Dzieci Wielkiego Inkwizytora

To musiało niemile brzmieć w uszach ludzi słuchających Piotra.

Przybyli do Jerozolimy na święto Pięćdziesiątnicy, hebrajską uroczystość szawuot, by podziękować Bogu za dar Tory – Prawa. Większość z nich prawdopodobnie nie brała udziału w egzekucji Nauczyciela z Nazaretu w czasie poprzedniej Paschy. Fizycznie nie przyłożyli ręki do odebrania życia Jezusowi na Kalwarii. Tymczasem „donośny głos” Piotra wdzierał się w ich serca i jak rozgrzanym żelazem przebijał na wylot ich samoświadomość: „Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził (…), przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście. Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim”. Światło zmartwychwstania i łaska Bożego przebaczenia wypełniały ich uszy i wnętrze, pozwalając po raz pierwszy stwierdzić, że nikt o własnych siłach nie jest w stanie unieść Bożego Prawa, nikt nie potrafi wypełniać wszystkich Bożych przykazań. Prawo zostało dane człowiekowi, aby ten mógł lepiej poznać własny grzech. A istotą grzechu jest uśmiercenie Boga w sobie. Gdy przed ponad stu laty Friedrich Nietzsche ogłosił się prorokiem śmierci Boga, nie zamierzał powiedzieć, jakoby sędziwemu Bogu ze starości zatrzymało się serce i ludzkość, chcąc nie chcąc, musi urządzić pogrzeb swemu Stwórcy. Mówił: „Bóg umarł i myśmy Go zabili”, obwieszczając w zasadzie to samo, co dwa tysiące lat wcześniej czynił apostoł. I miał jak tamten na myśli ludzką duszę, samoświadomość.

Staliśmy się nieumyślnymi spadkobiercami tej strasznej wiadomości. Joseph Weiler, żydowski prawnik z USA, zauważył, że dziś Europa zachorowała na „chrystofobię”. Padły na naszych oczach wielkie i straszne systemy: nazizm i komunizm, które ze zwalczania Chrystusa i wyrywania Go z serc ludzkich uczyniły główny cel swej obłąkańczej polityki. Systemów tych już nie ma, runęły mury podziałów i obozy prześladowań zwolenników Nazarejczyka. Nastała wolność myślenia, swoboda zrzeszania się i otwarte granice. Tymczasem awersja do Chrystusa pozostaje i zdaje się dominować w przekazach kultury, głównym nurcie propagandy i liberalnym podejściu do życia. Znów ludzie chcą Go wyrzucić z gmachów parlamentów, sal szpitalnych i budynków uniwersytetu. Nie ma On prawa wstępu do podręczników z psychologii, debat ekonomistów i dyskusji bioetycznych. Powraca Wielki Inkwizytor z powieści Dostojewskiego, który mówi Chrystusowi: „Dlaczego przychodzisz nam przeszkadzać? Bo że przychodzisz, aby nam przeszkadzać, to sam dobrze wiesz. A czy wiesz, co się stanie jutro? Nie wiem, ktoś Ty, i wiedzieć nie chcę, czy to Ty, czy tylko Jego podobieństwo, sobowtór, ale możesz być pewny, że jutro Cię zasądzę i spalę na stosie jako najgorszego z heretyków, a ten sam lud, który dziś całował Twoje stopy, jutro na jedno moje skinienie rzuci się do podgarniania węgli na Twoim stosie. Wiesz o tym czy nie? Tak, Ty chyba jednak zdajesz sobie z tego sprawę… Dlaczego więc przychodzisz teraz nam przeszkadzać? I to tak milcząco, przenikliwie patrzysz na mnie swoimi łagodnymi oczyma? Wpadnij w gniew, ja nie chcę Twojej miłości, bo sam Ciebie nie kocham… Idź sobie i nie przychodź więcej... nie przychodź wcale... nigdy, nigdy!”.

Tymczasem apostoł ogłasza miłość Boga mocniejszą od naszej podłości i zagubienia. Miłość odrzucona okazuje się miłością, która ocala. Bóg ma dla nas przebaczenie. Kocha człowieka, który przestał kochać nawet samego siebie. Wyparł się swego Jezusa, za którym teraz beznadziejnie tęskni. „Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami”. 

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama