Czyli biblijne podstawy „różańcowej chwały” - część III.
Wiele razy przychodzi nam w życiu czekać na coś wyjątkowego. Nasza niecierpliwość urasta jednak do niebotycznych rozmiarów, gdy to, na co czekamy, jest nam potrzebne do „normalnego funkcjonowania”.
Jezus, kiedy był jeszcze ze swoimi uczniami, powiedział do nich takie słowa: „Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was” (Łk 16,7). Powyższa obietnica na pewno musiała „wlać” wiele pokoju do serc uczniów. Niestety, wraz z obserwowaniem męczeńskiej śmierci Chrystusa, powoli „traciła na sile przekonywania”.
Apostołowie, którzy prawie na „własnej skórze” doświadczyli odrzucenia Jezusa, naprawdę potrzebowali interwencji z nieba. Nie było bowiem proste, spojrzeć w oczy Żydom i głosić Ewangelię o Człowieku, którego niedawno ściągnięto z krzyża. Prawda o zmartwychwstaniu powodowała wiele wątpliwości i napięć (niektóre emocje miały taki stopień, że trwają aż do dzisiaj). W takiej, „niekomfortowej sytuacji”, apostołowie i Maryja „byli zmuszeni” czekać jeszcze dziesięć dni po Wniebowstąpieniu na „Pomocnika z wysoka”.
W naszym życiu także mają miejsce „Zesłania Ducha Świętego” na które trzeba trochę poczekać. Co prawda, nie są one aż tak spektakularne (choć i takie się przecież zdarzają) jak te u początku powstania Kościoła. Niemniej, mimo braku efektów specjalnych, czujemy, że „wychodzenie bez szwanku” z bardzo dramatycznych sytuacji wymaga „boskiego orędownictwa”. Zarówno te proste, codzienne rozterki, jak i wielkie przemowy, które powinny skończyć się „połamaniem języka” są dowodem na to, że pojęcie „mój dobry Bóg” nie odeszło to lamusa.
Rozważając trzecią Tajemnicę Chwalebną, możemy więc podziękować Bogu zarówno za Ducha Świętego u zarania Kościoła jak i za „nieustanne niespuszczanie nas z oka” podczas dwu tysiącletniej historii. Wiadomo, że dobroć Boga miała miejsce nawet przed „wieczernikową aktywnością Ducha Świętego”, lecz tamto Zesłanie Pocieszyciela przeniosło je na kolejny poziom.
Trzeba nam pamiętać, że w tym wszystkim, co „doszło wyżej do głosu”, mieszczą się także i nasze dzieje. Kiedy zastanawiamy się nad przeszłością lub staramy się „wybiec ku przyszłości” nie musimy się przerażać. Wiemy, że stoi za nami Wielki Orędownik, który ma naprawdę wiele do powiedzenia. Nie jest on tylko „łagodnym gołąbkiem” czy „zestawem ogników ognia”. Duch Święty to Osoba, która chociaż czasami pozornie się spóźnia, działa z wielką skutecznością. Święty Łukasz w Dziejach apostolskich z wielką precyzją opisuje, jak Duch Święty „pozytywnie zaskoczył” zgromadzenie „raczkujących chrześcijan”. Czytamy, że wszyscy „zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić” (Dz 2,4). Kiedy przyjdzie nam do głowy pospieszać Boga przypominajmy sobie stare, polskie przysłowie: Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy…
***
Autor jest redaktorem portalu Ewangelizuj.pl