Drugi raz się urodzić

Andrzej Macura

publikacja 18.07.2022 06:00

Bóg kocha wszystkich ludzi, ale nie każdy musi zostać zbawiony.

Wiatrak. Na wiatr Agata Combik /Foto Gość Wiatrak. Na wiatr
Że wiatr jest wie każdy. Ale skąd przychodzi, dokąd zmierza, któż zgadnie?

Z cyklu Nie z tego świata

Na ile Kościół powinien trwać w tym co było dawniej, a na ile powinien pójść z duchem czasu? Oczywistym wydaje się, że są sprawy dla Kościoła niezmienne i są takie, które zmieniać można, a nawet trzeba. Tą rzeczą niezmienną będzie wiara; prawdy wiary, łącznie z podstawowymi zrębami kościelnej dyscypliny, zasady moralne. Zmienne będzie to wszystko, co wynika z ducha czasu. A więc na przykład relacje Kościoła ze światem, różne typy pobożności, różnorakie metody duszpasterskie i inne. Bo Kościół jest Chrystusowy. I jeśli chce być sobą Chrystusowy musi pozostać. Ciekawe, że gdy dziś mowa o pójściu z duchem czasu niespecjalnie razi kapłański czy zakonny strój, choć jako żywo jest reliktem dawnych epok i w dzisiejszym świecie jest dziwactwem. Także śpiewane w Kościele pieśni – o instrumencie zwanym organami już nie mówiąc – choć bardzo w nie współczesnym języku i stylu, często śpiewa się dalej. Za to wielu chciałoby dostosowywać Kościół do współczesności przez odrzucenie tego, co stanowi o chrześcijańskiej tożsamości. Łącznie z lekceważeniem fundamentu – Chrystusa i Jego nauki. Tymczasem to, że Kościół, że uczniowie Chrystusa są inni niż świat – i nie o stroje chodzi – to rzecz jak najbardziej normalna. Stanowiąca wręcz istotę relacji wierzących ze światem. Być solą, być światłem – mówił Jezus. Szczególnie mocno podkreśla to nasz Mistrz i Pan w Ewangelii Jana. Myśl z jej prologu – że kto przyjmuje Jezusa narodził się z Boga – ciągle w różny sposób tam wraca, stając się wręcz motywem przewodnim tego dzieła. Przypatrzmy się dziś jego trzeciemu rozdziałowi – głownie rozmowie Jezusa z Nikodemem.

To jest niezbędne do zbawienia!

Czy ktoś, kto się urodził, może urodzić się drugi raz? Jezus wskazuje, że dla tego, by ujrzeć królestwo Boże, to niezbędne. „Jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego” czytamy. O co chodzi? Ano „to, co się z ciała narodziło, jest ciałem”. Trzeba jeszcze narodzenia z Ducha. Z wody i z Ducha – mówi Jezus. Czyli chodzi najpewniej o chrzest. „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego” - czytamy. Pamiętajmy jednak, że w czasach gdy Jan pisał Ewangelię, by przyjąć chrzest trzeba było najczęściej samemu wybrać wiarę (chrzest niemowląt, o ile był praktykowany, to przy niewielkiej liczbie wierzących dorosłych nie był tak relatywnie częsty).  O chrzest będący jednocześnie wyborem Jezusa więc chodzi. Bez tego narodzenia z wody i Ducha, będącego jednocześnie dokonanym wcześniej czy później osobistym wyborem wiary, nie można być zbawionym.

Tak, to prawda: Bóg nie chce świat potępić, a zbawić. Tak bardzo umiłował świat, że posłał nań swojego Syna. I każdy kto w Niego wierzy, ma życie wieczne. Ale powtórzymy raz jeszcze: kto w Niego wierzy. „Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu”. Ale każdy „kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego”. A powód dla którego odrzucający Jezusa zamykają sobie drogę do życia wiecznego jest prosty: „Sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki”.

Co z tymi, którzy nie mogli się nawrócić, bo żyli przed Chrystusem? O tych Kościół w nauce o zstąpieniu Chrystusa do piekieł uczy, że mogą być zbawieni. Co z tymi, którzy nigdy nie słyszeli o Jezusie? Podobnie: Bóg, który zna ludzkie serca, może ich zbawić. Co z tymi, którzy odrzucają Jezusa, bo to wymagałoby przyjęcia innej moralności? Tak, Bóg zna ludzkie serca. I On w swojej sprawiedliwości może robić co chce. Ale nie można powiedzieć odpowiedzialnie temu, kto nie chce przyjąć Jezusa, bo wymagałoby to porzucenia grzechów, żeby się nie martwił,  bo Bóg Go kocha i go zbawi. Nie! Kto nie wierzy w Jezusa „już został potępiony”! Bo nie narodził się po raz drugi. Nie narodził się przez wiarę z wody i z Ducha. A jeśli porzucił wiarę „woda i Duch” niekoniecznie na coś mu się przydadzą. Chyba że sprawią, że w ostatniej chwili życia człowiek krzyknie „tak, Chryste, wierzę w Ciebie!”.

Dwie drogi

Jest więc ogromna różnica między chrześcijaninem a niewierzącym. Pod koniec tego rozdziału, już po rozważaniach na temat relacji między Janem Chrzcicielem a Jezusem Apostoł tak to ujmie: „Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne; kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz grozi mu gniew Boży”. Nie, niekoniecznie na pewno zostanie potępiony. Bo powody tej niewiary zna tylko Bóg. Ale naprawdę, najpoważniej w świecie,  „grozi mu gniew Boży”.

Narodzony z wody i Ducha chrześcijanin jest więc inny; on nie jest tylko ciałem, nie jest tylko ciałem i duszą . On się drugi raz narodził. Duchowo, dla ducha, dla życia wiecznego... A dokładniej? Znajdujemy w scenie rozmowy z Nikodemem ciekawe wyjaśnienie, które nie podając pełnej odpowiedzi na to pytanie podsuwa czytelnikowi pewien trop:  „Wiatr (greckie pneuma, więc może być i duch) wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha”. Piękna gra słów – jedno słowo znaczące jednocześnie „wiatr” i „duch”, ale w kontekście tych rozważań ciekawsze jest to stwierdzenie o nieznanym początku i celu narodzonego z Ducha. Tak faktycznie wydawać może się każdemu, kto patrzy na chrześcijanina z zewnątrz tylko po ludzku; nie wie, że to narodzony z Boga, absurdem wydaje mu się też, że jego celem może być niebo. Nie rozumie więc też tego wszystkiego, co pomiędzy – ścieżek chrześcijańskiego życia. Bo rozumie to tylko ten, kto narodził się z Boga; z wody i z Ducha....

Tak, chrześcijanin jest (powinien być) inny niż świat. Nie wedle (zasad) tego świata powinien żyć. Żyjąc na tym świecie powinien być nie z tego świata – jak to wyjaśniał  autor Listu do Diogeneta*. Gdy więc mowa o konieczności dostosowania się Kościoła do tego świata ma to sens, gdy chodzi o mowę, strój, codzienne zajęcia, codzienne troski albo o korzystanie z takich zdobyczy cywilizacyjnych jak szkoły, samochody czy komputery. Ale nie gdy chodzi o  wybór między dobrem a złem. Tu nie może być żadnych kompromisów. Bo chrześcijanie mają być solą ziemi, światłem dla świata. Jak to napisano w Liście do Diogeneta: „czym jest dusza w ciele, tym są (mają być) w świecie chrześcijanie”.

______________________________

*List do Diogeneta V (fragment)

Chrześcijanie nie różnią się od innych ludzi ani miejscem zamieszkania, ani językiem, ani strojem.

Nie mają bowiem własnych miast, nie posługują się jakimś niezwykłym dialektem, ich sposób życia nie odznacza się niczym szczególnym.

Nie zawdzięczają swej nauki jakimś pomysłom czy marzeniom niespokojnych umysłów, nie występują, jak tylu innych, w obronie poglądów ludzkich.

Mieszkają w miastach helleńskich i barbarzyńskich, jak komu wypadło, stosując się do miejscowych zwyczajów w ubraniu, jedzeniu, sposobie życia, a przecież samym swoim postępowaniem uzewnętrzniają owe przedziwne i wręcz paradoksalne prawa, jakimi się rządzą.

Mieszkają każdy we własnej ojczyźnie, lecz niby obcy przybysze. Podejmują wszystkie obowiązki jak obywatele i znoszą wszystkie ciężary jak cudzoziemcy. Każda ziemia obca jest im ojczyzną i każda ojczyzna ziemią obcą.

Żenią się jak wszyscy imają dzieci, lecz nie porzucają nowo narodzonych.

Wszyscy dzielą jeden stół, lecz nie jedno łoże.

Są w ciele, lecz żyją nie według ciała.

Przebywają na ziemi, lecz są obywatelami nieba.

Słuchają ustalonych praw, z własnym życiem zwyciężają prawa

Kochają wszystkich ludzi, a wszyscy ich prześladują.

Są zapoznani i potępiani, a skazani na śmierć zyskują życie.

Są ubodzy, a wzbogacają wielu. Wszystkiego im nie dostaje, a opływają we wszystko.

Pogardzają nimi, a oni w pogardzie tej znajdują chwałę. Spotwarzają ich, a są usprawiedliwieni.

Ubliżają im, a oni błogosławią. Obrażają ich, a oni okazują wszystkim szacunek.

Czynią dobrze, a karani są jak zbrodniarze. Karani radują się jak ci, co budzą się do życia.

Żydzi walczą z nimi jak z obcymi, Hellenowie ich prześladują, a ci , którzy ich nienawidzą, nie umieją powiedzieć, jaka jest przyczyna tej nienawiści.

Jednym słowem: czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie.

Zobacz też: