Ludzka pycha sięgnęła chmur. Najwyższa kondygnacja gigantycznej wieży przebija się przez obłoki. Kara Boża jest już jednak blisko. Imponująca budowla wygląda przecież jak ruina, z której sypią się kamienie. W dodatku przechyla się niebezpiecznie w lewą stronę. Pracujący przy niej jak mrówki w mrowisku ludzie nie zdają sobie sprawy z zagrożenia.
Inspiracją dla artysty była oczywiście historia budowy wieży Babel, zamieszczona w Księdze Rodzaju. Rozgniewany zuchwałością budowniczych Bóg sprawił, że zaczęli mówić różnymi językami i nie mogąc się porozumieć, musieli przerwać budowę. Breughel pokazał jednak klęskę budowniczych w inny sposób. Wieża imponuje rozmiarami, gdy porównamy ją z namalowanym z lewej strony miastem, ale widać, że jej fundamenty nie są solidne. Budowla kojarzyć się może nawet z ogromnym zamkiem z piasku. Detale architektoniczne artysta zaobserwował podczas swojej podróży do Rzymu, gdzie podziwiał m.in. ruiny słynnego Koloseum.
Pychę budowniczych Breughel ukazał w scenie na pierwszym planie, z lewej strony na dole. Inicjator budowy, król Nimrod, przybywa ze swoją świtą nadzorować kamieniarzy. Ludzie przerywają pracę i padają przed monarchą na kolana, jak przed Bogiem. Ten hołd wygląda jeszcze bardziej żałośnie niż konstrukcja wieży.
W okresie renesansu, gdy Breughel malował swój obraz, historia wieży Babel nabrała nowych treści. Prąd umysłowy zwany humanizmem podkreślał możliwości i potęgę człowieka, był wyrazem dumy z rozwoju nauki, techniki, wspaniałych osiągnięć sztuki. Porzucano średniowieczne myślenie o znikomości ludzkiej egzystencji. Już wówczas przestrzegano jednak, by w tym zachłyśnięciu się ludzkimi możliwościami nie stawiać człowieka w miejscu, które należy się Bogu. Taką wymowę ma właśnie obraz Breughela. W dzisiejszych czasach wydaje się jeszcze bardziej aktualny.
(za: Leszek Śliwa, Gość Niedzielny Nr 5/2011)
Pierwsza strona
Poprzednia strona
Następna strona
Ostatnia strona