Natura miłości, jako daru z siebie, nie dopuszcza wyjątków. Stąd wypływa też nakaz Pana, bym miłował wszystkich, także nieprzyjaciół i modlił się nawet za tych, którzy mnie prześladują.
Taka miłość jest skandalem, nie mieści się w głowie i budzi ogromny sprzeciw.
Garść uwag do czytań na VII niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.
Naśladowanie Jezusa to pewna droga. Idąc nią człowiek nie zbłądzi.
Skala trudności prawdopodobnie taka sama jak z miłością nieprzyjaciół. Może nawet większa.
Dać posłuch Bogu – choćby w sprawie takiej, jak miłość do nieprzyjaciół – to nie kwestia opłacalności, naszego widzimisię, życiowego zakrętu, na którym akurat jesteśmy.
W nagłówku psalmu 18 (17) czytamy: „Pan wybawił Dawida z mocy wszystkich jego nieprzyjaciół i z ręki Saula”.
Dlaczego? Bo listonosz jest człowiekiem, który nie szuka odwetu, ale oddaje wszystko, co otrzymuje, niczego nie zostawiając dla siebie.
Wiara pozwala zobaczyć to, co niewidzialne. Buduje się na obietnicach pewniejszych niż dowody. Istnieje miłość od pierwszego wejrzenia, ale nie istnieje wiara od pierwszej chwili.
Nie, nigdy nie będziesz tak jak Bóg potężny. Ale możesz próbować naśladować Boga w Jego łaskawości.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...
Rozumem nie potrafimy ogarnąć istoty Boga. Wiemy za to, rozumiemy, kim jest dla nas, jaki jest dla nas.
Garść uwag do czytań na święto Matki Kościoła z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.