Rozbłysło światło

Andrzej Macura

publikacja 21.12.2012 20:01

Garść uwag do czytań na Boże Narodzenie, z mszy w dzień, z cyklu „Biblijne konteksty”.

Rozbłysło światło Henryk Przondziono/GN Bóg dla człowieka tak uniżył siebie, ze stał się człowiekiem. Co my potrafimy zrobić dla człowieka? Czy potrafimy się dla jego dobra uniżać, czy raczej wybieramy drogę pouczania go z piedestału swojego jaśniepaństwa?

Czytania mszalne, zwłaszcza pierwsze i trzecie, zawsze się ze sobą łączą. Dlatego warto zawsze czytać Ewangelię nie tylko w jej własnym kontekście, ale także pozostałych czytań. Także w dzień obchodów jednego z największych chrześcijańskich świąt – Bożego Narodzenia. Na pewno część zamieszonych tutaj uwag dla niektórych czytelników nie będzie żadnym odkryciem Ameryki. Warto jednak pamiętać, że ten tekst mogą czytać także ludzie słabo obeznani z chrześcijańskimi prawdami wiary. Dlatego chyba warto napisać też o tym, co niby jasne i oczywiste.

1. Kontekst pierwszego czytania Izajasza 52, 7-10

Rozdział 52 Księgi Izajasza wedle biblistów należy do dzieła tzw. DeuteroIzajasza. Czyli nie samego Izajasza, ale autora wywodzącego się z kręgu jego uczniów, który żył później. Kiedy? Ano w czasach niewoli babilońskiej. Wynika to z kontekstu, w którym umieszczone jest proroctwo o „pełnych wdzięku stopach zwiastunów dobrej nowiny”. „Tak mówi Pan: Za darmo zostaliście sprzedani i bez pieniędzy zostaniecie wykupieni. Mój lud udał się niegdyś do Egiptu, aby tam zamieszkać; następnie Asyria uciskała go nadmiernie. A teraz, cóż Ja mam tutaj [zrobić]? - wyrocznia Pana”.

Dalej zaś wyjaśniony jest sens proroctwa: wybawienie już się zbliża. „Ponieważ lud mój został bez powodu wzięty i ci, co panują nad nim, wydają okrzyki zwycięstwa - wyrocznia Pana - moje zaś imię stale, każdego dnia bywa znieważane,  dlatego lud mój pozna moje imię, zrozumie w ów dzień, że Ja jestem Tym, który mówi: Otom Ja!"

Przytoczmy tekst tego czytania

O jak są pełne wdzięku na górach
nogi zwiastuna radosnej nowiny,
który ogłasza pokój, zwiastuje szczęście,
który obwieszcza zbawienie,
który mówi do Syjonu:
„Twój Bóg zaczął królować”.
Głos! Twoi strażnicy podnoszą głos,
razem wznoszą okrzyki radosne,
bo oglądają na własne oczy
powrót Pana na Syjon.
Zabrzmijcie radosnym śpiewaniem,
wszystkie ruiny Jeruzalem!
Bo Pan pocieszył swój lud,
odkupił Jeruzalem.
Pan obnażył już swe ramię święte
na oczach wszystkich narodów;
I wszystkie krańce ziemi zobaczą
zbawienie naszego Boga.

Czytany w pierwszy dzień świąt tekst Izajasza 52, 7-10  jest więc zapowiedzią wyzwolenia z niewoli. Wyzwolenia, które już, już nadejdzie. Jest już bardzo blisko. Bóg „już zaczyna królować”. Odniesione do święta Bożego Narodzenia oddaje wagę tego wydarzenia: wybawianie już się rozpoczęło. Oto nastąpił pierwszy jego akt.

Zastanawiające, prawda? Strażnicy oglądają powrót Pana na Syjon. Pomyślelibyśmy: wraca jako potężny król, który rozgromił swoich przeciwników. A tu nic: rodzi się w pobliskim Betlejem jako małe dziecię, w stajni, otoczony rodzicami, pasterzami i może też zwierzętami. W całkowitym ubóstwie. Może więc chodzi o jakiś późniejszy akt powrotu Pana i Króla?

Bardzo jednak znamiennym jest, co u Izajasza następuje potem: czwarta pieśń Sługi Jahwe. Pieśń o Jego cierpieniu i śmierci jako drodze do chwały. Bóg wraca, ale jest przez ludzi odrzucny. Zbawia, ale po ludzku jest przegrany. Ciesząc się z faktu narodzenia Jezusa w Betlejem nie należy zapominać, że zbawienie dokona się przez cierpienie i śmierć Sługi (posłusznego Syna) Bożego. 

2. Kontekst drugiego czytania Hbr 1, 1-6

List do Hebrajczyków to traktat o wyższości kapłaństwa i ofiary Jezusa nad kapłaństwem i ofiarami Starego Testamentu. Fragment czytany w pierwszy dzień uroczystości Bożego Narodzenia to jego początek. Niejako wstęp. By go dobrze zrozumieć nie trzeba zgłębiać się w cały wywód Listu do Hebrajczyków. Przesłanie tego tekstu jest proste: Jezus i jego posłannictwo są czymś w dziejach historii zbawienia niezwykłym. W Jego osobie, by zbawić człowieka, sam Bóg zstępuje na ziemię.

Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. Jego to ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy, przez Niego też stworzył wszechświat.

Ten Syn, który jest odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty, podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi, a dokonawszy oczyszczenia z grzechów, zasiadł po prawicy Majestatu na wysokościach. On o tyle stał się wyższym od aniołów, o ile odziedziczył wyższe od nich imię.

Do którego bowiem z aniołów powiedział kiedykolwiek : „Ty jesteś moim Synem, Jam Cię dziś zrodził?” I znowu: „Ja będę Mu ojcem, a On będzie mi synem”.

Skoro zaś znowu wprowadzi Pierworodnego na świat, powie: „Niech Mu oddają pokłon wszyscy aniołowie Boży”.

W czytaniu zwraca uwagę już sam jego początek Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna”. Warto pamiętać, że dla Żydów prorokami są nie tylko znani nam czterej więksi (Izajasz, Jeremiasz, Ezechiel i Daniel – choć tej księgi Żydzi akurat nie zaliczają do prorockich) i dwunastu mniejszych. Do ksiąg prorockich zaliczają takie księgi jak Jozuego, Sędziów czy Samuela. Można więc chyba zaryzykować twierdzenie, że autor Listu do Hebrajczyków ma tu na myśli wszystkie wielkie postaci Starego Testamentu, począwszy od Abrahama, poprzez Jakuba i Mojżesza, a na ostatnich prorokach skończywszy. Przez każdego z nich Bóg jakoś do ludzi przemówił. Abrahamowi obiecał, że dzięki niemu wszystkie ludy ziemi otrzymają błogosławieństwo. Jakubowi dał wizję wielkiego, wybranego narodu. Mojżeszowi polecił wyprowadzić swój Lud z Egiptu. Jozuemu – zająć Ziemię Obiecaną. Samuelowi – wybrać Saula a potem Dawida na króla. Temu ostatniemu Bóg obiecał, że jego królestwo – królestwo jego potomka, Jezusa - będzie trwało wiecznie. Bóg przemawiał do ludzi przez ludzi. Przekazuje przez nich kim jest, wskazuje jak żyć i składa obietnice. Jednak Jezus jest kimś wyjątkowym: jest Bożym Synem.

Niektórzy kwestionujący boskość Jezusa twierdzą, że ten tytuł nic nie znaczy. Że Synem Bożym był w Starym Testamencie każdy pobożny Izraelita. Racja. Ale autor listu do Hebrajczyków nie zatrzymuje się na użyciu tytułu, On go wyjaśnia. I pisze:

  • że przez tego Syna został stworzony wszechświat
  • że ten Syn jest odblaskiem Jego (Boga) chwały
  • że ten Syn jest odbiciem Jego (Boga) istoty
  • że ten syn podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi
  • że ten Syn dokonawszy swojego działa zasiadł po prawicy Majestatu (Boga) na wysokościach
  • że ten Syn nie jest Aniołem, jest o wiele od nich wyższy – i tu padają starotestamentalne cytaty, które tę wyższość pokazują

Na pewno jednak czytając ten tekst nie można się zatrzymać na prawdzie o tym, że Jezus jest Synem Bożym. W tekście jest też mowa o Jego misji, o „przemowie” Syna. Polega ona na oczyszczeniu z grzechów. Chodzi oczywiście o nas, wierzących.

W kontekście świąt Bożego Narodzenia trzeba to bardziej podkreślić: Bóg przemówił do nas przez Syna. To nie prawda teoretyczna. To odpowiedź na nurtujące także ludzi XXI wieku pytanie o to, skąd wiemy jaki jest Bóg. Czy nie miał racji Budda? A może Mahomet? Nie. Chrześcijanie nie wierzą innym prorokom. Wierzą Chrystusowi. Nawet prorocy Starego Testamentu, choć Bóg naprawdę przez nich przemawiał i choć przygotowali Jego przyjście, nie byli tak kompetentni by mówić o Bogu jak Jego Syn, Jezus Chrystus. To przecież Ten, przez którego świat został stworzony i podtrzymywany jest w istnieniu, ten, który jest odblaskiem chwały Ojca i odbiciem Jego istoty.

3. Kontekst Ewangelii J 1,1-18

Czytany w Boże Narodzenie tekst z Ewangelii świętego Jana stanowi wstęp do niej. Nie ma więc większego znaczenia rozważanie kontekstu, w którym został umieszczony. Jest – podobnie jak fragment z Listu do Hebrajczyków - wstępem i rekapitulacją; niejako streszczeniem Ewangelii. Teologicznym spojrzeniem na to, o czym niebawem Jan Ewangelista opowie w szczegółach.

Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
co się stało.
W Nim było życie,
a życie było światłością ludzi,
a światłość w ciemności świeci
i ciemność jej nie ogarnęła.

Pojawił się człowiek posłany przez Boga,
Jan mu było na imię.
Przyszedł on na świadectwo,
aby zaświadczyć o Światłości,
by wszyscy uwierzyli przez niego.
Nie był on światłością,
lecz posłanym, aby zaświadczyć o Światłości.

Była Światłość prawdziwa,
która oświeca każdego człowieka,
gdy na świat przychodzi.
Na świecie było Słowo,
a świat stał się przez Nie,
lecz świat Go nie poznał.
Przyszło do swojej własności,
a swoi Go nie przyjęli.
Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,
tym, którzy wierzą w imię Jego,
którzy ani z krwi,
ani z żądzy ciała,
ani z woli męża,
ale z Boga się narodzili.

Słowo stało się ciałem
i zamieszkało między nami.
I oglądaliśmy Jego chwałę,
chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,
pełen łaski i prawdy.

Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: „Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie”. Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył.

4. Warte zauważenia

Prolog Ewangelii świętego Jana można streścić w jednym zdaniu: Odwieczny Syn Boży stał się człowiekiem, by człowieka zbawić. Tylko tyle? Brzmi znajomo, ale mało interesująco. Bo to streszczenie spłaszcza przekaz Jana. Czytany takim, jaki jest, może rzucić o ziemię. Tekst prologu Jana jest jest przy tym ciut bogatszy o pewne ciekawe wątki.

Przede wszystkim Jan – podobnie jak autor Listu do Hebrajczyków - wyjaśnia kim jest Jezus. Jest Synem Bożym równym Bogu. Ale innym od Ojca. Nie tożsamym z Ojcem. Gdzie o tym czytamy?

  • „Na początku było Słowo (tak Jan nazywa Jezusa – dla niego jest On Logosem Bożym), a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo”.  "Ἐν ἀρχῇ",  "na początku", czyli – w nawiązaniu do Księgi Rodzaju – wtedy, kiedy Bóg stwarzał niebo o ziemię, a ziemia była bezładem i pustkowiem, ciemność była ponad bezmiarem wód i duch Boży unosił się nad wodami (Rdz 1,1-2). Chodzi o czas stwarzania świata. Słowo - Logos - Chrystus już wtedy był. I Jan pisze: nie tylko było na początku, było "u Boga", ale było Bogiem! Na tym początku – mówi św. Jan – Jezus, który jest Bogiem był u Boga. To wyraźne nazwanie Jezusa Bogiem, ale jednocześnie podkreślenie odrębności od Boga - Ojca.

    Kościół ucząc o Trójcy Świętej niczego nie wymyśla. Choć stwarza to problemy i zarzuty o politeizm, wiernie strzeże nauki Apostołów.  Warto dodać, że także autor czytanego jako drugie czytanie Listu do hebrajczyków cały jego początek poświęcił pokazania, że Jezus jest kimś większym od aniołów, że jest równy Bogu. Może mniej w tym momencie istotne, ale podobnie od "ἀρχῇ" zaczyna się też Ewangelia Marka. "Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym". Dla niego dzieło, którego dokonuje Jezus jest Nowym Stworzeniem.
     
  • „Wszystko przez nie się stało” – Jezus stwarzał świat. Co ważne, nie ma niczego, co by nie było przez Niego stworzone: „bez Niego nic się nie stało, co się stało”. Potem tę samą myśl Jan powtarza jeszcze w jednym z kolejnych wersetów: „na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie”. 

Jan wyjaśnia dalej, że ten Syn Boży stał się człowiekiem. Gdzie?

  • Zdanie „Była Światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi” nie jest jeszcze jednoznaczne. Nie wiadomo czy chodzi o przychodzącego na świat człowieka czy przychodzącą na świat światłość. Ale wspomina przyjście Bożego Syna na świat. I pokazuje ważny aspekt misji Jezusa: oświecić człowieka. Warto przypomnieć: to Jezus jest dla chrześcijanina tym, który go oświeca, a nie inni nauczyciele: czy to twórcy innych religii czy wzięci nauczyciele.
     
  • Potem pada stwierdzenie „Przyszło do swojej własności”. Tak, skoro Słowo jest Stwórcą (przez Nie wszystko się stało), to świat i ludzie są Jego własnością. Nawet jeśli „swoi Go nie przyjęli". Tym gorzej dla nich.
     
  • No i najważniejsze: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami”. Tu chyba warto dodać: nie mieszkało, a zamieszkało. Czyli to zamieszkanie dalej trwa. Bóg jest Emmanuelem, Bogiem z nami. Przyszedł i ciągle wśród nas mieszka. Bo gdzie dwaj lub trzej zgromadzeni są w Jego imię, bo jest w swoim słowie, jest pod postaciami Eucharystycznymi....

Bóg przyszedł. Po co? Żeby "swoją własność", człowieka, zbawić.  Mówiąc o zbawieniu wierzących przez Słowo – Syna – Jan używa niezwykle pięknych słów. Warto je zacytować

„Wszystkim tym jednak, którzy Je (Słowo) przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,
tym, którzy wierzą w imię Jego,
którzy ani z krwi,
ani z żądzy ciała,
ani z woli męża,
ale z Boga się narodzili”.

To niesamowite. Ten, kto przyjmuje Jezusa – jego zbawienie wysłużone na krzyżu – rodzi się z Boga. Przestaje być tylko Bożym stworzeniem. Wprawdzie stworzeniem na obraz i podobieństwo Boże – z ciałem, duszą, rozumem i wolną wolą – ale tylko stworzeniem. Jak koń, osioł i mrówka. Dzięki Chrystusowi – przez chrzest  zanurzający w śmierć Chrystusa – wierzący staje się Bożym dzieckiem. Jesteśmy stworzeniem usynowionym (albo ucórczonym). W Synu stajemy się synami i córkami.

Myliłby się jednak ten, kto w tekście prologu Jana chciałby szukać potwierdzenia tezy o zbawieniu przez Jezusa wszystkich ludzi. Także tych, którzy Jezusem gardzą. W tekście widać pewien dualizm ludzkich postawa, Jan pisze, że zbawienia dostępują ci, którzy przyjmują Jezusa. To oni rodzą się powtórnie: nie cieleśnie, ale z Boga. Część jednak ludzi nie chce oferowanego im zbawienia. Bóg przychodzi do swojej własności, a swoi go nie przyjmują. Dziś też wielu takich spotykamy. Ludzi, którzy nie tyle nie wierzą w Boga, co mają pretensje, że miałby jakoś wpływać na ich życie.

Trzeba też koniecznie zobaczyć ostatnie dwa zdania tej Ewangelii, bo one też rzucają światło na sprawę boskości Jezusa. „Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył”. O Bogu, którego nikt nigdy nie widział pouczył Jednorodzony Bóg”. Dwie osoby. Różne od siebie.

Ale ważniejsze jest tu to, co można już było wyczytać już z początku Listu do Hebrajczyków: odpowiedź na pytanie o to kim jest Jezus w relacji do innych, którzy uczą o Bogu, do innych założycieli religii. Tu odpowiedź jest jednoznaczna: Jezus nie jest tylko jednym z wielu nauczycieli o Bogu. On jest najlepszym nauczycielem, bo zna Ojca jak nikt. Bo jest Jego Jednorodzonym Synem.

On jest też ważniejszy od Mojżesza - czytamy w końcówce tej Ewangelii. Tak, przez Mojżesza przyszło prawo, ale ludzie nie byli w stanie w pełni spełniać jego wymagań. Przez Jezusa przyszła łaska, która nie wymaga wypełnienia prawa, ale wiary. Przez nią słaby człowiek zyskuje „Rzecznika wobec Ojca” – Jezusa Chrystusa (to z 1 listu św. Jana).

Św. Jan w prologu do swojej Ewangelii zajmuje się też mniej dla dzisiejszego czytelnika ciekawym zagadnieniem relacji misji Jezusa do misji Jana Chrzciciela. Jan mówi o nim: nie był on Światłością, ale posłanym, aby zaświadczyć o światłości. Jezus Jana przewyższył godnością, bo był wcześniej od Niego. Prawdziwą światłością, która przez swoje przyjścia na świat oświeca każdego człowieka (to najbardziej prawdopodobna interpretacja zwrotu „oświeca każdego człowieka gdy na świat przychodzi) jest Jezus Chrystus.

Jest jeszcze w prologu Jana fragment, którego autor niniejszego tekstu nie chciałby wyjaśniać, ale które wypada tylko kontemplować. „W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła”. Życie, które jest światłością, a której nie była w stanie ogarnąć ciemność.. To chyba lepiej ogarniać nie rozumem, a intuicją... No bo jak: tylko ten, kto jest oświecony Jego blaskiem? Jak rośliny, które mogą wegetować tylko, gdy są w słońcu, a w ciemnościach, np. jaskini w ogóle się nie pojawią? Ale tu jest odwrotnie: życie jest światłością. Tak jakby dopiero żyjąc - dzięki Chrystusowi - człowiek odkrywał światło. Czyli jakby pierwsze odkrycie Światła - przy nawróceniu - dawało dopiero pierwszy rozbłysk jasności; jakby życie z Chrystusem sprawiało, że jest światła coraz więcej...


5. W praktyce

Ewangelia dzisiejszego dnia dostarcza chrześcijaninowi wielu radości bo przypomina mu, że jest wybranym Bożym dzieckiem. Jednocześnie skłania do wielu pytań, które powinny pobudzić chrześcijan do rachunku sumienia.

Najpierw o naszych błędach natury teologicznej

  • Skoro Jezus jest jedynym, który zna Ojca, to Jego powinniśmy w kwestii  poznania Go słuchać. W praktyce... Najczęściej słuchamy swoich wyobrażeń o Bogu. Wybieramy, co nam w Ewangeliach do niego pasuje, pomijając resztę.
  •  Ci, którzy odrzucają Jezusa, a słuchają innych nauczycieli, nie znają Boga tak dobrze, jak chrześcijanie. Co więcej, chyba trzeba powiedzieć, że nie narodzili się z Boga. Jak więc mogą się zbawić? Ważne przypomnienie w kontekście twierdzeń niektórych, że każda religia jest dobra. Może i mają rację, ale na pewno nie każda religia prowadzi do zbawienia.

No i o błędnych postawach.

  • Dzieckiem Bożym jestem dzięki Jego łasce. Tak naprawdę jestem tylko stworzeniem Stwórcy. Jakie mam prawo stawiać Bogu takie czy inne zarzuty, wymagania a czasem i groźby?
  • Bóg dla człowieka tak uniżył siebie, że stał się człowiekiem. Co my potrafimy zrobić dla człowieka? Czy potrafimy się dla jego dobra uniżać, czy raczej wybieramy drogę pouczania go z piedestału swojego jaśniepaństwa?
  • Czy takiego Boga przyjmujemy? A może taki Bóg, uniżający siebie, nas gorszy?