Apokalipsa dziś . Czterej jeźdźcy ruszają

Andrzej Macura

publikacja 14.04.2025 14:26

Bóg karze? Wystarczy, że przestaje chronić. Człowiek już sam się ukarze.

Czterej jeźdżcy Apokalipsy John Petrow /Wikimedia/PD Czterej jeźdżcy Apokalipsy
Obraz Wiktora Wasnecowa z 1887 roku

Apokalipsa dziś. Spis treści

Co się stanie? Albo, używając słów Apokalipsy, „co musi stać się niebawem”, „co potem musi się stać” (1,1.19)? Jak potoczą się losy ludzkości zanim nastąpi sąd ostateczny i kres historii? Zawierająca wiedzę o przyszłości księga jest zapieczętowana – czytamy w piątym rozdziale Apokalipsy. Na siedem pieczęci. Ale jest ktoś, kto godzien jest ją otworzyć. Baranek „jakby zabity”. Ten, którego naprawdę zabili, ale który zmartwychwstał: Jezus Chrystus.

Szósty rozdział Apokalipsy to początek tej części wizji Jana, w której Baranek rozpieczętowuje wziętą z ręki Boga księgę.  

I ujrzałem:
gdy Baranek otworzył pierwszą z siedmiu pieczęci,
usłyszałem pierwsze z czterech Zwierząt
mówiące jakby głosem gromu:
«Przyjdź!»
I ujrzałem: (....)

Zatrzymajmy się w tym miejscu. I zauważmy: Baranek nie otwiera księgi, nie daje jej Janowi  do poczytania. I tak jest tez w kolejnych wizjach. Otwarciem każdej z pieczęci uruchamia jednak wizję dotyczącą losów świata. Zazwyczaj bolesnych, trudnych, wręcz przerażających.

Czy chodzi o wydarzenia dziś już dawno minione? I tak i nie. Owe wydarzenia ciągle w historii świata się powtarzają. Zdarzyły się już, owszem, ale zdarzyć mogą się na nowo w każdych czasach. Można chyba powiedzieć, że Janowi dane jest zobaczyć nie tyle konkretne wydarzenia, co znaki pewnych ciągle w historii świata obecnych zjawisk. Zjawisk spowodowanych skażeniem ludzkiej natury i całego świata grzechem. Zjawisk powodujących, że pewne wydarzenia ciągle się ludzkiej historii powtarzają. Choć wydawałoby się, że boleśnie już doświadczony tego rodzaju wydarzeniami człowiek powinien stać się mądrzejszy. A jednak...

Mało wnikliwemu czytelnikowi może się wydawać, że nieszczęścia owe powoduje otwieraniem kolejnych pieczęci Baranek. Gorzej, że to Bóg zaplanował wszystko tak, by zesłać na ludzkość różnorakie nieszczęścia, a otwierający pieczęcie Baranek jest narzędziem jego gniewu. Ale to nie tak. Nie chodzi o plan Boga wobec ludzkości, w którym człowiek jest ofiarą Jego gniewu. Chodzi o to, że Bóg zna przyszłość. Wie co się będzie działo, bo zna na wylot ludzką naturę. Nie jest tak, że Bóg owe przerażające nieszczęścia powoduje, ale raczej na nie po prostu pozwala; akceptuje sprzeciwiające się Jego woli ludzkie decyzje. To, zaś, że owe sprawy dzieją się, gdy Baranek otwiera kolejne pieczęcie znaczy, że trzyma rękę na pulsie; ma wszystko pod kontrolą; nic nie dzieje się bez Jego przyzwolenia.

Jakie to konkretnie wizje? No to przytoczmy pierwszą z nich.

Zwycięzca, który nadal będzie zwyciężał

I ujrzałem:
gdy Baranek otworzył pierwszą z siedmiu pieczęci,
usłyszałem pierwsze z czterech Zwierząt
mówiące jakby głosem gromu:
«Przyjdź!»
I ujrzałem:
oto biały koń,
a siedzący na nim miał łuk.
I dano mu wieniec,
i wyruszył jako zwycięzca, by jeszcze zwyciężać.

Baranek – Chrystus otwiera pieczęć. Ale swoją role odgrywa tu też, podobnie jak w przypadku otwierania kolejnych trzech pieczęci, kolejno jedno ze Zwierząt, jedna z istot żyjących. Przypomnijmy, symbolizujących doskonałe stworzenie Boga. Niekoniecznie samych aniołów.  One to, pełniąc doskonale wolę Boga, przyzywają niejako kolejne wizje.

Dalej jednak pojawia się już poważny egzegetyczny kłopot. Wizja ta bywa przez komentatorów zupełnie odmiennie tłumaczona. Zasygnalizował to autor przypisów w Biblii Tysiąclecia, gdy skomentował wizję słowami „symbol zwycięstwa pochodu Ewangelii (lub potęg wojskowych)”. Dziwne, prawda? Dwie, całkiem odmienne możliwości. Podobnie jest w Biblii Jerozolimskiej. W pozostałych polskojęzycznych wydaniach Biblii komentarzach jedni opowiadają się za pierwszą z tych możliwości, inni za drugą. Pierwsi powołują się na tradycyjne rozumienie tekstu, odwołując się przy tym do 19 rozdziału Apokalipsy, gdzie siedzącym na białym koniu zdecydowanie jest zwycięski Chrystus. W moim przekonaniu rację jednak mają ci drudzy...  

Cztery konie Apokalipsy to najpewniej nawiązanie do wizji proroka Zachariasza. Nie wchodząc w szczegóły trzeba wspomnieć, że u tego proroka cztery konie posłużyły posłańcom Boga do „obiegnięcia ziemi”. Wynik ich „zwiadu”? „Przeszliśmy ziemię wzdłuż i wszerz - a oto wszędzie panuje pokój” – mówi jeździec. Dobrze? Ha: nie w tym wypadku! U Zachariasza (https://biblia.gosc.pl/rozdzial.php?id=817)  to pokój „cmentarny”. Lud Boży, Juda, jest uciemiężony. Narody, którymi Bóg posłużył się by ukarać Naród Wybrany, w karaniu przesadziły. „(...)  gniew mój zaciążył nad narodami pysznymi, bo gdy Ja się gniewałem tylko trochę, one przesadziły w karaniu” (Za 1,15). Dlatego Bóg zapowiada, że zburzy ten pokój. Zburzy, by odmienić los swojego narodu. I dokładnie o to samo wydaje się chodzić w tym fragmencie Apokalipsy. Mamy się dobrze, panuje pokój i dobrobyt – mówią pogańscy mieszkańcy Imperium Rzymskiego, w tym Azji Mniejszej, do której Chrystus przez Jana kieruje w Apokalipsie swoje orędzie. Tyle że lud Boży, Kościół, jest uciskany. Dlatego trzeba ten spokój zburzyć. Dokładniej – pamiętajmy! – pozwolić na to, by ktoś ten pokój zburzył. Człowiek, nie Bóg. Człowiek, któremu Bóg nie przeszkodzi w realizacji niegodziwych planów. I pozwoli mu zakłócić ten „nieświęty pokój” pogan gnębiących chrześcijan.

Biały koń Janowej wizji przywodzi na myśl rzymskich wodzów. Ale – uwaga – ów jeździec trzyma w ręce łuk! Za świetnych łuczników uchodzili w owych czasach sąsiadujący z Imperium Rzymskim od wschodu Partowie. Ma on na głowie wieniec, czyli symbol władzy. Dosłownie nie tyle ma, co „dano mu”; wskazuje to na działanie Boga, na Jego przyzwolenie na ów stan rzeczy. Przyzwolenie także, by „wyruszył jako zwycięzca, by jeszcze – dalej – zwyciężać”. Generalnie jest to więc zapowiedź wojny. I to takiej, w której pyszny, zadowolony z siebie Rzym dozna serii dotkliwych porażek. Bóg pozwoli na to, by zakłócić jego butną pewność siebie i wspomóc w ten sposób swoich ciemiężonych w nim wyznawców.

Za karę... pozwolę ci wziąć sprawy w swoje ręce

Nie ma chyba większego sensu próba wskazywania jakich konkretnych wydarzeń z historii Rzymu mogło to dotyczyć. Jak napisałem, tego typu historie w dziejach ludzkości dzieją się ciągle na nowi. Nie mają znaczenia nazwy biorących w nich udział państw. Spójrzmy na wiek XX i nasz kraj. Czy nie było tak, że Polacy, ciemiężeni przez trzech zaborców odzyskali wolność przez to, że chlubiące się swoją potęga mocarstwa, zadowolone z siebie mocarstwa. zaczęły z sobą walczyć? Właśnie ta wojna, oczywiście straszne dla wielu zwykłych ludzi nieszczęście, okazała się przynieść też dobre owoce w postaci odrodzenia się Polski. A  druga wojna światowa, owoc nie do końca odrobionej lekcji z pierwszej? Świat po tej drugiej naprawdę na jakiś czas zmądrzał. Zauważono po niej człowieka. Zaczęto, choć może dość ułomnie, wcielać w międzynarodowy ład ideał praw człowieka. I mimo istnienia „bloku zła”, w którym dochodziło do wielu okropieństw, a który z czasem, nie bez udziału Boga i ku zaskoczeniu chyba wszystkich, bez większej zawieruchy się rozpadł, udało się po tej wojnie na wiele lat znacznie ograniczyć częstość i wielkość prowadzonych wojen... Owe dwie wywołane przez ludzi wojny, choć przelano w nich ocean krwi, przyniosły też rodzinie ludzkiej dobre konsekwencje. Dziś, gdy obawiamy się, że wojna w sąsiedniej Ukrainie rozleje się z czasem i na nas kraj, że wciągnięta zostanie w nią reszta Europy...

Nikt z nas wojny nie chce. To straszliwe zło. Modlimy się o pokój. Tylko o pokój dla jakiego świata się modlimy? Czy nie przypadkiem świata, który gloryfikuje wszystkich siedem grzechów głównych, a Boga i tych, którzy oddają Mu cześć, nie tylko spycha na margines, ale i coraz jawniej prześladuje? Czy mocarstwa tego świata, Rosja, Chiny, Stany Zjednoczone i to coś, co nazywamy Unią Europejską, nie są, choć każde pod nieco innym względem, mocno zepsute i zdemoralizowane? I na dodatek nie tylko tego się nie wstydzą, ale jeszcze swoje grzechy nazywają cnotą.

Nie wiemy co przyniesie przyszłość. Nie jest jednak nieprawdopodobnym, że Bóg uzna, iż  tak fatalnego stanu rzeczy nie ma co dalej utrzymywać. I pozwoli, by pojawił się jakiś „zwycięzca, który nadal będzie zwyciężał”. Nie na koniu, ale na czołgu i nie z łukiem, ale z przyciskiem do odpalenia siejących spustoszenie rakiet albo tabletem pozwalającym sterować bojowymi dronami....

Tak, wojna to straszna rzecz. Ale skoro człowiek w swoim zadufaniu w sobie i odrzuceniu Boga jest tak głupi, że je wywołuje, to czemu Bóg miałby ludzkość przed jej własną głupotą bronić? By utwierdzić ludzi w przekonaniu, że Go nie potrzebują, a chrześcijaństwo to zabobon,  który powinno się w imię postępu zwalczyć?  By chronić ten zepsuty do szpiku kości świat, który ma Go za nic i jak budowniczowie wieży Babel  buduje po swojemu, Jemu na przekór?

O tym, że Bóg może karać człowieka przez wystawienie go na pastwę własnej głupoty pisze święty Paweł w Liście do Rzymian. Zacytujmy tylko fragmenty jego dłuższego wywodu (Rz 1,18-31) https://biblia.gosc.pl/rozdzial.php?id=270

„(...) Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych stali się głupimi. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętność (...). A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi (...).

Tak, Bóg nie musi ludzi karać. Może po prostu nie robić nic, a my w swojej głupocie sami na siebie ściągamy nieszczęścia albo/i robimy z siebie pośmiewisko....

Cios za ciosem

A dalsze nieszczęścia, przed którymi Bóg zadufanej w sobie ludzkości nie broni?

A gdy otworzył pieczęć drugą,
usłyszałem drugie Zwierzę mówiące:
«Przyjdź!»
I wyszedł inny koń barwy ognia,
a siedzącemu na nim dano odebrać ziemi pokój,
by się wzajemnie ludzie zabijali -
i dano mu wielki miecz.

Ten koń jest barwy ognia. To symbol rozlewu krwi i pożogi. Siedzącemu na nim, zgodnie z tą symbolikę, dano moc odebrania ziemi pokoju. Podkreśla to też owa wzmianka o wielkim mieczu. Powtórzenie tego, co stało się po otworzeniu pierwszej pieczęci? Niekoniecznie. Krew, ale i pożoga. No i to stwierdzenie „by się wzajemnie ludzie zabijali”. Brzmi jakby chodziło o coś więcej, niż tylko starcie dwóch wrogich wojsk. To chyba nie tylko zapowiedź wojny, ale też innych związanych z nią okropieństw. Grabieży, gwałtów, mordów. Być może także zapowiedź krwawych zamieszek czy wręcz wojny domowej. Coś jak czasy niemieckiej a potem radzieckiej okupacji Polski, w której nie same działania wojenne były najgorsze, ale to, co wyprawiali okupujący...

Tak, ta historia ciągle się powtarza. Wojna, śmierć powoduje, że ludzie jakby dziczeją; stają się coraz bardziej bezwzględni, okrutni, skłonni do zabijania całkiem bez powodu; zachowują się jak wypuszczone z klatki dzikie i głodne drapieżniki....

Potem Baranek otwiera trzecią z pieczęci. I pojawia się kolejna plaga.

A gdy otworzył pieczęć trzecią,
usłyszałem trzecie Zwierzę, mówiące:
«Przyjdź!»
I ujrzałem:
a oto czarny koń,
a siedzący na nim miał w ręce wagę.
I usłyszałem jakby głos w pośrodku czterech Zwierząt, mówiący:
«Kwarta pszenicy za denara
i trzy kwarty jęczmienia za denara,
a nie krzywdź oliwy i wina!»

Czarny koń? Waga w ręce dosiadającego go? Znaczenie tych symboli tłumaczy ów tajemniczy głos. Kwarta (w tekście greckim χοινιξ – hoiniks) to mniej więcej 1,1- 1,3 litra. Denar zaś to mnie więcej dzienna wypłata zwykłego robotnika. Zwykle można było za nią kupić kilkanaście litrów pszenicy i proporcjonalnie więcej jęczmienia. Tak wysokie ceny oznaczają po prostu głód. Waga trzymana w ręce jeźdźca to symbol skąpego odmierzania zboża, a czarny koń – symbolem głodu. Zastanawiające jest jednak to „nie krzywdź oliwy i wina”. O co chodzi?

Oliwa i wino były w tych czasach może nie towarami luksusowymi, ale na pewno nie takimi z najniższej półki. Ubogich, nawet w czasach pokoju nie było stać, by ich codziennie używać  Ów tajemniczy zwrot należy rozumieć więc najpewniej jako stwierdzenie, że te towary akurat niespecjalnie zdrożały. Drożeje to, co jest podstawą wyżywienia, zboże, nie drożeje (albo nie aż tak) to, co nie jest artykułem pierwszej potrzeby? No właśnie. W wizji zdaje się więc chodzić o stwierdzenie, że skutki owych konfliktów, o których mowa była przy otwieraniu poprzednich pieczęci, najbardziej odczują ubodzy. Bogaci, jak zwykle, jakoś sobie poradzą...

Skąd my to znamy, prawda? W tak zwanych „ciężkich czasach” zaciskać pasa muszą zazwyczaj ci, którzy nie mają zbyt wiele. Bogaci... No cóż. Ci często jeszcze bardziej się bogacą. Bogacą się na wojnach, bogacą się na pandemiach; bogacą się w czasach kryzysu, a nawet w czasach krachu na giełdach. Zaskakujące, ale tak uczy doświadczenie: w tzw. trudnych czasach tracą wszyscy, z wyjątkiem najbogatszych. Ich fortuny wtedy właśnie, w niepojęty dla zwykłych zjadaczy chleba sposób, pęcznieją...

Nieszczęścia chodzą stadami

A gdy otworzył pieczęć czwartą,
usłyszałem głos czwartego Zwierzęcia mówiącego:
«Przyjdź!»
I ujrzałem:
oto koń trupio blady,
a imię siedzącego na nim Śmierć,
i Otchłań mu towarzyszyła.
I dano im władzę nad czwartą częścią ziemi,
by zabijali mieczem i głodem, i morem, i przez dzikie zwierzęta.

Trupio blady koń to najpewniej symbol zarazy. Stąd imieniem dosiadającego go jest Śmierć. Towarzyszy mu – dosłownie „podąża za nim” – Otchłań. W oryginale Hades. Dla Greków była to kraina zamieszkiwana przez cienie zmarłych. Cienie, bo wedle ich wyobrażeń było to takie życie-nie życie. Owa Otchłań jakby zbiera pozostawione przez Śmierć trupy. Ale – zauważmy to – mowa jest też tu o tym, że chodzi o zabijanych „mieczem i głodem i morem i przez dzikie zwierzęta”. O dwóch pierwszych mowa była przy otwieraniu poprzednich pieczęci. Zaraza to jeździec pojawiający się po otwarciu czwartej pieczęci. A owe zabijanie przez dzikie zwierzęta?

Nie, raczej nie chodzi o to, że w trudnych czasach ludzie często muszą się ukrywać w różnych dzikich miejscach i mogą wtedy padać ofiarą zwierząt. Zapewne nie chodzi też o teologiczne wskazanie, że wskutek ludzkich grzechów przyroda buntuje się przeciwko człowiekowi. To najpewniej nawiązanie do Ezechiela. Konkretnie 5 i 14 rozdziału tej księgi. Tam „miecz, głód, dzikie zwierzęta i zaraza” ukazane są jako narzędzia gniewu Boga, który karze swój naród za jego nieprawości.  Owo nawiązanie oraz fakt, że misja czwartego jeźdźca pokrywa się w części z misją poprzednich zdaje się wskazywać, że w całej tej scenie z otwieraniem przez Baranka czterech pierwszych pieczęci nie chodzi o kolejne, następujące po sobie wydarzenia, ale o jedno, pociągające za sobą wiele różnorakich skutków. Tak, wojna zawsze niesie śmierć, zamęt, okrucieństwo, głód i epidemie....

Jest to więc obraz kary, jaką za swoją nieprawość i głupotę ponosi ludzkość. Mocno zaznaczmy jednak raz jeszcze: chodzi nie tyle o karę wymierzaną przez Boga, taką, którą ludzkość, nie powstrzymana przez Boga, sama sobie wymierza. Bóg po prostu zdejmuje znad ludzi ochronny parasol i pozwala, by ulewa, w którą przez własną pychę i głupotę się pchają, do szczętu ich przemoczyła.

Zwróćmy jednak uwagę na jeszcze jedno: Śmierci i Otchłani dano władze jedynie „nad czwartą częścią ziemi”. Śmierć dotyka więc wielu, bardzo wielu, ale nie wszystkich. Nawet nie większość....

Sam tego człowieku chciałeś

Patrząc na pogrążający się dziś coraz bardziej w szaleństwach nieprawości świat pewnie nieraz pytamy, dlaczego Bóg na to wszystko pozwala; dlaczego nie reaguje? Dlaczego pozwala, by ludzkość parła ku konfrontacjom, dlaczego pozwala, że władzę nad nią przejmują tacy, których, gdyby nie byli władcami, nazywalibyśmy bandytami? Czytając ten fragment Apokalipsy dochodzimy do wniosku, że najpewniej chodzi o to, by nieprawość dojrzała;  by rozzuchwalona przestała się maskować i pokazała ludziom swoją paskudną gębę. Wtedy, po pierwsze, człowiek prawy nie będzie pytał, dlaczego Bóg ją ukarał. Czyli pozwolił, by w swojej głupocie sama się ukarała. Po drugie zaś, dopiero wtedy człowiek pozbywa się wobec niej złudzeń. Złudzeń że chodzi o nowoczesność, postęp, tolerancję czy ludzkie prawa. Jeśli więc wydaje nam się, że żyjemy w czasach, gdy swój galop przez świat rozpoczęło czterech jeźdźców Apokalipsy, to nie rozpaczajmy winiąc za to Boga. On wszystkie te nieszczęścia na nas dopuszcza, by świat oczyścić; by świat zmądrzał.