielnego, na którym - jak twierdzą - opierają się zarówno ich wiara, jak i ich Kościoły. VITTORIO MESSORI Opinie o Jezusie, tłumacz. T. Jania s. 11-12, wyd. „M", Kraków 1994
|
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |