Najpierw jest miłość, potem nauka. Nigdy na odwrót.
Dziś wspominamy dzień, w którym Bóg stał się człowiekiem. Ziemia nie drży na takie stwierdzenie? Powinna.
Bóg mieszka w mieście tak długo, jak długo jest wygodny. Dlatego nie kupuje mieszkania. Nie wznosi domu. Rozbija namiot.
Być może się tego nie spodziewał. Bo kto mógłby się spodziewać, że Bóg tak wyraźnie zechce zostać z ludźmi? Być może niczego się nie spodziewał.
Bóg chce zobaczyć moją twarz. Usłyszeć mój głos. Dlatego przychodzi na ziemię. Przyjmuje ludzkie ciało...
Moim też? Jeśli słucham Go, pełnie Jego wolę, to na pewno.
Oto nie musimy już kalkulować, mozolnie przeliczać, czy wystarczy naszych modlitw, dobrych czynów...
Nie wystarczy wyrzucić zła. Trzeba jeszcze, by Dom Boga napełnił się na nowo Jego głosem. Głosem miłości do człowieka.
Im więcej we mnie miłości, tym bardziej wzrasta we mnie dyspozycja do tego, by poznawać Boga.
Miłość Boża, Jego przyjaźń... Tylko słowa?
… choć do jednego celu.
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.