Byłby nie do wytrzymania. Dlaczego?
Czy Bóg jest niesprawiedliwy? Albo głuchy? Czy w ogóle zasłużył na nasze zaufanie? Gdzie bowiem był, gdy dochodziło do każdej katastrofy lotniczej, klęski głodu, ludobójstwa, każdego codziennego wypadku, w którym człowiek został pozbawiony życia? Dlaczego nie wysłuchuje wszystkich naszych próśb? O to zapytała mnie jedna z czytelniczek w swoim liście. I muszę przyznać, że nie mam na to pytanie żadnej gotowej odpowiedzi.
To jedno z najstarszych i najbardziej palących pytań ludzkości: miłość Boga i bieda człowieka dotkniętego przez wypadek losowy – jak to się ma do siebie? Czy Bóg nie powinien od razu interweniować? A najlepiej – zapobiec najgorszemu? Gdyby człowiek przynajmniej wiedział, dlaczego tak się stało. Jaki to miało sens?
– Jeżeli po mojej śmierci stanę przed Bogiem – powiedziała pełna zwątpienia matka, która w katastrofie kolejowej straciła dwójkę dzieci – wówczas skłonię Go do zabrania głosu i zażądam od Niego wyjaśnienia. Dlaczego więc? Dlaczego Bóg dopuszcza do cierpienia?
Chcę spróbować udzielić odpowiedzi. Wierzę, że świat bez cierpienia, bez bólu, bez biedy nie nadawałby się do zamieszkania. Byłby nie do wytrzymania. Dlaczego? Ponieważ byłby światem bez współczucia i litości. Światem zamieszkałym przez bezlitosnych egoistów i brutalnych zwycięzców, gdyż współczucie, wzgląd na drugą osobę i uprzejmość byłyby zbędne. Dzięki temu, że codziennie przeżywamy, sprawdzamy naszą wrażliwość, uczymy się, że jesteśmy zdani na siebie nawzajem. Tym, co czyni nas współczującymi ludźmi, jest cierpienie, które możemy złagodzić. To są cierpiący biedę, których losowi możemy ulżyć. To jest ból, którego musimy doświadczyć na własnej skórze. Brzmi paradoksalnie, ale prawdziwie: tylko dzięki spotkaniu z cierpieniem możemy rozwinąć w sobie wspaniałe cechy, które czynią ludzkimi nas i nasz świat.
Co właściwie mówił o tym Jezus? Zupełnie nic. On działał. Znosił w milczeniu swoje własne cierpienie i tam, gdzie tylko mógł, zapobiegał nędzy innych ludzi. Jego motto brzmiało: "Chodźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście; ja was pokrzepię" (Mt 11,28). Na pewno żyłoby się nam lepiej, gdybyśmy wszyscy tak postępowali.
Fragment książki „Z jasnego nieba. Pomysły i inspiracje do życia ziemskiego”
Notker Wolf OSB urodził się 21 czerwca 1940 r. w Unterallgäu (Bawaria). W 1961 r. wstąpił do benedyktyńskiego opactwa Sankt-Ottilien. Studiował filozofię, teologię, zoologię, chemię i historię astronomii. Od 1971 r. wykładał filozofię w rzymskim Anselmianum. Od roku 1977 był arcyopatem największego benedyktyńskiego klasztoru w Europie. W roku 2000 został wybrany Opatem Prymasem, zastępując Marcel’a Rooney’a.