To wielkie nieszczęście przywiązać kogoś do siebie, a nie do Chrystusa.
„Boże Ciało? Wniebowzięcie Maryi? Przecież tego nie ma w Piśmie Świętym!” – słyszymy od protestantów. Promujący zasadę sola scriptura („tylko Biblia”) zdają się nie zauważać, że… nie występuje ona w samej Biblii.
Pan Jezus przewodników swego Kościoła nazwał pasterzami, a wspólnotę swych uczniów – owczarnią.
Wśród uczniów Chrystusa, pochodzących z Izraela, a potem także słuchaczy św. Pawła w różnych częściach rzymskiego imperium, nie brakowało tych, którzy chcieli utrzymać religijny ekskluzywizm, zakładający, że Pan Bóg jest Bogiem Izraela i tylko Izraela, że Jezus Chrystus jest spełnieniem mesjańskich oczekiwań dla Izraela i tylko dla Izraela.
Po wyjściu z Egiptu i zaznaniu pierwszych symptomów wolności Izrael ma potrzebę poddania się lekcji posłuszeństwa.
Odrzucenie i pogarda są wpisane w urząd proroka. Nie z powodu jego zalet czy wad, ale ze względu na ciężar gatunkowy słowa Boga, które przekazuje. Prorocy byli głosem sumienia w Izraelu. Ukazywali Izraelitom bezlitośnie prawdę o tym, jak wygląda ich sytuacja przed Bogiem, jakiego nawrócenia Bóg od nich żąda i co ich czeka, gdy zlekceważą Jego przestrogi.
W żadnym z listów Apostoła Narodów nie dowiemy się o tym, by miał śpiewać, ale niejednokrotnie do śpiewu nakłaniał.
Dzieje Apostolskie opowiadają o pierwszej wyprawie misyjnej św. Pawła.
Świętego Pawła wyobrażamy sobie jako człowieka o nadnaturalnej sile ciała i ducha, bo przecież swą pracą misyjną ogarnął wschodnią część rzymskiego imperium.
Pan posyła proroka Jeremiasza do domu garncarza z zapowiedzią, że dopiero tam usłyszy Jego słowa. Dlaczego?