Zwyczajnie, bezinteresownie

Andrzej Macura

publikacja 17.12.2014 13:31

Garść uwag do czytań na czwartą niedzielę Adwentu roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.

Zwyczajnie, bezinteresownie Jakub Szymczuk /Foto Gość Jakoś tak głupio, gdy Bóg wszystko nam daje, a my nawet nie pomyślimy, że mógłby czegoś też oczekiwać od nas.

W jednej ze starotestamentalnej wizji prorockich Bóg siedzi na wielkim i wyniosłym tronie, a tren jego szaty wypełnia świątynię. Ten obraz Boga, na pewno prawdziwy, jest chyba dość często jedynym, jaki kojarzy się ludziom wypowiadającym słowo „Bóg”. Wielki, majestatyczny. I żądny pochwał. Za swoją mądrość, dobroć i wielkość oczywiście. W sumie – taki trochę egocentryk. Tylko Jego Syn jest jakiś bardziej ludzki . Czy faktycznie wielu ludzi tak o Bogu Ojcu myśli? Może mi się tylko wydaje. W każdym razie czytania czwartej niedzieli Adwentu roku B pokazują zupełnie inne oblicze Boga. Boga zaangażowanego po stronie człowieka, realizującego swój plan doprowadzenia go do nieba  i przede wszystkim mało dbającego o ziemskie zaszczyty.

1. Kontekst pierwszego czytania  2 Sm 7,1-5.8b-12.14a.16

Bohater opowieści pierwszego czytania, król Dawid... Chyba najpiękniejsza postać Starego Testamentu. Prawy, waleczny i mężny. Mimo to pod niektórymi względami ułomny. Ale  imponuje swoim stosunkiem do Boga. Zawsze wiedział kim jest Bóg, a kim on sam. Uderzająca pod tym względem jest choćby scena bezpośrednio poprzedzająca tę, czytaną w IV niedzielę Adwentu, kiedy Dawid, niczym jakimś komediant, tańczy przed przenoszoną właśnie do nowej stolicy Arki Przymierza. I jak tłumaczy swoje postępowanie. Zresztą oddajmy głos Biblii

Wrócił Dawid, aby wnieść błogosławieństwo do swego domu. Wyszła ku niemu Mikal, córka Saula, i powiedziała: «O, jak to wsławił się dzisiaj król izraelski, który się obnażył na oczach niewolnic sług swoich, tak jak się pokazać może ktoś niepoważny». Dawid odpowiedział Mikal: «Przed Panem, który wybrał mnie zamiast ojca twego i całej twej rodziny i ustanowił mnie wodzem ludu Pańskiego, Izraela, przed Panem będę tańczył. I upokorzyłbym się jeszcze bardziej. Choćbym miał się poniżyć w twoich oczach, to u niewolnic, o których mówisz, sławę bym jeszcze zyskał».

Od czego tu zacząć chcąc umiejscowić tę postać od historii Izraela? Trzeba chyba znowu od wyjścia Izraela z Egiptu. A dokładniej, od przybycia Izraela do Ziemi Obiecanej...

To nie było tak, że Izrael przyszedł i sobie tę ziemię zajął. Była przecież zamieszkana przez inne narody. Musiał ją sobie dopiero zdobyć. Proces zdobywania Kanaanu rozciągnięty był na wiele lat. I wbrew sugestiom Księgi Jozuego, szybko się nie zakończył. Końcowych aktów tego podboju dokonał właśnie żyjący na przełomie drugiego i pierwszego tysiąclecia król Dawid.

Choć ostatni z sędziów, Samuel, namaścił Dawida na króla Izraela gdy ten był jeszcze dzieckiem, minęło jeszcze wiele lat zanim faktycznie zaczął on panować nad Izraelem. Wiele jeszcze wycierpiał od pierwszego króla Izraela, Saula, choć był jego wiernym sojusznikiem. I dopiero po jego śmierci i śmierci jego syna, a swojego przyjaciela, Jonatana, zgodził się stanąć na czele Izraela. Wzruszająca to zresztą scena.

Wszystkie pokolenia izraelskie zeszły się u Dawida w Hebronie i oświadczyły mu: «Oto myśmy kości twoje i ciało. Już dawno, gdy Saul był królem nad nami, tyś odbywał wyprawy na czele Izraela. I Pan rzekł do ciebie: "Ty będziesz pasł mój lud - Izraela, i ty będziesz wodzem nad Izraelem"». Cała starszyzna Izraela przybyła do króla do Hebronu. I zawarł król Dawid przymierze z nimi wobec Pana w Hebronie. Namaścili więc Dawida na króla nad Izraelem.

W chwili objęcia rządów Dawid miał lat trzydzieści, a rządził lat czterdzieści. Judą rządził w Hebronie lat siedem i sześć miesięcy, w Jerozolimie zaś całym Izraelem i Judą rządził lat trzydzieści trzy.

Wkrótce potem zdobył należącą do tej pory do Jebusytów Jerozolimę. I uczynił ją swoją stolicą. I właśnie tam, już po przeniesieniu do niej Arki Przymierza, rozgrywa się czytane tej niedzieli opowiadanie. Przytoczmy je w całości zaznaczając tekst czytania pogrubioną czcionką. I dodajmy początek przepięknej modlitwy Dawida, która jest odpowiedzią na poczynione mu przez Boga obietnice.

Gdy król (Dawid) zamieszkał w swoim domu, a Pan poskromił wokoło wszystkich jego wrogów, rzekł król do proroka Natana: «Spójrz, ja mieszkam w pałacu cedrowym, a Arka Boża mieszka w namiocie». Natan powiedział do króla: «Uczyń wszystko, co zamierzasz w sercu, gdyż Pan jest z tobą». Lecz tej samej nocy Pan skierował do Natana następujące słowa: «Idź i powiedz mojemu słudze, Dawidowi: To mówi Pan: Czy ty zbudujesz Mi dom na mieszkanie? Nie mieszkałem bowiem w domu od dnia, w którym wywiodłem z Egiptu synów Izraela, aż do dziś dnia. Przebywałem w namiocie albo przybytku. Przez czas, gdy wędrowałem z całym Izraelem, czy choćby do jednego z sędziów izraelskich, którym nakazałem paść mój lud, Izraela, przemówiłem kiedykolwiek słowami: Dlaczego nie zbudowaliście Mi domu cedrowego? A teraz przemówisz do sługi mojego, Dawida: To mówi Pan Zastępów: Zabrałem cię z pastwiska spośród owiec, abyś był władcą nad ludem moim, nad Izraelem. I byłem z tobą wszędzie, dokąd się udałeś, wytraciłem przed tobą wszystkich twoich nieprzyjaciół. Dam ci sławę największych ludzi na ziemi. Wyznaczę miejsce mojemu ludowi, Izraelowi, i osadzę go tam, i będzie mieszkał na swoim miejscu, a nie poruszy się więcej, a ludzie nikczemni nie będą go już uciskać jak dawniej. Od czasu kiedy ustanowiłem sędziów nad ludem moim izraelskim, obdarzyłem cię pokojem ze wszystkimi wrogami. Tobie też Pan zapowiedział, że ci zbuduje dom. Kiedy wypełnią się twoje dni i spoczniesz obok swych przodków, wtedy wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo. On zbuduje dom imieniu memu, a Ja utwierdzę tron jego królestwa na wieki. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem, a jeżeli zawini, będę go karcił rózgą ludzi i ciosami synów ludzkich. Lecz nie cofnę od niego mojej życzliwości, jak ją cofnąłem od Saula, twego poprzednika, którego opuściłem. Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki. Twój tron będzie utwierdzony na wieki».

Zgodnie z tymi wszystkimi słowami i zgodnie z tym całym widzeniem przemówił Natan do Dawida. Poszedł więc król Dawid i usiadłszy przed Panem mówił: «Kimże ja jestem, Panie mój, Boże, i czym jest mój ród, że doprowadziłeś mię aż dotąd? Ale to było jeszcze za mało w Twoich oczach, Panie mój, Boże, bo dałeś zapowiedź tyczącą domu sługi swego na daleką przyszłość, do końca ludzkich pokoleń, Panie mój, Boże. Cóż więcej może powiedzieć do Ciebie Dawid? Ty sam znasz swego sługę, Panie mój, Boże (...)

Prawdzie że scena urzekająca swoją przepiękną prostotą?

Trzeba chyba zacząć od wyjaśnienia, że wbrew temu co mogłoby się wydawać na podstawie lektury pierwszego wiersza tej opowieści, w którym mowa jest że Pan poskromił wszystkich wrogów Dawida, to nie koniec jego wojen. Już w następnym rozdziale będzie wojował z Filistynami, Moabitami i Aramejczykami. Chodzi tu raczej o wrogów ustanowienia Dawida królem. I wszystkie przeciwności, jakie przyszło mu na tej drodze pokonać.

Przepraszam, że się tak rozgadałem. Gdy chodzi o Dawida trudno mi się czasem powstrzymywać. O sensie opowieści już bardziej treściwie, w punktach.

  • Uderza, jak trzeźwo patrzy na siebie i swoje władanie Dawid. Uwiera go ten dysonans między bogactwem jego domu a skromnością domu Boga. Królowie i różni inni władcy... ba, nawet tylko ci, którzy wspięli się na wyższe stopnie drabiny społecznej, najczęściej zapominają, komu zawdzięczają to, ze zostali wyniesieni ponad innych....
     
  • Uderza też to, jak niedbale do ziemskich zaszczytów podchodzi sam Bóg. Dom? Dla mnie? Odkąd jestem z Izraelem mieszkałem w namiocie. I nie potrzeba mi domu. Nie tego od ciebie, Dawidzie, oczekuję. Splendor ziemski mi niepotrzebny....

    A czego Bóg oczekuje? W tekście w zasadzie tego nie ma. Chodzi o pełne miłości oddanie. Czyli o postawę odwrotną od tej, jaką pokazali w raju pierwsi rodzice.... Jak napisałem wcześniej Dawid nie był wzorem cnót. óg wiele mu jednak wybaczał, bo Dawid właściwie nigdy nie zapomniał, że jest tylko Bożym sługą. I ufał Bogu. Oczekując wypełnienia się Bożych obietnic nie szedł na skróty; bardzo się starał być zawsze człowiekiem przyzwoitym...
     
  • Obietnica dana Dawidowi ... „Tobie też Pan zapowiedział, że ci zbuduje dom”... Nie chodzi oczywiście o budynek. Chodzi o coś, co dziś nazwalibyśmy rodem, rodziną. Bóg chce zatroszczyć się o powodzenie rodu Dawida..

    Kim jest potomek Dawida, którego zapowiada Bóg przez Natana? Żydzi powiedzą: król Salomon. Chrześcijanie, że Jezus. Tak naprawdę mowa jest chyba i o jednym i od drugim. Dla wygody czytelnika przytoczmy ten fragment jeszcze raz:

    Kiedy wypełnią się twoje dni i spoczniesz obok swych przodków, wtedy wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo. On zbuduje dom imieniu memu, a Ja utwierdzę tron jego królestwa na wieki. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem, a jeżeli zawini, będę go karcił rózgą ludzi i ciosami synów ludzkich. Lecz nie cofnę od niego mojej życzliwości, jak ją cofnąłem od Saula, twego poprzednika, którego opuściłem. Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki. Twój tron będzie utwierdzony na wieki».

    Co wskazuje na Salomona? To on zbudował Bogu dom, świątynię. Bóg zapowiada też, że jeśli ten potomek zawini, będzie go karcił. Sugestia niestosowna, gdyby miała dotyczyć Jezusa. No i ta zapowiedź, że Bóg nie cofnie od niego swojej życzliwości. Wiemy, że choć Salomon z czasem zaczął grzeszyć ile wlezie, Bóg nie pozbawił go tronu. Do rozłamu na dwa królestwa doszło dopiero po jego śmierci....

    A co wskazuje na to, że w proroctwie chodzi o bardzo odległego potomka Dawida, Jezusa? Jak to zresztą w rodowodach Jezusa przypominają Ewangeliści?

    Potomek, o którym mowa w proroctwie ma „wyjść z wnętrzności Dawida” już po jego śmierci. Jasne, może chodzić tylko o to, że zostanie on pobudzony do jakiejś wyjątkowości już po śmierci Dawida, ale urodzi się oczywiście wcześniej. Mimo to jednak zapowiedź brzmi dość dziwnie. jakby chodziło o pogrobowca. A Salomon na pewno nim nie był.

    W proroctwie jest też mowa o wiecznym królestwie tego potomka. Aż trzy razy! A królestwo Salomona upadło, rozpadło się na dwie części: Izraela i Judę, zaś po kilkuset latach oba te twory też upadły...

    Nic dziwnego, że Żydzi w czasach Jezusa oczekiwali innego potomka Dawida i innego, wiecznego królestwa.  Nic też dziwnego, że chrześcijanie w tym proroctwie zobaczyli zapowiedź swojego Mistrza, Jezusa, który wstępując do nieba zasiadł po prawicy Ojca, czyli został królem w niebie... Zwłaszcza, że owo „karcenie go rózgą ludzi i ciosami synów ludu” może być pożywką dla całej teologii śmierci zastępczej Jezusa, który umarł nie za swoje, ale nasze grzechy...

A następujący po czytaniu psalm w poetycki sposób przypomina to samo wydarzenie...

2. Kontekst drugiego czytania Rz 16,25-27

Jedno zdanie. Tyle liczy sobie dokładnie drugie czytanie tej niedzieli. Ale za to jest to zdanie niezwykle rozbudowane. To tzw. doksologia, kończąca Pawłowy List do Rzymian. Doksologia czyli – jak chce Wikipedia – „pojęcie oznaczające formuły liturgiczne, które głoszą chwałę Boga, Jego wielkość i moc, ujawniającą się w tym, czego dokonał i czego nadal dokonuje dla człowieka, potwierdzane przez zgromadzenie wiernych aklamacją Amen”.

Doksologia pełni zazwyczaj rolę pewnego podsumowania. Jak Wielka Doksologia kończąca Modlitwy Eucharystyczne – przez Chrystusa z Chrystusem i w Chrystusie... –  czy chyba bardziej znane „Chwała Ojcu i Synowi...”. W Liście do Rzymian też jest podsumowaniem.

Temu, który ma moc utwierdzić was zgodnie z Ewangelią i moim głoszeniem Jezusa Chrystusa, zgodnie z objawioną tajemnicą, dla dawnych wieków ukrytą, teraz jednak ujawnioną, a przez pisma prorockie na rozkaz odwiecznego Boga wszystkim narodom obwieszczoną, dla skłonienia ich do posłuszeństwa wierze, Bogu, który jedynie jest mądry, przez Jezusa Chrystusa, niech będzie chwała na wieki wieków. Amen.

Trochę skomplikowane, prawda? Zwłaszcza jeśli tylko się to słyszy, a nie ma się tekstu przed oczami. Co tu jest?

  • Jest o tym, że Bóg ma pewien tajemniczy plan. Nie był on znany ludziom wcześniej, ale teraz został ludzkości objawiony.
     
  • Ten tajemniczy plan nie do końca był nieznany. Zapowiadali go już prorocy (chyba chodzi o proroków Starego Testamentu, nie o dar prorokowania  w Kościele, bo jest mowa o pismach). Teraz został on ogłoszony – w domyśle, przez Jezusa Chrystusa – by i poganie mieli przystęp do Boga.
     
  • Bóg jest jedynym naprawdę mądrym. I jest tym, który w jakiś tajemniczy sposób może umocnić wiarę Rzymian, chroniąc ją od błędów tak, by była zgodna z Ewangelią tożsamą z tym, czego uczy Paweł.
     
  • Za te dzieła Ojcu – przez Jezusa – należy się uwielbienie....

    Hmmm... trzeba tu chyba wyjaśnić, że zwrot „należy się uwielbienie” nie oznacza, że Bóg się czegoś takiego domaga. Należy się, bo tak jest sprawiedliwie. Bo człowiek odkrywając mądrość Bożego działania, jeśli jest uczciwy, po prostu sam uznaje wielkość Boga.

    No a dlaczego przez Jezusa? Jezus jest jedynym Pośrednikiem między Bogiem i człowiekiem. On w najsensowniejszy z możliwych sposobów zadośćuczynił za grzech człowieka. Grzech był nieposłuszeństwem wobec Boga wynikłym z  braku zaufania do Niego. Jezus Chrystus był Ojcu posłuszny przez całe życie. I nie cofnął tego posłuszeństwa, a zaufał Bogu nawet w obliczu śmierci. Nasze uwielbienie Boga włącza się w to uwielbienie Ojca przez Syna...

Fajne podsumowanie tak trudnego listu prawda? Tych wiele słów, które padły w Liście do Rzymian, o usprawiedliwieniu, o świętym życiu,  można streścić w tak krótkich słowach. Bo wszystkie te wcześniejsze słowa mają tylko względne znaczenie. Są roztrząsaniem szczegółów. Najważniejsze, by pamiętać o czci należnej Bogu. Bogu, który przez wieki realizuje swój zbawienia wszystkich ludzi.

Tak naprawdę  oddawanie czci Bogu to najważniejsza rzecz jaką chrześcijanin może robić. Zaznaczam, nie chodzi o żaden przymus. Chodzi o odruch uczciwego serca, który widzi mądrość i dobroć Bożego działania. Można roztrząsać ową wielkość Bożego działania, pisać o niej elaboraty, ale ostatecznie wszystkie streszczają się w jednym prostym „Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu”; jak na początku świata, tak teraz i zawsze i przez całą wieczność.

Co łączy pierwsze czytanie z drugim? To oczywiste. Istnienie Bożych planów. Może czasem wydaje się, że niczego takiego nie ma, że Bóg ludzkość opuścił. Ale On o nas nie zapomina. I nawet dopuszczając różne nieprzyjemne sytuacje realizuje swój nadrzędny cel – doprowadzenia nas do szczęśliwej wieczności. Przecież Bóg nie może dopuścić do tego, by diabeł wygrał i przeciągnął na swoją stronę kolejne Boże stworzenie, nieprawdaż?

3. Kontekst Ewangelii Łk 1,26-38

Scena zwiastowania czytana tej niedzieli pochodzi z Łukaszowej Ewangelii dzieciństwa Jezusa, czyli z samego początku jego dzieła. Poprzedza ją tylko wstęp i zapowiedź narodzin Jana Chrzciciela. Stąd oryginalny tekst tego opowiadania rozpoczyna się od słów „ w szóstym miesiącu”, czyli pół roku po opisywanych wcześniej wydarzeniach. W tekście czytanym w Kościele zwrot ten jednak został pominięty. I słusznie, tylko by komplikował.

Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja.

Anioł wszedł do Niej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski. Pan z Tobą”. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego ojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”.

Na to Maryja rzekła do anioła: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?”. Anioł Jej odpowiedział: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”.

Na to rzekła Maryja: „Oto ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa”. Wtedy odszedł od Niej anioł.


4. Warto zauważyć

  • Chyba najważniejsze: scena zwiastowania to jak mało która w Nowym Testamencie ujawniająca Boże plany. Dawno, dawno temu – dokładnie, jakieś tysiąc lat – Bóg zapowiedział królowi Dawidowi, że zadba o jego ród, że jakiś jego potomek zasiądzie na tronie wiecznego królestwa i że ten ktoś będzie dla Boga Synem. Teraz Bóg obietnice zaczyna wypełniać. Posyła swojego Anioła do pochodzącej z rodu Dawida dziewicy Maryi, by uprzedził ją o wielkich planach jakie Bóg dzięki jej pomocy chce zrealizować. Jej Syn będzie nazywany Synem Najwyższego i będzie na tronie jego przodka Dawida, zasiadał na wieki.
     
  • Bóg ciągle nie dba o ziemskie zaszczyty. Nie przeszkadzało mu mieszkanie pośród Izraela w namiocie, teraz nie przeszkadza mu, że matką Jego Syna, matką człowieczeństwa Jezusa, ma stać się zwykła izraelska dziewczyna. I to z tak zapadłej dziury jak Nazaret (wtedy był naprawdę lichą mieściną, nie to co dziś). Nie mówiąc już  o tym, że sam pomysł, by jego Syn pojawił się na świecie dzięki zrodzeniu przez człowieka rozwala w kawałki nasze intuicje o wyniosłym Bogu...
  • Uderza trzeźwość Maryi. Jakże się to stanie, skoro nie mam męża? To że poczęła bez udziału mężczyzny będzie dla Niej najpewniejszym znakiem, że to wszystko jednak się jej nie przywidziało. Jej wiara była chyba bardziej niż u innych pewnością wyrosłą z oczywistości faktów. Kto jak kto, ale Ona była ich pewna...
     
  • Urzeka prostota, z jaką Maryją poddaje się woli Boga. Zachodząc w ciążę, a nie mając męża skazywała się na oskarżenia o nierząd (w sensie współżycia pozamałżeńskiego, niekoniecznie zaraz uprawianie nierządu). W Izraelu groziło za to nawet ukamienowanie. „Oto ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa” oznaczało głównie nie tyle przyjęcie zaszczytu ile wpakowanie się w tarapaty.

5. W praktyce

  • Opowieści czytań tej niedzieli uczą, że Bóg nie zapomina o swoich obietnicach; że nie zapomina o planie doprowadzenia nas do siebie. Nie zmieniają tego nasze grzechy, nie zmienia szaleństwo mordów i innych nieprawości, w jakich ludzkość czasem się pogrąża. Nawet jeśli wydaje się, że Bóg o nas zapomniał, On nie zapomina. Wszystko co dzieje się na świecie, choć niekoniecznie przez Niego chciane, wkalkulowane jest w Jego plany. Możemy być spokojni o nasza przyszłość nawet gdyby nas zaczęli zabijać. Naszą odpowiedzią może być zawsze pokorne zawierzenie w duchu maryjnego „oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego”. Nawet jeśli oznacza to tymczasowe wpakowanie się w tarapaty.
     
  • Ważną naukę zostawia nam w tę niedzielę również Dawid. Nas, podobnie jak jego, też powinno uwierać, jeśli nam samym jest dobrze, opływamy w dostatki, a Bóg  i jego sprawy są zaniedbywane... I nie chodzi tu o prostackie nawoływanie, żeby więcej dawać na ofiarę. Bardziej o to, by zrezygnować z egocentryzmu; z tego pragnienia by wszystko, nawet Bóg, kręciło się wokół mnie i moich potrzeb, mojego pragnienia samorelizacji, moich oczekiwań. Bóg obejdzie się i bez naszej pomocy. Ale jakoś tak głupio, gdy On wszystko nam daje, a my nawet nie pomyślimy, że mógłby czegoś też oczekiwać od nas.

    Przykład? Ot takie mówienie: „nie mam potrzeby chodzenia do kościoła/spowiedzi/modlitwy, więc nie chodzę/nie modlę się. A może Bogu byłoby miło, gdyby nas usłyszał modlących się czy zobaczył klęczących z innymi w kościele?
     
  • Wszystko co czynicie, czyńcie na chwałę Bożą – uczył kiedyś święty Paweł. Doksologia z drugiego czytania tej niedzieli uczy chyba czegoś podobnego. tak, mamy wiele swoich spraw, swoich trosk. Dobrze by było, gdyby krzątanina wokół każdej z nich była też jakimś oddawaniem czci Bogu. Takim bardziej świadomym, niż tylko stwierdzenie, że tak jest. Przykład?

    Wykorzystują mnie w pracy. Ciągle muszę zostawać po godzinach, bo jako dobry pracownik jestem obarczany coraz nowymi obowiązkami. Bronić się? Oczywiście. Ale nie trzeba się żołądkować. Można powiedzieć: Panie Boże, oddaję te sprawę Tobie. I tę swoja prace chcę wykonać bez złoszczenia się, Tobie na chwałę.. Albo: dzieci zrobiły się nieznośne i ciągle wrzeszczą. Cierpliwie to znoszę, bo każdą powstrzymaną złość oddaje Tobie, Boże, ku Twojej chwale...