Musimy więc wejść w ten układ na własne ryzyko. Zbudować dom i zamieszkać w nim, wiedząc, że uderzy weń deszcz...
Mam dom, mam samochód, mam konto w banku. Więc – pomyślałem – przynajmniej jednego mi brakuje. Jak z tym bagażem mogę iść za Jezusem?
Dokąd nie jest pytaniem o domy, pola, łodzie, rodziny, zabezpieczenie przyszłości, pozycję społeczną. Jest pytaniem o sens. O fundament.
Betfage to inaczej „dom zielonych fig”. Fig oczywiście w miasteczku nie brakuje, ale tak jest przecież w wielu miejscach Ziemi Świętej.
Biblijnemu świętowaniu towarzyszyła spontaniczna wesołość. Obok modlitw i składanych w świątyni ofiar, w domach urządzano uczty z muzyką i tańcem.
Dom. Wszedłem do niego przez chrzest. Inni są doń zaproszeni. Bo w domu ojca jest mieszkań wiele. Starczy dla wszystkich.
Wśród naszych życiowych identyfikatorów ważną pozycję zajmuje miejsce, w którym mieszkamy, nasz dom. On gwarantuje życiową stabilizację, jest swoistą przystanią do powrotów.
Oto po dziesięciu wiekach pojawił się ktoś większy niż Salomon. Syn umiłowany Ojca. To on miał zbudować Bogu dom na wieki.
Bóg żyje wśród nas. Mieszka w naszych sercach, odwiedzamy Go w zbudowanych tu świątyniach, chodzi naszymi ulicami, Jego wizerunki są w naszych domach...
Umiera mąż, wyjeżdża dziecko, tracimy pracę, powódź niszczy nam dom, choroba odbiera siły... I nagle po stronie „mam” nic nie jest już pewne ani oczywiste.
Jest wielka różnica między ludzką słabością a złą wolą.
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.