Rozpal mnie, dotknij!

ks. Robert Skrzypczak

publikacja 27.04.2019 05:45

Nasza kultura dostarcza mnóstwa widowisk, gier świateł i efektów specjalnych.

Prorok Izajasz HENRYK PRZONDZIONO / Foto Gość Prorok Izajasz
Fragment fresku z katedry Opieki Najświętszej Marii Panny w Radomiu

Chcemy być widzami zaskakiwanymi zjawiskami nie z tej ziemi. Religijne mityngi usiłują odpowiedzieć na oczekiwania spragnionych przeżyć mieszkańców krainy nudnej codzienności. Dreszcz na skórze świadczy o udanym spotkaniu z sacrum. Zdawać by się mogło, że Pan Bóg postanowił dokonać takiej zapierającej dech w piersiach parady przed biednym Izajaszem. Chwałą Bożą sycił się przez 40 dni Mojżesz na Synaju. Towarzyszyła ona Izraelitom podczas wędrówki po pustyni.

Za każdym razem Bóg był podziwiany z daleka. Temu niezwykłemu doświadczeniu piękna towarzyszył równocześnie lęk przed przekroczeniem dystansu. Zbliżanie się do Niego jest groźne: Bóg mnie osądzi, przygniecie, unicestwi. Nikt nie chce ryzykować, toteż obowiązuje linia demarkacyjna: Panie Boże, ja tu, a Ty tam. Iluż z nas boi się przekroczyć ten dystans. Pewien proboszcz z Podkarpacia skarżył się kiedyś: „Moi parafianie to dobrzy katolicy. Przychodzą na Mszę, śpiewają, dadzą na tacę. Ale – jak mówią – do Pana Boga nie można nadto się zbliżać, bo jeszcze będzie czegoś chciał!”.

Izajasz wpatrywał się z rozdziawioną gębą w Boski majestat. Był uskrzydlony i zarazem przygnieciony: jestem nieczysty. Co ja tutaj robię? Nieraz Bóg zaproponuje skrócenie dystansu. W taki sposób zostaje się prorokiem. Jeremiasz pisał: „Potem Pan wyciągnął rękę i dotknął moich ust. I rzekł do mnie: Oto wkładam moje słowa w twoje usta. Patrz! Daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, abyś wykorzeniał i wypleniał, niszczył i burzył, odbudowywał i sadził” (Jer 1,9-10). Jedną rzeczą jest spektakl, drugą spotkanie. Zwłaszcza dotyk. I to w usta – pocałunek.

Ojcowie Kościoła w rozżarzonym węglu, którym zostały dotknięte usta Izajasza, widzieli Jezusa Chrystusa. Pocałunek Chrystusowy to moment intymności, osobistego zjednoczenia. Zbawiciel nas też uczynił godnymi brania na język żaru eucharystycznej Obecności, Jego Ciała i Krwi. Nic dziwnego, że prorok jest potem „jak ogień, a słowo jego płonie jak pochodnia” (Syr 48,1).

Panie, rozpal moją duszę! Złam mnie, przetop w swoim ogniu, dokonaj przewrotu w moim życiu! Nie wytrzymam dłużej tej chłodnej rutyny. Potrzebuję Twojego dotknięcia. Chcę Ci służyć jako narzędzie i wypowiadać Twoje słowo do ludu.