Wzdrygałem się niegdyś słysząc na kazaniach, że prawdziwa miłość zawsze prowadzi na krzyż. Wydawało mi się, że to gloryfikowanie cierpienia. Dziś zaczynam dostrzegać, że rzeczywiście tak jest. Nie dlatego, jakoby kochający musiał szukał bólu. On najzwyczajniej w świecie przychodzi sam. Miłość wymaga przełknięcia gorzkiej uwagi, zgody na zlekceważenie, czasem przyzwyczajenia do samotności. I nawet gdy wszystko układa się w sumie dobrze, setki innych drobiazgów.
„A Twoją dusze miecz przeniknie”. Czy patrząc na maleńkiego Jezusa Maryja mogła przeczuwać, jak bardzo będzie ją bolało? Być może Ty też myślisz, ze będzie inaczej. Nie łudź się. Ale i nie bój…
Przeczytaj komentarze | 4 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
Ukryta ale jak rzeczywista prawda.Sprzeciw świata dla tych co "nie ze świata".
Matka Bolesna, ta co pod krzyżem stała z miłości do Syna.
Niewiasta pełna Ducha Świętego. Jak wiele przyszło do nas także przez nią.
Jej boleści są dla mnie bliskie i podtrzymujące.
Być niewiastą rodzącą życie i to fizyczne i duchowe. Jaki przeogromny dar i cierpienie dla 100% kobiet.
dziękuję :)
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.