Fundamentalizm rodzi się ze strachu przed konfrontacją ze światem. Tego zdania jest arcybiskup Gianfranco Ravasi, przewodniczący Papieskiej Rady Kultury.
Można miłować Głowę nie miłując Ciała, twierdząc w dodatku "znam Go"? A ten paniczny strach przed Jego Ciałem... Przed tą zapiekłą skamieliną...
Uczyć się wypełniać nakazy, dane mi przykazania z miłości, nie z wyrachowania, nie z chęci zasługiwania na cokolwiek i nie ze strachu...
Czego jeszcze trzymam się kurczowo, ze strachu, że gdy to zniknie, odejdzie, to stanie się coś złego, a ten brak będzie nie do uniesienia?
Przychodzę. Nie ze strachu. Nie pod wpływem gróźb i nakazów. Nie z naręczem dobrych uczynków i nie z zamiarem odbycia wielkiej i ciężkiej pokuty...
Przestrzeganie przykazań bardzo często związane jest z nieświadomym oczekiwaniem, że to ma się po prostu opłacić Bożym błogosławieństwem, albo ze strachem, żeby nie „podpaść” Ojcu.
Uczniowie wędrujący do Emaus mieli w sercu zamęt, a pewnie i poczucie porażki, strach. Być może do tego przyznać się nam najtrudniej – do rozczarowania chrześcijaństwem...
Nasz świat, a z nim nasze poczucie bezpieczeństwa może się rozsypać w proch. Ale nie trwóżcie się – mówi Jezus. Nie dajcie się zwieść strachowi.
Różnie w różnych religiach wyobrażano sobie znaki dawane przez bóstwa. Wiele z nich było związanych z siłą niszczenia. Budziło strach. Ale nie taki jest Bóg.
Ze strachu Ewy i Adama zrodziła się w nich decyzja: "Nie możemy ufać Bogu. Musimy wziąć sprawy w swoje ręce". Po grzechu lęk stał się paraliżujący.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.