Maria Magdalena

mat. prasowy UIP

publikacja 23.03.2018 08:37

Pierwszy wiek naszej ery, Ziemia Święta. Historia młodej kobiety, która opuszcza swą rodzinną wioskę rybacką, by podążyć za nowym ruchem. Zainspirowana charyzmatycznym liderem, Jezusem z Nazaretu, oraz głoszonymi przezeń naukami, Maria Magdalena – wraz z innymi uczniami – wyrusza w podróż do Jeruzalem. Tam znajdzie się w samym sercu tworzenia się chrześcijaństwa.

Maria Magdalena mat. prasowy Kadr z filmu "Maria Magdalena"

Historia Jezusa Chrystusa zainspirowała całe pokolenia twórców filmowych, od Piera Paola Pasoliniego przez Martina Scorsese po Mela Gibsona. Opowiedziano ją na wiele różnych sposobów w każdej dziedzinie sztuki. Ale to historia na tyle bogata i otwarta, że właściwie nie jest niespodzianką, że sięgają po nią kolejni twórcy, tacy jak np. Iain Canning i Emile Sherman, producenci filmu „Maria Magdalena”. Dzięki ich pomysłowi otrzymujemy historię Chrystusa opowiedzianą z zupełnie nowej perspektywy.

- Oczywiście, ta historia została opowiedziana wielokrotnie, przez wielu różnych filmowców – mówi Canning – Jednak odnalezione w Egipcie i Grecji pergaminy z ewangelią, której autorką miałaby być Maria Magdalena, rzucają nieco inną perspektywę i pozwalają pokazać interesującą biblijną historię kobiety tamtych czasów.

- Każde pokolenie próbuje przedstawić pewne historie z nowej perspektywy, bardziej współczesnej – kontynuuje Canning – Kiedy pracujesz nad filmem, starasz się przedstawić znaną już historię w kontekście współczesności, tego, jak rezonuje dziś, bo inaczej nigdy nie dotrze ona do współczesnej publiczności. Czuliśmy, że w dzisiejszych czasach także jest przestrzeń na historię Marii Magdaleny, że opowiedzenie dziejów Jezusa Chrystusa z kobiecej perspektywy pomoże zobaczyć tę opowieść w nowym aspekcie. A do tego z perspektywy dzisiejszej wiedzy i naszych czasów. Naturalnie, opowiedzenie tej historii na nowo wiąże się z pewną odpowiedzialnością, jest to bowiem część naszego dziedzictwa i dla wielu osób punkt wyjścia. Dlatego tak ważne jest zaufanie – scenarzystom, filmowcom, aktorom. Wiara w to, że rzucą nowe światło, dodadzą świeżości. Staraliśmy się opowiedzieć te dzieje w możliwie najlepszy sposób.

Pierwszy zarys scenariusza został stworzony przez uznaną dramatopisarkę Helen Edmundson. Philippa Goslett przełożyła słowa Edmundson na język filmu i dodała do scenariusza dynamikę potrzebną do stworzenia postaci Marii Magdaleny.

- Zawsze fascynowała mnie historia Jezusa i zawsze czułam, że to, co zrobiono z Marią Magdaleną na przestrzeni stuleci jest wypaczeniem jej historii – mówi Goslett – Tu nadarzyła się okazja, by dać głos komuś, komu go odebrano, kto został uciszony. Najbardziej fascynowało mnie, jak opowiedzenie historii Chrystusa z nowej – kobiecej – perspektywy wpłynie na jej odbiór. Jak kluczowe momenty tej opowieści zostaną odebrane w nowym ujęciu. I – przede wszystkim – jak przekaz Jezusa mógł być zrozumiany z kobiecego punkt widzenia.

- Maria Magdalena przez wieki była marginalizowana, chcieliśmy przywrócić jej opowieść współczesnym, a ją samą ustawić w należnym jej miejscu – pośród apostołów – opowiada Emile Sherman, producent – Historia, którą opowiadamy sięga tak naprawdę do serca wszystkich religii. Maria Magdalena odkrywa, że „Królestwo”, czy jakakolwiek utopijna wizja świata, do której dążymy, musi zacząć się w nas samych. To tam znajduje się nasz duch, w tym samym miejscu, w którym jest miłość czy uprzejmość. Przesłanie Marii jest rewolucyjne i dziś. Wierzymy, że i teraz może silnie oddziaływać na ludzi.

Philippa Goslett, scenarzystka: – Przeprowadziliśmy mnóstwo rozmów z rabinami, księżmi, historykami Judaizmu, archeologami i oni wszyscy zaprzeczali sobie nawzajem. Każdy z nich miał inne spojrzenie na ruch tworzący się wokół Jezusa i jego znaczenie, co samo w sobie było niezwykle fascynujące. Ale to, co ekscytuje jeszcze bardziej, to podejście do Marii Magdaleny. Wszyscy, bez wyjątku, zgodnie przyznali, że Maria Magdalena powinna być uznawana za apostoła.

- Na kształt scenariusza i całej produkcji wpływ miało mnóstwo różnorodnych tekstów historycznych i teologicznych – mówi producentka Liz Watts – Korzystaliśmy z pomocy wielu biblistów i historyków – żydowskich, z Greckiego Kościoła Prawosławnego, katolickich. Wszyscy oni byli podczas pracy wielką pomocą, ale każdy z nich przedstawiał nam swój własny punkt widzenia, zwykle odrębny – od żydowskiej interpretacji I wieku po narodzinach Chrystusa po chrześcijańską wizję tego okresu, od ewangelii świętego Marka po – przede wszystkim – ewangelię Marii. Nie udajemy, że historia opowiedziana w filmie próbuje być tekstem historycznym czy teologicznym. To raczej interpretacja, historia, jaką chcieliśmy przekazać. Zależało nam jednak, by odnieść się z szacunkiem do ludzkiej wiary.

Philippa Goslett, scenarzystka, wyjaśnia znaczenie ewangelii Marii Magdaleny, które było punktem wyjścia i najważniejszym tekstem podczas pracy nad scenariuszem: – Przedstawia Marię Magdalenę jako kluczową postać w ruchu Jezusa. Pokazuje też kształt debaty, rozmów między nią a innymi apostołami i wskazuje na bezpośrednią bliskość Marii z Jezusem oraz jej wpływ na nauczanie Chrystusa. A to, że jest kobietą i ma realny wpływ na nauczanie Jezusa powoduje pewne nieporozumienia między nią a apostołami-mężczyznami, zwłaszcza Piotrem, co na ekranie wytwarza niezwykłą dynamikę.

Liz Watts: – To, jak Maria rozumie Królestwo i przekaz głoszonych przez Chrystusa nauk, odnosi się do wartości ogólnych, jak wybaczenie, litość, człowieczeństwo. W filmie każdy z apostołów ma swoją wizję Królestwa Bożego na Ziemi – szczególnie jego początku. Maria szybko dochodzi do przekonania, że odpowiedź na pytanie o kształt Królestwa Bożego na Ziemi jest prosta-aby zmienił się świat, najpierw musimy zmienić się my. I jeszcze jedna rzecz – Maria Magdalena zostaje przy Jezusie podczas ukrzyżowania, podczas gdy inni apostołowie nie. I to jest fundamentalna różnica.

Chewitel Ejiofor, wcielający się w filmie w postać Piotra: – Ewangelia Marii jest ważna, ponieważ tak różni się od ewangelii, jakie możemy znaleźć w Nowym Testamencie – pod względem konfliktów, polemik, które przecież są wpisane w figurę apostoła. Maria je prowokuje, zwłaszcza na temat tego, czym jest nowy początek, szczególnie w Jeruzalem, szczególnie po ukrzyżowaniu.

Canning: – Nie chcieliśmy zrażać widowni chrześcijańskiej, ale także nie chcieliśmy poddać się myśli, że chrześcijanie nie będą chcieli zobaczyć tego filmu, tylko ze względu na wątki równościowe czy feministyczne. Dlatego zależało nam na znalezieniu odpowiedniego reżysera. Kogoś, kto będzie potrafił opowiedzieć tę historię, nie wykluczając nikogo i niczego.

Tym kimś okazał się Garth Davis, twórca obsypanego nagrodami „Lion. Droga do domu”.

- Garth ma wyjątkowo wrażliwą duszę, a ten film potrzebował kogoś, kto podejdzie do tego trudnego tematu z otwartym sercem – opowiada Canning – Do tego potrafił wnieść pewnego rodzaju dynamikę i świeżość. A poza tym pracuje z aktorami w specyficzny, sobie tylko znany sposób.

- Jedną z największych inspiracji była dla mnie Malala Yousafazi – opowiada reżyser – W jej historii jest coś, co bardzo przypomina mi historię Marii Magdaleny. Malala została postrzelona w twarz przez Talibów, tylko dlatego, że chciała się uczyć, pójść do szkoły, a potem uhonorowano ją Pokojową Nagrodą Nobla, a kiedy ją odbierała, publicznie wybaczyła Talibom ich uczynek. Ten akt miłości, akt wybaczenia stał się dla mnie sercem tego filmu. Kiedy czytałem scenariusz, naprawdę o niej myślałem i z każdą chwilą widziałem lepiej, jak wiele z historii Marii jest w historii Malali.

- Chciałem uniknąć – kontynuuje Davis – powtarzania, pokazania czegoś, co już wcześniej pokazano. Większość filmów o tematyce biblijnej powstaje na pustyni i rządzi nimi coś w rodzaju etykiety. Ja chciałem zrobić coś bardziej współczesnego, uniknąć stereotypów.

- To historia o kobiecie, która podąża za swoimi przekonaniami, za tym, w co wierzy. Ale zarazem jest to opowieść o Jezusie Chrystusie opowiedziana z nowej perspektywy – mówi Watts – Wcześniej nie wiedziałam zbyt wiele o Marii Magdalenie, dlatego byłam tak zaintrygowana tą postacią. Czuję, że i publiczności wyda się interesująca, bo to tak naprawdę opowieść o silnej kobiecie, która czuje przynależność do miejsca, w którym nie chce jej widzieć społeczeństwo.

Kluczową rolą w filmie jest, naturalnie, postać Marii Magdaleny. Producentom zależało, aby obsadzić w niej kogoś, kto udźwignie trudną, nieoczywistą rolę i będzie w niej wiarygodny.

- Chwilę wcześniej pracowałem z Rooney Marą na planie „Lion. Droga do domu” i wiedziałem, że to aktorka wyjątkowa – opowiada Garth Davis, reżyser-Kiedy projekt filmu o Marii Magdalenie zaczął nabierać kształtów, wszyscy chcieliśmy współpracować z Rooney, ponieważ zdawaliśmy sobie sprawę z miary jej talentu. Ma w sobie jakąś unikalność, coś wyjątkowego. Tak jak Maria Magdalena. To nie był ktoś, kto dopiero uczył się tego, kim jest. Ona miała w sobie to światło już wcześniej. Była połączona z Bogiem, tyle że nie wiedziała jeszcze jak to okazać, wyrazić. A Rooney zawsze wiedziała, że jest połączona z czymś „spoza”, jest do tego silna i bardzo ludzka, zawsze blisko człowieka.

Film otworzył aktorce oczy na różne aspekty tego, o czym uczyła się w młodości. – Uczęszczałam do katolickiej szkoły, więc miałam wiedzę na temat systemu religijnego i religii samej w sobie – mówi Rooney Mara-Kiedy pierwszy raz czytałam scenariusz, patrzyłam na całość bardzo cynicznie. Później porozmawiałam z Garthem i zrozumiałam jaki film chce zrobić. Sprawił, że popatrzyłam na całość inaczej. Kiedy więc czytałam scenariusz drugi raz, znalazłam w nim zupełnie inne aspekty i mnóstwo piękna. Pomyślałam, że mamy przed sobą wielką możliwość pokazania czegoś, czego wcześniej nie pokazano.

- Większość filmów o Jezusie dotyczy właściwie tylko Jego samego, ten film jest o Marii Magdalenie – kontynuuje Mara – Owszem, wciąż widzimy rzeczy, które możemy odnaleźć w innych filmach biblijnych, ale widzimy je jej oczami, a więc w nieco innym świetle. Maria Magdalena funkcjonuje w dyskursie publicznym jako prostytutka, co nie jest zgodne z prawdą. Dowiemy się, skąd pochodzi i kim jest tak naprawdę. Kiedy ją poznajemy, jest młodą kobietą mieszkającą w Magdali, kimś bardzo odróżniającym się od swojej rodziny, społeczności, w której żyje. Rodzina zmusza ją, by wyszła za mąż i urodziła dzieci zanim zostanie uznana za zbyt starą. Oczekuje się od niej, że wypełni wzorzec kobiety swoich czasów. Ona tymczasem czuje więź z Bogiem, więź, której nie umie zrozumieć, chce więc dowiedzieć się więcej. Zawsze czuła się inna, odrębna, czuła, że nikt nie słucha jej naprawdę. Kiedy więc spotyka Jezusa, ma wrażenie, że ktoś słucha jej po raz pierwszy. A że ma w sobie odwagę, nie waha się opuścić rodziny i podążyć za Nim.

Maria, Jezus i Piotr tworzą serce filmu „Maria Magdalena”, dlatego tak ważne było skompletowanie obsady, która będzie ze sobą ściśle współpracowała. Co więcej, obsady, w której nikt nie będzie grał pierwszych skrzypiec. Dlatego role męskie – Jezusa i Piotra – obsadzono wielkimi, utalentowanymi nazwiskami. W postać Jezusa wciela się Joaquin Phoenix, rolę Piotra kreuje Chiwetel Ejiofor.

- Naprawdę chciałem dać postaci Jezusa coś bardzo realnego, ziemskiego – mówi Davis, reżyser – Chciałem pokazać Go jako kogoś pełnego energii. Myślałem o Joaquinie od początku, ponieważ ma w sobie wielką intensywność, charyzmę. Naprawdę nikt inny nie przyszedł mi do głowy. Wiedziałem, że albo to on zagra Jezusa, albo nie podejmę się tego projektu.

- Piotr to kluczowa dla chrześcijaństwa postać – mówi Ejiofor – Był bardzo blisko Jezusa podczas podróży do Jeruzalem i – jak większość apostołów – miał z Marią raczej skomplikowane stosunki. Ich wspólna podróż sprawia jednak, że w podejściu Piotra do Marii Magdaleny rodzi się mnóstwo miłości i szacunku. Byłem bardzo zaintrygowany tym, co może wyjść z filmu balansującego na granicy gatunków i tak wielokontekstowego. Poznanie tej historii z punktu widzenia Marii zmienia optykę. Zrozumiałem, jak współczesna jest dzięki temu ta opowieść, jak wiele mówi o relacjach między mężczyznami i kobietami, jak wiele było do tej pory mizoginizmu, który kazał nam patrzeć na świat oczami mężczyzn, zwłaszcza w kontekście biblijnym.

- Niezwykle interesująca jest ewolucja konfliktu między Marią i Piotrem – kontynuuje aktor – Na początku nie chcą sobie wchodzić w drogę, by nie antagonizować grupy, ale z czasem ta relacja staje się dużo głębsza. Maria jest głęboko emocjonalna, ale jest także intelektualistką, a z Jezusem łączy ją głęboka duchowa więź, z czym Piotrowi długo trudno się pogodzić.

- Jezus odkrywa w Marii coś wyjątkowego, szczególnego – wyznaje Mara – Naprawdę potrafi się z nią połączyć w sposób, w jaki nie porozumiewa się z innymi ludźmi. I tego boi się Piotr. Jest bardziej niż ona pragmatyczny, ustrukturyzowany, ona zaś kieruje się intuicją i empatią. Piotr zawsze był numerem jeden, a od tego fakt, że „konkuruje” z kobietą jest dla niego ogromnym wyzwaniem. W jakimś sensie stoją po dwóch stronach – ona koncentruje się na tym, jak ich wspólna – niełatwa przecież – droga odbija się na Nim, jak On – Jezus Chrystus – się czuje. Jest pierwszą osobą, która idzie do Jezusa, by sprawdzić, czy ma się dobrze. Pozostali apostołowie czują przed Nim respekt, może nawet trochę się Go boją, ona tymczasem rozmawia z Nim jak z każdym innym człowiekiem. To dlatego staje mu się tak bliska...

*

Recenzję filmu można znaleźć tutaj

Więcej o filmach biblijnych w naszym cyklu ABC filmu biblijnego