Zagrożenia przy lekturze Biblii

„Kościół […] zawsze uważał i uważa Pisma Boże zgodnie z Tradycją świętą, za najwyższe prawidło swej wiary” (Dei Verbum 21).

Przed rokiem dwutysięcznym zbytni akcent na symbolikę biblijną, zresztą niewłaściwie rozumianą, kładły niektóre ruchy millenarystyczne. Przestrzega przed tym dokument Papieskiej Komisji Biblijnej: „[…] znane są również przykłady interpretacji tendencyjnych i fałszywych, o skutkach wręcz niegodziwych, jak na przykład podsycanie nastrojów antysemickich, różnych dyskryminacji rasowych lub wreszcie aluzji millenarystycznych. Wniosek stąd, że to podejście do Biblii nie może mieć charakteru dyscypliny autonomicznej. Zachodzi potrzeba dokonywania koniecznych rozróżnień. Należy się strzec pewnego faworyzowania zwłaszcza niektórych momentów w historii oddziaływania tekstu i nie czynić z nich jedynej normy interpretacyjnej” (IPŚK C,3). Przesadny symbolizm powraca w interpretacji tzw. „znaków czasu”, w których niektórzy dopatrują się rychłego końca świata i paruzji. Zbyt daleko idące interpretacje współczesnych zjawisk i wydarzeń, a zwłaszcza klęsk i katastrof, połączone z płytko rozumianą symboliką biblijną, mogą okazać się szkodliwe dla duchowego dobra człowieka.

Konkluzja

Po wskazaniu niektórych tropów, które mogą okazać się fałszywe w interpretacjach biblijnych, należy jeszcze raz zachęcić, by Biblia czytana była w takim duchu, w jakim została napisana. Warto propagować lekturę Pisma Świętego znaną jako Lectio Divina. Metoda ta jest coraz bardziej rozpowszechniana w ostatnich latach. Powstają szkoły Lectio Divina, pogłębiające poszczególne elementy tej metody. Na polskim rynku teologicznym pojawia się coraz więcej publikacji propagujących tę metodę lektury Biblii[9].

Przykładem wzorowego czytelnika Biblii może stać się dla wielu Etiopczyk, wysoki urzędnik królowej etiopskiej Kandaki, który podczas podróży poznawał pismo Izajasza. Na pytanie Filipa: „Czy rozumiesz, co czytasz?”, odpowiedział po prostu: „Jakże mogę rozumieć, skoro mi nikt nie wyjaśni?” (Dz 8,31). Nie ulega wątpliwości, że był człowiekiem wykształconym. Czytał Izajasza przypuszczalnie po hebrajsku, z Filipem rozmawiał po aramejsku lub grecku, znał swój rodzinny język, a jednak poszukiwał kogoś, kto przybliży mu znaczenie Pism. Dziś zadanie stoi przed teologami, duszpasterzami, katechetami i animatorami kręgów biblijnych.

----------------------------------

[9] Wystarczy wspomnieć choćby pracę zbiorową Uważajcie, jak słuchacie. Teoria i praktyka lectio divina, wydaną pod redakcją H. Witczyka przez Instytut Teologii Biblijnej w Kielcach w 2004 roku. Zob. także zbiór katechez rekolekcyjnych wydawanych przez K. Wonsa, prezentujące teksty ewangelistów oparte o metodę lectio divina. Ostatni światowy zjazd Salezjańskiego Towarzystwa Biblijnego w Krakowie (na przełomie 2004-2005) w całości poświęcony był temu zagadnieniu.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg