Piękny i refleksyjny - właśnie taki jest ten film.
"Ben Hur" Lewisa Wallace'a był największym chrześcijańskim bestsellerem XIX wieku. Rywalizować z nim mogło tylko "Quo Vadis" Henryka Sienkiewicza.
Spokojna, kojąca, nastrojowa muzyka. Niespieszny montaż. Bardzo dobre, „nocne” zdjęcia i… I okazuję się, że to wystarczy.
Biblijna opowieść o królowej Esterze ma w sobie coś z orientalnej baśni.
Już za miesiąc na ekrany naszych kin wejdzie nowy film biblijny.
Czarnoskóry Goliat, czyniący chrystusowe cuda w amerykańskim więzieniu, czyli Biblia opowiedziana na nowo.
Rekolekcje dla prawdziwych mężczyzn, męska literatura biblijna, a teraz także męski film biblijny. Bo chyba właśnie tak należy określić tegorocznego „Dawida i Goliata” w reżyserii Wallace Brothers.
Wielki powrót, czy wielkie rozczarowanie? Jaki jest nowy "Ben-Hur", który właśnie pojawił się na naszych kinowych ekranach?
Familijne kino biblijne – chyba to właśnie określenie najlepiej pasuje do nakręconego w 1995 roku filmu Jeana Delannoya.
Mel Gibson i Randall Wallace, scenarzysta "Braveheart: Waleczne serce", pracują nad drugą częścią głośnego filmu o Jezusie Chrystusie. Ma się ona skupić na zmartwychwstaniu Pana Jezusa.