Kto nic nie robi, by jego dziecko nie stało się łajdakiem, wcale go nie kocha.
W Betlejem Pan Wszechświata objawia się jako bezbronne dziecko, jako miłość pokorna, uboga, zależna od innych.
Jezus stawiając nam przed oczyma dziecko i mówiąc o przyjmowaniu go – zdaje się przywoływać inny obraz.
Sztuką jest być mądrym i roztropnym, a przecież pozostać jak dziecko, jak prostaczek (w oryginale: małoletni).
Mieć jak Jan dziewięćdziesiąt lat i zachwycać się jak małe dziecko. Nie dlatego, że na starość człowiek dziecinnieje.
Stać się przed Bogiem jak dziecko? To uznać, że zawsze ma rację. W kwestii nierozerwalności małżeństwa też.
Prorok Izajasz wieści dalej. W swej koronnej zapowiedzi mówił do króla Achaza o narodzinach Syna, Dziecka Dziewicy/Panny.
Urodzenie dziecka przeżywała jako wielki dar od Boga. To On jedynie daje życie i siłę, i moc, i panowanie.
Stwórca świata patrzy nam prosto w oczy. Na Jego poważnej twarzy widać ból ojca, który doświadczył śmierci dziecka.
Dziecko pozwala się prowadzić dorosłemu, gdyż ufa mu, wie, że to ktoś mądrzejszy od niego.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.