Sięgamy dziś do psalmu przepełnionego wdzięcznością, promieniującego radością.
Spokój i prostota myśli idzie w parze z kunsztowną budową pieśni. Jej dwuwierszowe strofy zaczynają się od kolejnych liter hebrajskiego alfabetu (co ginie w przekładach). Może i nieistotne te szczegóły, ale przecież mówią wiele o autorze psalmu, o jego warsztacie poetyckim i głębi przemyśleń. Widzi on Bożą potęgę i dobroć przejawiające się w całym stworzonym świecie (warto sięgnąć do całego tekstu psalmu).
Na pierwsze miejsce w jego refleksji wysuwa się jednak człowiek. Nie jakiś jeden, choćby ważny w ludzkich oczach, ale wszyscy ze wszystkich pokoleń – co wtedy znaczyło nie tyle czasowe następstwo generacji, co raczej wielość różnych plemion i ludów. Bo wszyscy mają powody, aby wychwalać dobroć Boga i Jego miłosierdzie. Ten przymiot Boga psalmista odnosi nie tylko do ludzi, ale do wszystkiego, co Pan stworzył.
I jeszcze idea królestwa – powszechnego i ponadczasowego. Ówczesne królestwa były raczej małe i szybko przemijały, wchłaniane przez większe potęgi. Królestwo Boga, choć tym samym słowem nazwane, jest czymś innym. Wybrani Boga powinni potęgę Jego królestwa rozgłaszać wszystkim ludziom.
*
Rozważanie dotyczy psalmu 145 (144).