Czy Ewangelie są pewne?

oprac. ks. Adam Sekściński

publikacja 12.05.2011 07:13

Świadectwo Ewangelii nie jest neutralne. Jaką przypisać im wiarygodność?

Czy Ewangelie są pewne?

Fragment książki "Przewodnik po trudnościach wiary katolickiej", który zamieszczamy za zgodą Wydawnictwa M


WPROWADZENIE :.

I. NAJSTARSZE MANUSKRYPTY

1. Starożytność
2. Liczba
3. Krytyka tekstu

II. AUTORZY

1. Kryteria zewnętrzne
2. Kryteria wewnętrzne

III. CZAS POWSTANIA

IV. WARTOŚĆ ŚWIADECTWA

1. Informacja świadków
2. Szczerość świadków

WPROWADZENIE

Chrześcijanie bardzo szybko zauważyli niezgodności pomiędzy ewangeliami. U Mateusza setnik z Kafarnaum osobiście przychodzi prosić Jezusa i mówi do Niego: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa - lub moje dziecko[1] - odzyska zdrowie (Mt 8,8). Według Łukasza setnik posyła do Jezusa starszyznę żydowską z prośbą, żeby przyszedł (Łk 7,3) - I oni właśnie przynoszą Jezusowi wypowiedź rzymskiego oficera. A za­tem? Któremu wierzyć? Łukaszowi czy Mateuszowi? Czy setnik przybył lub nie na spotkanie z Jezusem[2]
Obok jednak tych szczegółowych pytań całe pokolenia chrze­ścijan przeżywały święty tekst ewangeliczny. Wszystko w nim trak­towano dosłownie.
Jeszcze nie tak dawno bestseller Daniela Ropsa, Jezus na tle swoich czasów, dostarczył chrześcijanom z lat pięćdziesiątych radości patrzenia na życie Jezusa jeśli nie dzień po dniu, to przynajmniej w jego ważnych etapach i w kontekście historycznym.
Czasy się zmieniły. Pośród chrześcijan XX wieku powiał wiatr podejrzeń. Wszyscy mniej lub bardziej zostali naznaczeni twier­dzeniem niemieckiego egzegety R. Bultmanna (+ 1976) stwierdzającego, że nie można przejść od „Chrystusa wiary" do „Chrystusa Historii". Według niego pisma Nowego Testamentu pokazują nam jakoby Jezusa poprawionego i upiększonego przez pierwsze wspólnoty chrześcijańskie, Chrystusa takiego, w jakiego one wierzyły, dla nas jednak jest rzeczą zdecydowanie niemożliwą poznać Jezusa historycz­nego, takiego, jaki rzeczywiście żył za czasów Poncjusza Piłata. Ale to - uważał Bultmann - nie ma znaczenia, bowiem nasza wiara nie potrzebuje kłopotać się o „Jezusa Historii"; zwraca się wyłącznie do „Jezusa wiary" przepowiadanego przez pierwszych chrześcijan.
Na wielu chrześcijanach, choć nie podzielają pesymizmu hi­storycznego Bultmanna, robi wrażenie to wszystko, co tu i tam przeczytali na temat ewangelii. Stawiają sobie na przykład pytanie, czy nadal powinni uważać za autentyczne uzdrowienia opisane w ewangeliach, scenę rozmnożenia chleba, przemówienie w Kafar-naum o Chlebie i Winie, zapowiedzi czynione przez Jezusa o Jego Męce i mającym nastąpić Zmartwychwstaniu, itd. Krótko, czy istnieją takie fragmenty Ewangelii, które trzeba brać dosłownie jako „słowo ewangeliczne"?
Stawka jest wysoka. Niezależnie od tego, co myślał R. Bult­mann, wiara chrześcijańska nie stanowi wyłącznie przyjęcia myśli Jezusa tak, jak zdołali ją zinterpretować Jego pierwsi uczniowie; polega ona na przylgnięciu do samej osoby Jezusa, narodzonego z Dzie­wicy Maryi w Betlejem w Judei i ukrzyżowanego w Jerozolimie pod Poncjuszem Piłatem. On właśnie nas zajmuje, na Niego patrzymy, Jego słuchamy. Ojciec de Foucauld mawiał: „modlić się oznacza myśleć o Jezusie, kochając Go". Tyle że trzeba Go poznać!
Nie wszyscy chrześcijanie muszą podejmować szczegółowe badania historyczne na temat Jezusa, aby iść za Nim i Go kochać. A nawet ci, którzy przeprowadzili dokładne studia, nie myślą o tym w każdej chwili! Mieszkając w jakimś domu, nie sprawdzamy bezustannie solidności jego fundamentów. Często zdarza się nawet, że ufamy ekspertowi, który zapewnia nas, że zbadał je starannie i nie znalazł w nich żadnej skazy. To właśnie słusznie czyni większość chrześcijan. Zdają się na ekspertów w zakresie nauk biblijnych, którzy zbadali sprawę przed nimi i dla nich.
Jednakże dobrze jest, jeśli chrześcijanie mają jakieś pojecie o poszukiwaniach dokonywanych przez tych uczonych, o metodach ich pracy, o wnioskach i pytaniach nadal w zawieszeniu, aby coś potrafili odpowiedzieć, kiedy ktoś z otoczenia gwałtownie ich atakuje i powtarza jako slogan: „Ewangelia to tylko zbiór legend".
Chcielibyśmy wykazać, że Nowego Testamentu jako całości nie można uznać za historycznie wątpliwy, i że jest on z naukowego punktu widzenia zbiorem dokumentów o ogromnej wartości. Przyj­rzymy się tutaj pismom Nowego Testamentu, pozwalając sobie wskazać w bibliografii na kilka dzieł specjalistycznych w badaniach historyczno-krytycznych ksiąg Starego Testamentu.

-------------------------

[1] Greckie słowo pais można tłumaczyć albo na jeden, albo na drugi sposób.
[2] Dlatego właśnie od drugiego wieku naszej ery niektórzy chrześcijanie chcieliby zastąpić cztery ewangelie przez jeden tekst, który by je ujednolicił i zmazał wszystkie różnice. Próbie tej Kościół się sprzeciwił z wielką słusznością, postanowił zachować cztery różne podejścia do Tajemnicy swojego Pana.

 

 

 

 

 

 

A może to rzeczywiście prawda?

Uzyskujemy dyplomy z historii, chociaż nie drasnęliśmy nawet sprawy istnienia tajemniczego żydowskiego cieśli, który rozdarł dzieje na dwie części: przed Jezusem Chrystusem i po Jezusie Chrystusie.

Otrzymujemy wszelakie dyplomy z literatury klasycznej, otrzas­kani jesteśmy z całą grecko-rzymską mitologią opartą na tekstach źródłowych. Ale przy tym nie spotkaliśmy nigdy greckich zdań No­wego Testamentu.

Zadziwiające: odmierzanie czasu kończy się na Jezusie i od Niego zaczyna się na nowo. A On tymczasem jest jakby ukryty.

Lub też puszcza się Go w niepamięć, albo uważa za rzecz oklepaną.

Nawet księża, popi i pastorzy mówią o Nim mało. Owszem, dla uczciwości, każdej niedzieli powołują się na Niego w milionach przemówień, homilii, kazań...

Jednakże zbyt często odnosimy wrażenie, że dla nich wiara w Jezusa nie stanowi żadnej trudności. Jest to raczej fakt oczywisty. Budujemy też uczone konstrukcje na temat Ewangelii; ilu jest jednak takich, co wraz ze swymi słuchaczami schodzą do suteren, by sprawdzić, czy naprawdę założono fundamenty?

Niewielu także dziś stara się upewnić o sile kamienia węgiel­nego, na którym - jak twierdzą - opierają się zarówno ich wiara, jak i ich Kościoły.

VITTORIO MESSORI

Opinie o Jezusie, umacz. T. Jania

s. 11-12, wyd. „M", Kraków 1994


Ten znakomity włoski dziennikarz, wychowany w bardzo zdecydowanym antyklerykalizmie, doznał wstrząsu przy czytaniu czterech ewangelii. Powiedział sobie: To zdumiewające, ale czy prawdzi­we?" Jego dzieło poświęcone Pascalowi stanowi owoc dwunastu lat poszukiwań. Przetłumaczone na dwadzieścia cztery języki, stało się jednym z bestsellerów naszych czasów.