publikacja 17.12.2014 13:31
Garść uwag do czytań na czwartą niedzielę Adwentu roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
Jakub Szymczuk /Foto Gość
Jakoś tak głupio, gdy Bóg wszystko nam daje, a my nawet nie pomyślimy, że mógłby czegoś też oczekiwać od nas.
W jednej ze starotestamentalnej wizji prorockich Bóg siedzi na wielkim i wyniosłym tronie, a tren jego szaty wypełnia świątynię. Ten obraz Boga, na pewno prawdziwy, jest chyba dość często jedynym, jaki kojarzy się ludziom wypowiadającym słowo „Bóg”. Wielki, majestatyczny. I żądny pochwał. Za swoją mądrość, dobroć i wielkość oczywiście. W sumie – taki trochę egocentryk. Tylko Jego Syn jest jakiś bardziej ludzki . Czy faktycznie wielu ludzi tak o Bogu Ojcu myśli? Może mi się tylko wydaje. W każdym razie czytania czwartej niedzieli Adwentu roku B pokazują zupełnie inne oblicze Boga. Boga zaangażowanego po stronie człowieka, realizującego swój plan doprowadzenia go do nieba i przede wszystkim mało dbającego o ziemskie zaszczyty.
1. Kontekst pierwszego czytania 2 Sm 7,1-5.8b-12.14a.16
Bohater opowieści pierwszego czytania, król Dawid... Chyba najpiękniejsza postać Starego Testamentu. Prawy, waleczny i mężny. Mimo to pod niektórymi względami ułomny. Ale imponuje swoim stosunkiem do Boga. Zawsze wiedział kim jest Bóg, a kim on sam. Uderzająca pod tym względem jest choćby scena bezpośrednio poprzedzająca tę, czytaną w IV niedzielę Adwentu, kiedy Dawid, niczym jakimś komediant, tańczy przed przenoszoną właśnie do nowej stolicy Arki Przymierza. I jak tłumaczy swoje postępowanie. Zresztą oddajmy głos Biblii
Wrócił Dawid, aby wnieść błogosławieństwo do swego domu. Wyszła ku niemu Mikal, córka Saula, i powiedziała: «O, jak to wsławił się dzisiaj król izraelski, który się obnażył na oczach niewolnic sług swoich, tak jak się pokazać może ktoś niepoważny». Dawid odpowiedział Mikal: «Przed Panem, który wybrał mnie zamiast ojca twego i całej twej rodziny i ustanowił mnie wodzem ludu Pańskiego, Izraela, przed Panem będę tańczył. I upokorzyłbym się jeszcze bardziej. Choćbym miał się poniżyć w twoich oczach, to u niewolnic, o których mówisz, sławę bym jeszcze zyskał».
Od czego tu zacząć chcąc umiejscowić tę postać od historii Izraela? Trzeba chyba znowu od wyjścia Izraela z Egiptu. A dokładniej, od przybycia Izraela do Ziemi Obiecanej...
To nie było tak, że Izrael przyszedł i sobie tę ziemię zajął. Była przecież zamieszkana przez inne narody. Musiał ją sobie dopiero zdobyć. Proces zdobywania Kanaanu rozciągnięty był na wiele lat. I wbrew sugestiom Księgi Jozuego, szybko się nie zakończył. Końcowych aktów tego podboju dokonał właśnie żyjący na przełomie drugiego i pierwszego tysiąclecia król Dawid.
Choć ostatni z sędziów, Samuel, namaścił Dawida na króla Izraela gdy ten był jeszcze dzieckiem, minęło jeszcze wiele lat zanim faktycznie zaczął on panować nad Izraelem. Wiele jeszcze wycierpiał od pierwszego króla Izraela, Saula, choć był jego wiernym sojusznikiem. I dopiero po jego śmierci i śmierci jego syna, a swojego przyjaciela, Jonatana, zgodził się stanąć na czele Izraela. Wzruszająca to zresztą scena.
Wszystkie pokolenia izraelskie zeszły się u Dawida w Hebronie i oświadczyły mu: «Oto myśmy kości twoje i ciało. Już dawno, gdy Saul był królem nad nami, tyś odbywał wyprawy na czele Izraela. I Pan rzekł do ciebie: "Ty będziesz pasł mój lud - Izraela, i ty będziesz wodzem nad Izraelem"». Cała starszyzna Izraela przybyła do króla do Hebronu. I zawarł król Dawid przymierze z nimi wobec Pana w Hebronie. Namaścili więc Dawida na króla nad Izraelem.
W chwili objęcia rządów Dawid miał lat trzydzieści, a rządził lat czterdzieści. Judą rządził w Hebronie lat siedem i sześć miesięcy, w Jerozolimie zaś całym Izraelem i Judą rządził lat trzydzieści trzy.
Wkrótce potem zdobył należącą do tej pory do Jebusytów Jerozolimę. I uczynił ją swoją stolicą. I właśnie tam, już po przeniesieniu do niej Arki Przymierza, rozgrywa się czytane tej niedzieli opowiadanie. Przytoczmy je w całości zaznaczając tekst czytania pogrubioną czcionką. I dodajmy początek przepięknej modlitwy Dawida, która jest odpowiedzią na poczynione mu przez Boga obietnice.
Gdy król (Dawid) zamieszkał w swoim domu, a Pan poskromił wokoło wszystkich jego wrogów, rzekł król do proroka Natana: «Spójrz, ja mieszkam w pałacu cedrowym, a Arka Boża mieszka w namiocie». Natan powiedział do króla: «Uczyń wszystko, co zamierzasz w sercu, gdyż Pan jest z tobą». Lecz tej samej nocy Pan skierował do Natana następujące słowa: «Idź i powiedz mojemu słudze, Dawidowi: To mówi Pan: Czy ty zbudujesz Mi dom na mieszkanie? Nie mieszkałem bowiem w domu od dnia, w którym wywiodłem z Egiptu synów Izraela, aż do dziś dnia. Przebywałem w namiocie albo przybytku. Przez czas, gdy wędrowałem z całym Izraelem, czy choćby do jednego z sędziów izraelskich, którym nakazałem paść mój lud, Izraela, przemówiłem kiedykolwiek słowami: Dlaczego nie zbudowaliście Mi domu cedrowego? A teraz przemówisz do sługi mojego, Dawida: To mówi Pan Zastępów: Zabrałem cię z pastwiska spośród owiec, abyś był władcą nad ludem moim, nad Izraelem. I byłem z tobą wszędzie, dokąd się udałeś, wytraciłem przed tobą wszystkich twoich nieprzyjaciół. Dam ci sławę największych ludzi na ziemi. Wyznaczę miejsce mojemu ludowi, Izraelowi, i osadzę go tam, i będzie mieszkał na swoim miejscu, a nie poruszy się więcej, a ludzie nikczemni nie będą go już uciskać jak dawniej. Od czasu kiedy ustanowiłem sędziów nad ludem moim izraelskim, obdarzyłem cię pokojem ze wszystkimi wrogami. Tobie też Pan zapowiedział, że ci zbuduje dom. Kiedy wypełnią się twoje dni i spoczniesz obok swych przodków, wtedy wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo. On zbuduje dom imieniu memu, a Ja utwierdzę tron jego królestwa na wieki. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem, a jeżeli zawini, będę go karcił rózgą ludzi i ciosami synów ludzkich. Lecz nie cofnę od niego mojej życzliwości, jak ją cofnąłem od Saula, twego poprzednika, którego opuściłem. Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki. Twój tron będzie utwierdzony na wieki».
Zgodnie z tymi wszystkimi słowami i zgodnie z tym całym widzeniem przemówił Natan do Dawida. Poszedł więc król Dawid i usiadłszy przed Panem mówił: «Kimże ja jestem, Panie mój, Boże, i czym jest mój ród, że doprowadziłeś mię aż dotąd? Ale to było jeszcze za mało w Twoich oczach, Panie mój, Boże, bo dałeś zapowiedź tyczącą domu sługi swego na daleką przyszłość, do końca ludzkich pokoleń, Panie mój, Boże. Cóż więcej może powiedzieć do Ciebie Dawid? Ty sam znasz swego sługę, Panie mój, Boże (...)
Prawdzie że scena urzekająca swoją przepiękną prostotą?
Trzeba chyba zacząć od wyjaśnienia, że wbrew temu co mogłoby się wydawać na podstawie lektury pierwszego wiersza tej opowieści, w którym mowa jest że Pan poskromił wszystkich wrogów Dawida, to nie koniec jego wojen. Już w następnym rozdziale będzie wojował z Filistynami, Moabitami i Aramejczykami. Chodzi tu raczej o wrogów ustanowienia Dawida królem. I wszystkie przeciwności, jakie przyszło mu na tej drodze pokonać.
Przepraszam, że się tak rozgadałem. Gdy chodzi o Dawida trudno mi się czasem powstrzymywać. O sensie opowieści już bardziej treściwie, w punktach.
A następujący po czytaniu psalm w poetycki sposób przypomina to samo wydarzenie...
2. Kontekst drugiego czytania Rz 16,25-27
Jedno zdanie. Tyle liczy sobie dokładnie drugie czytanie tej niedzieli. Ale za to jest to zdanie niezwykle rozbudowane. To tzw. doksologia, kończąca Pawłowy List do Rzymian. Doksologia czyli – jak chce Wikipedia – „pojęcie oznaczające formuły liturgiczne, które głoszą chwałę Boga, Jego wielkość i moc, ujawniającą się w tym, czego dokonał i czego nadal dokonuje dla człowieka, potwierdzane przez zgromadzenie wiernych aklamacją Amen”.
Doksologia pełni zazwyczaj rolę pewnego podsumowania. Jak Wielka Doksologia kończąca Modlitwy Eucharystyczne – przez Chrystusa z Chrystusem i w Chrystusie... – czy chyba bardziej znane „Chwała Ojcu i Synowi...”. W Liście do Rzymian też jest podsumowaniem.
Temu, który ma moc utwierdzić was zgodnie z Ewangelią i moim głoszeniem Jezusa Chrystusa, zgodnie z objawioną tajemnicą, dla dawnych wieków ukrytą, teraz jednak ujawnioną, a przez pisma prorockie na rozkaz odwiecznego Boga wszystkim narodom obwieszczoną, dla skłonienia ich do posłuszeństwa wierze, Bogu, który jedynie jest mądry, przez Jezusa Chrystusa, niech będzie chwała na wieki wieków. Amen.
Trochę skomplikowane, prawda? Zwłaszcza jeśli tylko się to słyszy, a nie ma się tekstu przed oczami. Co tu jest?
Fajne podsumowanie tak trudnego listu prawda? Tych wiele słów, które padły w Liście do Rzymian, o usprawiedliwieniu, o świętym życiu, można streścić w tak krótkich słowach. Bo wszystkie te wcześniejsze słowa mają tylko względne znaczenie. Są roztrząsaniem szczegółów. Najważniejsze, by pamiętać o czci należnej Bogu. Bogu, który przez wieki realizuje swój zbawienia wszystkich ludzi.
Tak naprawdę oddawanie czci Bogu to najważniejsza rzecz jaką chrześcijanin może robić. Zaznaczam, nie chodzi o żaden przymus. Chodzi o odruch uczciwego serca, który widzi mądrość i dobroć Bożego działania. Można roztrząsać ową wielkość Bożego działania, pisać o niej elaboraty, ale ostatecznie wszystkie streszczają się w jednym prostym „Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu”; jak na początku świata, tak teraz i zawsze i przez całą wieczność.
Co łączy pierwsze czytanie z drugim? To oczywiste. Istnienie Bożych planów. Może czasem wydaje się, że niczego takiego nie ma, że Bóg ludzkość opuścił. Ale On o nas nie zapomina. I nawet dopuszczając różne nieprzyjemne sytuacje realizuje swój nadrzędny cel – doprowadzenia nas do szczęśliwej wieczności. Przecież Bóg nie może dopuścić do tego, by diabeł wygrał i przeciągnął na swoją stronę kolejne Boże stworzenie, nieprawdaż?
3. Kontekst Ewangelii Łk 1,26-38
Scena zwiastowania czytana tej niedzieli pochodzi z Łukaszowej Ewangelii dzieciństwa Jezusa, czyli z samego początku jego dzieła. Poprzedza ją tylko wstęp i zapowiedź narodzin Jana Chrzciciela. Stąd oryginalny tekst tego opowiadania rozpoczyna się od słów „ w szóstym miesiącu”, czyli pół roku po opisywanych wcześniej wydarzeniach. W tekście czytanym w Kościele zwrot ten jednak został pominięty. I słusznie, tylko by komplikował.
Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja.
Anioł wszedł do Niej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski. Pan z Tobą”. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego ojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”.
Na to Maryja rzekła do anioła: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?”. Anioł Jej odpowiedział: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”.
Na to rzekła Maryja: „Oto ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa”. Wtedy odszedł od Niej anioł.
4. Warto zauważyć
5. W praktyce