publikacja 11.05.2005 10:39
Srebrniki, Data, Przygotowania, Wieczerza Paschalna, Wieczernik, Oskarżenie, Mesjasz, Bluźnierstwo?, Kogut zapiał, Wyrok, Przez miasto..., ...w drodze..., ...na Golgotę, Krzyż, Między niebem a ziemią, Wykonało się...
Według wszelkiego prawdopodobieństwa był pielgrzymem. Imiona jego synów – Aleksander i Rufus – mogą świadczyć o tym, że był człowiekiem o przekonaniach raczej liberalnych Autor anonimowy, XII w. (PD)
Jego przydomek sugeruje na pochodzenie z Cyreny – miasta zwanego dawniej Trypolis (znajdującego się obecnie w północnej Libii), gdzie od IV w. przed Chr. była bardzo liczna kolonia żydowska. Prawie współczesny Jezusowi geograf grecki Strabon informuje, że ponad jedna czwarta populacji tego miasta była żydowskiego pochodzenia. Potwierdza to również Pismo Św. (Dz 2,10; 6,9; 11,20; 13,1). Zwrot grecki „ap agrou” - „wracał z pola” można również przetłumaczyć „wracał z wioski” gdyż kontekst nie jest jednoznaczny i dopuszcza obie wersje. Legenda mówi, że Cyrenejczyk zginął śmiercią męczeńską jako biskup Bosry w Arabii. W drodze krzyżowej jego stacja została zamieszczona przez franciszkanów w XIII w.
Według wszelkiego prawdopodobieństwa był pielgrzymem. Gdyby bowiem był kimś, kto na stare lata przeniósł się do Jerozolimy, aby spędzić resztę swojego życia w cieniu Świątyni i zostać pochowany w pobliżu Świętego Miasta, żołnierze nie wybraliby go do pomocy Jezusowi. Imiona jego synów – Aleksander i Rufus – mogą świadczyć o tym, że był człowiekiem o przekonaniach raczej liberalnych.
Chociaż nie można mieć całkowitej pewności, to jednak Szymon prawdopodobnie wraca z jednej z okolicznych wsi, gdzie znalazł nocleg. Do miasta mógł przyjść by zrobić ostatnie zakupy przed wieczerzą paschalną, pomodlić się w świątyni lub po prostu wiedziony zwykłą ciekawością.
W Ewangelii wg. św. Marka (15,22) Biblia Tysiąclecia używa zwrotu „Przyprowadzili Go na miejsce Golgota…” jednakże dosłowne tłumaczenie powinno raczej brzmieć: „Przynieśli Go na miejsce Golgota…”. Zwrot ten wskazuje na wielkie osłabienie Jezusa. Ewangelista używał go już wielokrotnie - kiedy przynoszono do Jezusa: chorych (Mk 1,32), paralityka (Mk 2,3), głuchoniemego (Mk 7,32), niewidomego (Mk 8,22), dziecko epileptyczne (Mk 9,17).
Tłum zapewne reagował jak wszędzie w takich sytuacjach. Jedni głośno obrzucali skazańców wyzwiskami, kpili, szydzili i cieszyli się z ich losu jako sprawiedliwej kary. Zwłaszcza wobec Jezusa, który najpierw, jako pretendent do tytułu mesjańskiego, rozbudził w nich tak wiele nadziei, a potem dał się pojmać bez oporu i skazać na najbardziej hańbiącą karę. Inni – i prawdopodobnie stanowili większość – milczeli, zdjęci litością lub przepełnieni bezsilną wściekłością widząc okrucieństwo okupantów.
Spośród tego tłumu św. Łukasz wyróżnia grupę niewiast, które szły za Jezusem i płakały ze współczucia. Były to „córki jerozolimskie”, czyli mieszkanki tego miasta. Być może przyłączyły się do nich również niektóre z kobiet galilejskich, które dotychczas Jezusowi towarzyszyły. Zresztą w Palestynie okazywanie litości skazanym nie było niczym dziwnym i niezwykłym (Za 12, 12nn).
Jedna z notatek rabinistycznych (Sanhedrin 43a) daje podstawy do przypuszczeń, że w Jerozolimie było stowarzyszenie szlachetnych kobiet z rodzin arystokratycznych, lub w każdym razie bogatych, które pomagało we wszelki możliwy sposób tym, którzy zostali skazani na śmierć. Kobiety te pocieszały skazańców przez okazywanie żałości i litości oraz podawanie wina znieczulającego, o którym jeszcze będzie mowa później.
Hebraica na Wielki Post