Nie złamał Jej ból, nie przygniotła rozpacz. Każdy z nas może przyjąć Maryję jako Matkę pocieszenia.
Rozpalony piec. Żar ognia. Ból gorąca. Nieczęsto Pan stawia nas przed koniecznością dokonania tak trudnego wyboru.
Byłby nie do wytrzymania. Dlaczego?
Czasem można odnieść wrażenie, że nie samo przebaczenie jest problemem, ale ból, jaki pozostawia po sobie krzywda.
Jej Serce w każdym wydarzeniu – radosnym czy też bolesnym, w niezrozumieniu i bólu pozostało czyste i niepokalane
Mam naśladować Boga. Także w cierpieniu, bólu, upokorzeniu. Mam – tak jak Jezus – złożyć siebie w ręce Ojca.
Bycie razem ma w sobie coś z krzyża i coś ze zmartwychwstania. Ból grzechu i radość z wyzwolenia.
Jezus zaprasza nas po sięgnięcie do „duchowej apteczki”. Nie tylko po leki uśmierzające ból, ale i uodparniające szczepionki.
Pozornie żywi, a przecież umarli. Pełni gniewu wobec wszystkiego, w czym widać życie. Spotkanie z dobrem sprawia ból...
Przeciskanie się boli. Człowiek doświadcza, jak wiele jeszcze w nim samym tego, co zatrzymuje, co spowalnia.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.