Czy można pogodzić przebaczenie ze złością, pretensjami, chowaną od dawna urazą? Czy przebaczyć to znaczy zapomnieć?
Staję przed wyborem: iść drogą niechęci i urazy czy drogą wybaczenia i oddania sprawy w Boże ręce.
Brak przebaczenia odcina tego, kto nosi w sobie pretensje i urazy, od życiodajnej miłości Boga, który jest Ojcem wszystkich ludzi.
Człowiek pokoju nie chowa w swoim sercu uraz i krzywd, ale też jasno nazywa zło złem i przestrzega przed nim innych.
Czy mogę stawać przed Bogiem, gdy noszę w sercu urazy, złość, nienawiść? Czy jest możliwym, by wtedy z Nim się zjednoczyć?
Kochać kogoś, kto jest przyczyną mojego bólu... Ale przecież tylko wtedy mają sens słowa: Wyrzeknij się nienawiści. Nie żyw urazy. Nie szukaj pomsty.
Obecność Boga w naszym życiu pozwala nam mierzyć się z Jego standardami: nie będziesz nienawidził bliźniego, lecz raczej będziesz go upominał.
Przebaczenie to najtrudniejsza forma miłości. Nie ma w niej granicy typu „od… do…”.
Potrzebna jest człowiekowi świadomość jego grzechów. Z niej wyrasta zdumienie Bożym miłosierdziem.
Jeśli coś zależy od Boga, trzeba nam pytać, kim On jest, do kogo mamy się udać, komu wyrazić wdzięczność.
Człowiek myśli, Pan Bóg kry(e)śli. I zrobi po swojemu, czyli lepiej. Dotyczy to także spraw wiary, ewangelizacji, katechezy i innych.
Garść uwag do czytań na XI niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.