Wybór należy do ciebie

Andrzej Macura

publikacja 02.01.2018 16:00

Garść uwag do czytań Niedzieli Chrztu Pańskiego roku B (nowy lekcjonarz) z cyklu „Biblijne konteksty”.

Chrzest Jezusa Henryk Przondziono /Foto Gość Chrzest Jezusa
To początek Jego misji. Czy jestem świadom, że mój chrzest też jest początkiem misji? Nie tylko dostąpieniem zaszczytu bycia dzieckiem Bożym....

Czytania na Niedzielę Chrztu Pańskiego roku B w nowym lekcjonarzu (z 2015 roku) zostały zmienione. Dawniej zarówno w roku A, jak i B oraz C pierwsze i drugie czytanie było to samo. Różna była Ewangelia, ale że chodziło zawsze o to samo wydarzenie – chrzest Jezusa w Jordanie tyle że w opowieści różnych Ewangelistów – większych różnic nie było. A jako że w scenie chrztu Jezusa pojawia się aluzja do czytanego tej niedzieli proroctwa Izajasza z 42 rozdziału tej księgi, wszystko ładnie się składało. Można było rozpatrywać sens misji Jezusa w oparciu o to właśnie proroctwo. Teraz jednak pierwsze czytanie zmieniono. I wszystko stało się mniej czytelne. Przynajmniej dla mnie :) No ale spróbujmy prześledzić zarówno przesłanie poszczególnych czytań, jak i zobaczyć to, co wynika z takiego a nie innego ich zestawienia.

1. Kontekst pierwszego czytania Iz 55, 1-11

To tekst... Hmmm.... Znany i nieznany. Słyszą go zapewne dość często ci, którzy przychodzą na Wigilię Paschalną. Ale dla innych, zwłaszcza nie czytających samodzielnie Biblii, to chyba nowość. Wyjaśnijmy więc.

Kontekstem tej wypowiedzi proroka jest niewola babilońska. Mowa tu o jej końcu, o rychłym nadejściu dnia, w którym wygnańcy – a właściwie ich potomkowie –  będą mogli wrócić do swojej ojczyzny. Wystarczy zresztą przeczytać dwa wiersze następujące zaraz po czytaniu i już wszystko jest w tym względzie jasne:

O tak, z weselem wyjdziecie
i w pokoju was przyprowadzą.
Góry i pagórki przed wami
podniosą radosne okrzyki,
a wszystkie drzewa polne klaskać będą w dłonie.
Zamiast cierni wyrosną cyprysy,
zamiast pokrzyw wyrosną mirty.
I będzie to Panu na chwałę,
jako znak wieczysty, niezniszczalny!

To zapowiedź nadejścia szczęśliwszych dni. I pewnie też zachęta do powrotu. Ostatecznie powracających czekały spore trudności. Musieli wiele zaczynać od nowa. Ale – mówi prorok – Bóg wam ten będzie w waszym kraju błogosławił. Jest tu jednak jeszcze coś głębszego. Bibliści zwracają uwagę, że definitywnie skończył się wtedy czas, kiedy Izrael miał swoje państwo. Teraz będzie żył wśród innych narodów już bez tej „osłony” własnego państwa. Rozpoczyna się owy etap historii zbawienia.  Izrael ma być bardziej niż dawniej świadkiem dla innych narodów. Właśnie także przez to, że staje się częścią innych, większych państwowych społeczności. Bóg zaś przez proroka wzywa naród,  by z ufnością ten dar przyjął....

Przytoczmy teraz tekst czytania.

O, wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody,
przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy!
Kupujcie i spożywajcie, <dalejże, kupujcie> bez pieniędzy
i bez płacenia za wino i mleko!
Czemu wydajecie pieniądza na to, co nie jest chlebem?
I waszą pracę - na to, co nie nasyci?
Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki
i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw.
Nakłońcie wasze ucho i przyjdźcie do Mnie,
posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie.

Zawrę z wami wieczyste przymierze:
są to niezawodnie łaski dla Dawida.
Oto ustanowiłem cię świadkiem dla ludów,
dla ludów wodzem i rozkazodawcą.
Oto zawezwiesz naród, którego nie znasz,
i ci, którzy cię nie znają, przybiegną do ciebie
ze względu na Pana, twojego Boga,
przez wzgląd na Świętego Izraelowego,
bo On cię przyozdobi.

Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć,
wzywajcie Go, dopóki jest blisko!
Niechaj bezbożny porzuci swą drogę
i człowiek nieprawy swoje knowania.
Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje,
i do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu.
Bo myśli moje nie są myślami waszymi
ani wasze drogi moimi drogami -
wyrocznia Pana.
Bo jak niebiosa górują nad ziemią,
tak drogi moje - nad waszymi drogami
i myśli moje - nad myślami waszymi.

Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg
spadają z nieba
i tam nie powracają,
dopóki nie nawodnią ziemi,
nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju,
tak iż wydaje nasienie dla siewcy
i chleb dla jedzącego,
tak słowo, które wychodzi z ust moich,
nie wraca do Mnie bezowocne,
zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem,
i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa.

Co w słowach proroka zwraca szczególną uwagę? Widać tu jakby cztery części, pójdźmy tą ścieżką.

Po pierwsze  jest ta nieco dziwnie brzmiąca zachęta, by i biedni i bogaci chcieli skorzystać z łaskawości Boga. I jednych i drugich nic to nie będzie kosztowało. Za nic nie będą musieli płacić. Bogatym prorok wyrzuca tu, że niepotrzebnie wydają pieniądze na to co nie jest chlebem i nie nasyci. O co chodzi? To pewnie przygana pod adresem tych Żydów, którzy się w Babilonii wzbogacili i jakoś ułożyli sobie życia, a teraz nie chcieli wracać, bo im w niewoli było całkiem dobrze. Od proroka słyszą więc: nie martwcie się, wszystko czego Izraelowi trzeba, Bóg da. Coście się tak zapatrzyli w siebie i to co macie? Przyjmijcie dar, który Bóg  wam daje. Darem tym jest ta nowa sytuacja: możecie wrócić do swojej ojczyzny. To sytuacja tego braku pełnej niepodległości, ale jednocześnie dogodna sposobność by być świadkiem dla innych narodów. Jesteście w końcu moim narodem czy nie? Chcecie uczestniczyć w realizacji moich planów czy rezygnujecie?

Po drugie... Ten Boży dar dla Izraela. Bóg zapowiada spełnienie obietnic danych Dawidowi, całemu Izraelowi. Oto Izrael – jak to napisałem już wyżej - stanie się tym narodem, dzięki któremu inne poznają prawdziwego Boga. To ogromne wyróżnienie, wywyższenie tego narodu spośród innych. Zwłaszcza że Bóg – tak zapowiada prorok – zawrze z Izraelem wieczyste przymierze...

Kiedy? Trzeba jasno powiedzieć, że stanie się to parę wieków później. Nowe i wieczne przymierze z ludźmi zawrze Jezus Chrystus. W swojej krwi. Jasnym więc już jest dlaczego tę zapowiedź proroka czyta się w Wigilię Paschalną. I w sumie  znajdujemy tu też odpowiedź na pytanie o to, dlaczego zdecydowano się je umieścić w zestawie czytań na Niedzielę Chrztu Pańskiego. Wydarzenie w ten dzień wspominane było początkiem publicznej działalności Jezusa. W chrzcie nad Jordanem, jak to głosił już Jan Chrzciciel, obietnice dane Dawidowi zaczynają się ostatecznie spełniać. Zaczyna się też spełniać zapowiedź proroka o zawarciu z Izraelem nowego przymierza. Niestety, zobaczą to jasno dopiero ci, którzy spojrzą wydarzenie Jezusa Chrystusa z perspektywy Jego śmierci i zmartwychwstania. Sam chrzest Jezusa w Jordanie w sposób oczywisty tej prawdy ze sobą nie niesie..

Po trzecie, w proroctwie tym znajdujemy wskazanie, że Izrael powinien się nawrócić. Powinien porzucić swoje drogi i swoje knowania, a przejść na ścieżki swojego Boga. On przebaczy, bo w przebaczaniu jest hojny, ale trzeba jednak tego nawrócenia, zaufania Bogu na nowo.

No i po czwarte: zapowiedź Boga jest pewna. On nie rzuca słów na wiatr. Skoro obiecał, to jego słowo się spełni. „Słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem”.

Gdzie związek ze sceną chrztu Jezusa w Jordanie? Widzę trzy :) Najpierw ta wzmianka „przyjdźcie do wody”. To oczywiście owiązanie dość odległe, ale z perspektywy chrześcijanina już całkiem wyraźne. Chrześcijanin czyta już: przyjdźcie do chrztu. Po drugie, chodzi o wspomniany wyżej fakt, że w proroctwie Izajasza jest zapowiedź spełnienia się Bożych obietnic i pada zapowiedź zawarcia między Bogiem a Izraelem wiecznego przymierza. W chrzcie Jezusa nad Jordanem te obietnice zaczynają się spełniać. Zbliża się czas zawarcia wiecznego przymierza. Po trzecie zaś, owo wezwanie do nawrócenia. Ludzie chrzczeni przez Jana też podejmowali trud nawrócenia się. Udział w Bożym dziele trochę jednak kosztuje. Kosztuje nawrócenie...  Trochę to jednak nieewidentne, prawda?

Dla nas, czytających ten fragment już z perspektywy dokonanego zbawienia zapowiedź proroka niesie ze sobą zachętę do skorzystania z tej okazji. Nic nie kosztuje, nie trzeba za nie płacić. Czemu nie skorzystać? Jest to też przypomnienie, że bycie chrześcijaninem jest zaszczytem. My znamy prawdziwego Boga, my już jesteśmy odkupieni, a inni błądzą i szukają po omacku. Przypominają się tu słowa jednej z modlitw eucharystycznych: „dziękujemy, ze nas wybrałeś, abyśmy stali przed Tobą i Tobie służyli”. Jest to też dla nas zachęta do odwrócenia się od grzechu, a szukania ścieżek Bożych. Powinniśmy, gdy już zostaliśmy ochrzczeni innym chrztem, zanurzającym nas w śmierć i zmartwychwstanie Jezusa też wejść na drogę ciągłego nawracania się...W końcu jest to też wezwanie do zaufania Bożym obietnicom. Jeśli te wobec Izraela się spełniły, tak te dane nam, o zbawieniu, zmartwychwstaniu, życiu wiecznym, również się spełnią...

A następujący po tym czytaniu psalm przypomina nam: będziemy czerpać ze zdrojów zbawienia. Więc możemy się cieszyć, bo on jest nasza mocą i pieśnią....

2. Kontekst drugiego czytania 1 J 5, 1-9

Pierwszy list świętego Jana... Bardziej niż do wyjaśniania nadaje się do medytacji. Ale spróbujmy, mając nadzieję, że takie wyjaśnianie nie stanie się swoistą profanacją...

Pierwszy list świętego Jana jest zachętą dla chrześcijan, aby trwali w Jezusie. Przedostatnia część, z której pochodzi czytanie tej niedzieli, to - mocno upraszczając - zachęta do trwania w miłości, bo Bóg jest miłością. Jan zwraca uwagę: kto trwa w miłości, trwa w Bogu. Kto nie kocha, ten nie trwa też w Bogu. I w tym duchu kontynuuje dalej swoją myśl. Przytoczmy teks czytania i następujący po nim fragment. Z nim wszystko staje się ciut jaśniejsze. Tekst czytania - pogrubioną czcionką.

Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Mesjaszem,
z Boga się narodził,
i każdy miłujący Tego, który dał życie,
miłuje również tego,
który życie od Niego otrzymał.
Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże,
gdy miłujemy Boga i wypełniamy Jego przykazania,
albowiem miłość względem Boga
polega na spełnianiu Jego przykazań,
a przykazania Jego nie są ciężkie.

Wszystko bowiem, co z Boga zrodzone, zwycięża świat;
tym właśnie zwycięstwem,
które zwyciężyło świat, jest nasza wiara.
A kto zwycięża świat,
jeśli nie ten, kto wierzy,
że Jezus jest Synem Bożym?
Jezus Chrystus jest tym,
który przyszedł przez wodę i krew, i Ducha,
nie tylko w wodzie,
lecz w wodzie i we krwi.
Duch daje świadectwo,
bo jest prawdą.
Trzej bowiem dają świadectwo:
Duch, woda i krew, a ci trzej w jedno się łączą.
Jeśli przyjmujemy świadectwo ludzi - to świadectwo Boże więcej znaczy,
ponieważ jest to świadectwo Boga,
które dał o swoim Synu.
Kto wierzy w Syna Bożego,
ten ma w sobie świadectwo Boga,
kto nie wierzy Bogu, uczynił Go kłamcą,
bo nie uwierzył świadectwu,
jakie Bóg dał o swoim Synu.

A świadectwo jest takie:
że Bóg dał nam życie wieczne,
a to życie jest w Jego Synu.
Ten, kto ma Syna, ma życie,
a kto nie ma Syna Bożego,
nie ma też i życia.
O tym napisałem do was,
którzy wierzycie w imię Syna Bożego,
abyście wiedzieli,
że macie życie wieczne.

Nie podejmuję się dokonania syntezy tego fragmentu :) Zresztą.. sam Jan jej za chwilę dokona :)  Ale może po kolei, kilka myśli dotyczących pierwszej części czytania.

  • Z Boga narodzony jest ten, kto przyjmuje Chrystusa
  • Kto kocha Boga Ojca, powinien też kochać Jezusa Chrystusa.
  • Poznajemy, że kochamy współbraci, jeśli kochamy Boga i wypełniamy Jego przykazania.
  • Miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego przykazań
  • Ten, kto wierzy w Jezusa (czyli ten, kto narodził się z Boga), zwycięża świat. Czyli, pamiętając że Jan używa słowa „świat” w sensie pojeratywnym, jako rzeczywistości przesiąkniętej złem, ten kto wierzy w Jezusa zwycięża świat. Miłość do Boga, wyrażająca się w wierności przykazaniom, pokonuje zło.

A te dziwne tezy o świadectwie wody, krwi i Ducha? Bibliści widzą tu odwołanie się do sceny chrztu nad Jordanem (woda i Duch) oraz śmierci na krzyżu (wraz z całym wydarzeniem paschalnym zmartwychwstaniem wniebowstąpieniem). Dla nas to mało czytelne, ale Jan odpowiada tu heretykom z pierwszego wieku, którzy twierdzili, że Jezus został Synem Bożym dopiero podczas chrztu i – co ważniejsze – przestał nim by przed swoją haniebną śmiercią. No tak, w tym kontekście słowa Jana wydaja się jaśniejsze. W bardzo starej tradycji Kościoła w wodzie, krwi i Duchu widzi się też symbole trzech sakramentów inicjacji chrześcijańskiej.

Dlaczego przytoczyłem nie tylko samo czytanie, ale i fragment następujący w Liście św. Jana bezpośrednio po nim? Bo to pointa wcześniejszego wywodu. Że ten, kto wierzy w Jezusa ma życie wieczne. Jak podkreśla św. Jan –Ty, Drogi Czytelniku, jeśli tylko wierzysz w Jezusa, masz życie wieczne.

Jaki jest związek tego czytania z pozostałymi? Jest tu aluzja do owego wiecznego przymierza i prawdy o otwarciu się Boga na inne narody z proroctwa Izajasza: kto wierzy jest Bogu bliski. Nie ten, kto urodził się w Izraelu. A związek z chrztem Jezusa w Jordanie? Rzuca się w oczy owo „świadectwo Ducha”; tego samego, który zstąpił na Jezusa podczas chrztu w Jordanie. Jest to też przypomnienie, na czym polega droga tego, który idzie za Jezusem: ma kochać, ma wypełniać Boże przykazania...

Ale – trzeba przyznać – związek to raczej na trzeci rzut oka. Na pierwszy – mało czytelny :)  

3. Kontekst Ewangelii Mk 1, 7-11

Chrzest Jezusa (różny oczywiście od naszego chrztu sakramentalnego!) to w Ewangeliach pierwsze publiczne pojawienie się Jezusa (choć w Ewangelii Jana jest tylko wspomniany). Jest pierwszym z wielu znaków (niekoniecznie widocznym dla wszystkich – o czym za chwilę), że oto Bóg zaczął spełniać swoje obietnice o mającym kiedyś nadejść Mesjaszu, Bożym Pomazańcu.

Przytoczmy w tym miejscu może cały początek Markowego dzieła (tekst czytania pogrubioną czcionką)...

Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym. Jak jest napisane u proroka Izajasza:

Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą;
on przygotuje drogę Twoją.
Głos wołającego na pustyni:
Przygotujcie drogę Panu,
Dla Niego prostujcie ścieżki!

Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając [przy tym] swe grzechy. Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. I tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».

W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie».

Zaraz też Duch wyprowadził Go na pustynię. Czterdzieści dni przebył na pustyni, kuszony przez szatana. Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś usługiwali Mu.

Ciekawe, prawda? Już postać Jana jest spełnieniem prorockich obietnic. On jest według Marka owym tajemniczym głosem wołającego na pustyni, który ogłasza, że czas służby Izraela się skończył, że jego nieprawość odpokutowana, bo odebrał już w dwójnasób karę za wszystkie swoje grzechy (Iz 40, 2). Ale jednocześnie wskazuje on na innego, tego który idzie za nim. Prawdziwość posłannictwo Tego Drugiego potwierdza sam Bóg w scenie czytanej w Ewangelii tej niedzieli.

4. Warte zauważenia

Opowieść Ewangelisty Marka jest zdecydowania bardziej lakoniczna nie tylko od sceny przedstawionej przez Mateusza, ale nawet Łukasza. Nie ma mowy o dylematach Jana, o modlitwie Jezusa. Jezus po prostu przychodzi i przyjmuje chrzest. W ten sposób Marek koncentruje się na tym, co w tej scenie chyba najważniejsze: na znaku otwartego nieba, na Duchu zstępującym na Jezusa i na głosie z nieba.

Znamienne, że widzi to sam Jezus, niekoniecznie świadkowie wydarzenia. Czy świadkowie słyszeli głos? Tego na podstawie relacji Marka też nie można jednoznacznie rozstrzygnąć. W Ewangelii Jana będzie potem wyjaśnienie, że widział to wszystko też Jan Chrzciciel, ale tu tego nie ma. Myśląc o tej scenie należałoby więc raczej widzieć w niej znak dla samego Jezusa, niekoniecznie tak oczywisty dla świadków tamtego wydarzenia. Co to znaczy w praktyce?

Po pierwsze to zaskakująca wskazówka, że Jezus do swojej misji dojrzewał. Wskazuje na to także scena bezpośrednio po tej następująca: Jezus idzie na pustynię. Nie wiadomo dokładnie po co, ale chyba chce coś przemyśleć, do czegoś się przygotować. Po drugie myśląc o tej scenie nie ma co koncentrować się na kwestii niewiary tych, którzy znaki widzieli i słyszeli. Bo mogli nie widzieć i nie słyszeć. Nie o niewiarę ludzi w tej scenie chodzi.

Scena ta jednak jest ważna dla czytelnika Ewangelii. On już wie, co się wtedy zdarzyło, bo Ewangelista mu o tym opowiada i przypomina też świadectwo Jana Chrzciciela. Czytelnik wiedząc co wydarzyło się nad Jordanem, a potem czytając dalszy ciąg Ewangelii może zdecydować: uwierzyć czy nie. Jezus był zapowiadanym Sługą-Synem Boga, czy też nie.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że Ewangelia Marka, według tradycji pisana do pogan nie za bardzo obeznanych z religią Izraela, bywa też nazywana Ewangelią katechumena. Czyli tego, który przygotowuje się do chrztu. Bóg poświadczył misję Jezusa, a ty możesz wierzyć albo nie – zdaje się mówić w tym miejscu autor Ewangelii. Czytaj dalej, opowiem ci resztę, ale wybór należy do Ciebie.

Co widzi i słyszy Jezus?

  • Otwarte niebo
  • Ducha zstępującego na siebie w postaci gołębicy
  • Głos z nieba oznajmiający «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie».

Komentatorzy widzą w tych trzech elementach realizację różnych mesjańskich zapowiedzi Starego Testamentu. W „niby gołębicy” aluzję do Ducha Bożego, unoszącego się nad wodami w czasach stworzenia (Rdz 1,2) czy do gołąbka wypuszczonego z Arki (Rdz 8,8). W tym co mówi głos z nieba aluzję do Psalmu 2, 7. Ale jest więcej.

Wedle starego lekcjonarza pierwszym czytaniem tej niedzieli był fragment z Izajasza Iz 42,1-4.6-7. Jest on jednak teraz czytany tylko w roku A. Ale zbieżność między tym tekstem a tym co piszą Ewangeliści w tym Marek, też jest dość ciekawa.

Oto mój Sługa, którego podtrzymuję.
Wybrany mój, w którym mam upodobanie.
Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął.

Nie wszystko tu idealnie pasuje. Owszem, na Jezusa zstępuje Duch. Ale słowa które słyszy odbiegają nieco od Izajaszowych. Mateusz ma „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. Sługa staje się Synem....

Otwarte niebo i rozlegający się niego głos to jasne przesłanie: Bóg nie posługuje się już pośrednikiem – Janem czy innym prorokiem. Przemawia sam. Jest to o tyle istotne, że przecież przemawia do Syna! Jakieś pośrednictwo byłoby tu wręcz niestosowne. I to On sam wyznacza swojemu Synowi misję, której znakiem jest zstąpienie na niego Ducha Świętego.

Na czym ta misja ma polegać? Ano wróćmy do Izajasza:

On przyniesie narodom Prawo.
Nie będzie wołał ni podnosił głosu,
nie da słyszeć krzyku swego na dworze.
Nie złamie trzciny nadłamanej,
nie zagasi knotka o nikłym płomyku.
On niezachwianie przyniesie Prawo.
Nie zniechęci się ani nie załamie,
aż utrwali Prawo na ziemi,
a Jego pouczenia wyczekują wyspy.

Scena ta jest więc pokazaniem czytelnikowi Ewangelii (bo jak pisałem, sami uczestnicy wydarzeń niekoniecznie wszystko widzieli i słyszeli): oto spełniają się zapowiedzi proroków; nadchodzi Boży Sługa-Syn, ten, który wyzwoli całą ludzkość z niewoli grzechu i śmierci. Nie wierzysz? Niebawem się przekonasz patrząc na to, co Jezus zrobi. On naprawdę jest Bożym wybrańcem. Tak, to prawda, wielu nie uwierzyło. Ale tylko dlatego, ze choć znali proroctwa zupełnie ich nie rozumieli i spodziewali się Mesjasza wedle swoich wyobrażeń.

No właśnie. Ta inność Bożego Mesjasza wyraża się też w tym, że będzie to Mesjasz wszystkich nie tylko Izraela. Ten paradoks widać, gdy spojrzy się na cała historię zbawienia. Żydzi powtarzają "naród, naród", a objawienie Boże cały czas mówi "wszyscy, wszyscy, tylko na razie przez wybór Izraela". Bóg nie jest Bogiem malowanym, kompletnie bezradnym wobec zła i buntu swoich stworzeń, a tylko strzępiącym sobie język różnymi obietnicami. On naprawę potrafi kierować ludzkimi losami nie łamiąc ich wolnych wyborów, przemawiać do serc nie niewoląc. Obiecał Mesjasza? Ludzkość długo musiała czekać, ale oto teraz obietnice zaczynają się spełniać. Tyle że Jego Mesjasz, nie sługa, a Syn Umiłowany, będzie Mesjaszem innymi niż tego ludzie w Izraelu oczekiwali. Będzie zgodny z zapowiedziami proroków, których Izrael jakoś nie widział. Będzie łagodny i wytrwały, a Jego misja nie ograniczy się do Izraela, ale obejmie wszystkie „narody” i „wyspy” czyli wszystkich ludzi. Bo przecież po to Izrael został kiedyś wybrany... Ale Ty Izraelu – możemy powiedzieć w kontekście dwu pierwszych czytań – też możesz w tym uczestniczyć. Przyjdź do wody choć nie masz pieniędzy. Weź dar, weź udział w nowym etapie Bożego planu zbawienia... A Twoim prawem będzie miłość. Miłość, która jest doskonałym wypełnieniem wszystkich przykazań....

Warto dodać jeszcze jedno: chrzest Janowy nie jest ty samym, co nasz chrzest. Był jedynie symbolicznym odmyciem z grzechu. Nasz chrzest, w imię Trójcy, zanurzając nas w śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, faktycznie gładzi grzechy. Gdyby porównywać te dwa chrzty analogia jest więc niewielka. Ale w tej scenie oprócz chrztu w wodzie jest też to, co dzieje się zaraz potem – otwarte niebo, Duch i głos z nieba. Właśnie ten moment przypomina nam o wartości naszego chrztu. Też przecież jest wybraniem ochrzczonego. Bóg zwraca się już bez pośredników – Aniołów czy ludzi. Sam przemawia. Ochrzczony też zostaje obdarowany Duchem. I też nie jest sługą, a Bożym dzieckiem. No i także ochrzczonemu Bóg wyznacza misję: uczestniczyć w prorockiej (nauczycielskiej), kapłańskiej (bycia pośrednikiem) i królewskiej (służebnej) misji Chrystusa.

5. W praktyce

Może tylko dwie uwagi....

Chrzest Jezusa związany z namaszczeniem Go Duchem Świętym rozpoczął jego publiczną działalność. Uczeń Chrystusa przez chrzest złączony „z kapłanem prorokiem i królem na życie wieczne”, a w bierzmowaniu namaszczony Duchem Świętym też ma swoją misję do spełnienia. Tymczasem chyba większość chrześcijan czuje się przedmiotem misji Kościoła, a nie podmiotem, który ma w tej misji uczestniczyć. Przeciwdziałamy temu stereotypowi głównie apelami o zaangażowanie, nie dbając o faktyczne zmiany w dziedzinie zwyczajów czy prawa, które te poczucie tworzą. Tymczasem... Papież Franciszek jakiś czas temu pisał o ewangelizowaniu przez towarzyszenie. Jak wszystkim parafianom (np 8 tysiącom) ma towarzyszyć proboszcz i dwóch wikarych? Jak młodym ma towarzyszyć sam jeden katecheta w szkole? Sami nie dadzą rady. Bardzo pasują tu słowa „żniwo wielkie, robotników mało”. W tą misję każdy chrześcijanin powinien się włączyć.

Warto przemyśleć sposób, w który Kościół prowadzi swoją misję. Czy robi to w duchu „Umiłowanego Syna, w którym Bóg ma upodobanie”, czyli „nie podnosząc głosu, nie łamiąc trzciny nadłamanej, nie gasząc knotka o nikłym płomyku”, czy strzelając z armat? Z przestrzegania przykazań – przypomniał św. Jan – nikt nie jest zwolniony. Także w odniesieniu do tych, którzy nie przyjmują Jezusa. Bo kocha Boga tylko ten, kto realizuje Jego  przykazania.

Bo misją, którą ma podjąć chrześcijanin jest oczywiście głoszenie Jezusa. Ale głoszenie go w całej prawdzie, czyli także w miłości. tej, o której mówił św. Jan, miłości braci, spełnianiu przykazań. Można powiedzieć, że misją chrześcijanina jest przemienianie świata miłością. I tak przygotowanie go na dzień, w którym nastaną nowe niebiosa i nowa ziemia... Czyli ten świat zostanie ostatecznie przez Boga odnowiony.