Tak naprawdę niewiele potrzeba, by być szczęśliwym. Jezus mówi, że wystarczy solidnie i starannie zajmować się tym, co należy do moich obowiązków.
Jeśli uznam, że to, co robię: w domu, wobec męża, dzieci, w pracy, wobec przełożonych, koleżanek, w parafii czy w jakimś innym dziele, ma być służbą drugiemu z woli Pana; jeśli będę ze wszystkich sił starała się swoje zadania wykonywać roztropnie, sumiennie i z dobrocią, wówczas On będzie mnie umacniał, hojnie obdarzy potrzebnymi łaskami. A w moim sercu zagości pokój i radość. Poczucie szczęścia.
Jeśli jednak lekceważąco potraktuję swoje zobowiązania, jeśli ponad służbę przedłożę własne cielesne przyjemności i realizowanie swoich zachcianek, wówczas koniec będzie gorzki i bolesny.
I jak zawsze – to ja wybieram, jaką drogą pójdę.
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.