Dziś dzień zbawienia

Andrzej Macura

publikacja 22.12.2014 22:59

Garść uwag do czytań na uroczystość Bożego Narodzenia, mszy o świcie, z cyklu „Biblijne konteksty”.

Dziś dzień zbawienia Henryk Przondziono /Foto Gość Od tamtego "dziś", które przyniosło zbawienie, każde "dziś" jest dobrym czasem, by dać się Bogu zbawić

Czytania uroczystości Bożego Narodzenia – co oczywiste – koncentrują się wokół prawdy  o narodzinach Zbawiciela. Mniej już jednak oczywiste jest, że podstawowym przesłaniem, jakie ze sobą niosą nie jest przekazanie nam jakichś mądrości, ale proste wezwanie: cieszcie się, bo jest z czego.

1. Kontekst pierwszego czytania Iz 62,11-12

Czytanie „mszy o świcie” pochodzi z księgi Izajasza. Dokładniej, z trzeciej jej części, tzw. TritoIzajasza. Kontekstem, w którym powstała, jest powrót wygnańców z babilońskiej niewoli. Powrót do kraju, do Jerozolimy.

Minęło pół wieku od zburzenia Jerozolimy. Nie ma świątyni, są jej ruiny. I pewnie domy jeśli są, to nieliczne. Miasto zwyczajnie trzeba odbudować. Powracających czeka masa pracy. I w sumie marne perspektywy. A w niewoli mieli się całkiem nieźle. Jak w tym kontekście wszystkiemu podołać?

W tym kontekście padają słowa Izajasza. O chwale jaka spotka Jerozolimę, o bliskim zbawieniu, o już nadchodzącym, wchodzącym w bramy Jerozolimy Zbawicielu. Tak, Zostaliście pohańbieni i upokorzeni.Teraz doznacie chwały – mówi Bóg do Izraela...

Przytoczmy treść czytania w nieco szerszym kontekście. Wtedy końcówka proroctwa, z której pochodzi czytanie jest zupełnie jasna.

Przez wzgląd na Syjon nie umilknę,
przez wzgląd na Jerozolimę nie spocznę,
dopóki jej sprawiedliwość nie błyśnie jak zorza
i zbawienie jej nie zapłonie jak pochodnia.
Wówczas narody ujrzą twą sprawiedliwość
i chwałę twoją wszyscy królowie.
I nazwą cię nowym imieniem,
które usta Pana oznaczą.
Będziesz prześliczną koroną w rękach Pana,
królewskim diademem w dłoni twego Boga.
Nie będą więcej mówić o tobie „Porzucona",
o krainie twej już nie powiedzą „Spustoszona”.
Raczej cię nazwą „Moje <w niej> upodobanie”,
a krainę twoją „Poślubiona”.

Albowiem spodobałaś się Panu
i twoja kraina otrzyma męża.
Bo jak młodzieniec poślubia dziewicę,
tak twój Budowniczy ciebie poślubi,
i jak oblubieniec weseli się z oblubienicy,
tak Bóg twój tobą się rozraduje.

Na twoich murach, Jeruzalem,
postawiłem straże:
cały dzień i całą noc
nigdy milczeć nie będą.
Wy, co przypominacie [wszystko] Panu,
sami nie miejcie wytchnienia
i Jemu nie dajcie spokoju,
dopóki nie odnowi
i nie uczyni Jeruzalem
przedmiotem chwalby na ziemi.

Przysiągł Pan na prawicę swoją
i na swe ramię potężne:
„Nigdy już nie dam twojego zboża
nieprzyjaciołom twoim na pokarm.
Cudzoziemcy nie będą pili twego wina,
przy którym się natrudziłeś.
9 Raczej [twoi] żeńcy będą spożywać zboże
i będą chwalili Pana;
ci zaś, co wino zbierają, pić je będą
na dziedzińcach mojej świątyni”.

Przechodźcie, przechodźcie przez bramy!
Otwórzcie drogę ludowi!
Wyrównajcie, wyrównajcie gościniec,
uprzątnijcie kamienie!
Podnieście znak dla narodów!
Oto co Pan obwieszcza
wszystkim krańcom ziemi:
„Mówcie do Córy Syjońskiej:
Oto twój Zbawca przychodzi.
Oto Jego nagroda z Nim idzie
i zapłata Jego przed Nim”.
Nazywać ich będą „Ludem Świętym”,
„Odkupionymi przez Pana”.
A tobie dadzą miano: „Poszukiwane”,
„Miasto nie opuszczone”.

Nadchodzi Twój Zbawca, Narodzie Wybrany i już nie będziesz się musiał wstydzić twojego dawnego poniżenia. Przeciwnie, doznasz zaszczytu - to mówi Bóg...

Dzień, w którym narodzi się Jezus będzie dla Izraela właśnie tą chwilą. Dużo bardziej niż moment odbudowania świątyni po niewoli babilońskiej. Zbawiciel rozsławi Izraela po całej ziemi. I wszyscy będą podziwiać historię tego narodu i jego wybranie, w którym przez Jezusa Chrystusa też będą mieli udział. Tak jak my, Polacy, z perspektywy Izraela mieszkańcy dalekiej północy. 

Zdumiewające, ale Izrael z tej okazji nie skorzysta. Odrzuci swojego Zbawiciela. Nowym ludem wybranym stanie się Kościół. Co nie przeszkodzi jednak rozsławić Izraela i Jerozolimę po całej ziemi....

Dziś nadchodzi zbawienie... Dziś, w osobie maleńkiego, narodzonego w Betlejem  Dziecka. Oczywiście my tylko wspominamy tamto wydarzenie sprzed dwóch tysięcy lat. Z drugiej jednak strony samo zbawienie ciągle jest dla nas „dziś”. Jeśli zwracam się ku Chrystusowi, jestem zbawiony dziś, już w tej chwili. Nie muszę czekać...

A następujący po czytaniu Psalm jest dziękczynieniem za dzieło zbawienia, obejmujące nie tylko Izraela, ale wszystkich: Pan króluje, wesel się ziemio,
radujcie się liczne wyspy (Izrael nie miał wysp, to synonim dalekich krajów pogańskich – AM.). Jego sprawiedliwość rozgłaszają niebiosa,
a wszystkie ludy widzą Jego chwałę.

2. Kontekst drugiego czytania Tt 3,4-7

List świętego Pawła do Tytusa, z którego pochodzi drugie czytanie,  to zasadniczo zbiór różnych wskazówek dla adresata listu, czego ma uczyć we wspólnotach, wśród których posługuje. Używa przy tym dość często powtarzającego się i w innych pismach Nowego Testamentu argumentu: spotkała was wielka łaska, więc musicie żyć tak, by być tej łaski godni. Stąd pouczanie przeplatane są wątkami o charakterze teologicznym. Tekst czytany w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia, to właśnie taki fragment. Przytoczmy go, tradycyjnie w nieco szerszym kontekście...

Przypominaj im (członkom Kościoła), że powinni podporządkować się zwierzchnim władzom, słuchać ich i okazywać gotowość do wszelkiego dobrego czynu:  nikogo nie lżyć, unikać sporów, odznaczać się uprzejmością, okazywać każdemu człowiekowi wszelką łagodność. Niegdyś bowiem i my byliśmy nierozumni, oporni, błądzący, służyliśmy różnym żądzom i rozkoszom, żyjąc w złości i zawiści, godni obrzydzenia, pełni nienawiści jedni ku drugim. Gdy zaś ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi, nie ze względu na sprawiedliwe uczynki, jakie spełniliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym, którego wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego, abyśmy, usprawiedliwieni Jego łaską, stali się w nadziei dziedzicami życia wiecznego.

Nauka ta zasługuje na wiarę, i chcę, abyś z całą stanowczością o tym mówił, że ci, którzy wierzą w Boga, mają się starać usilnie o pełnienie dobrych czynów. Jest to dobre i pożyteczne dla ludzi. Unikaj natomiast głupich dociekań, rodowodów, sporów i kłótni o Prawo [Mojżeszowe]! Są bowiem bezużyteczne i puste.

Ideał chrześcijańskiego życia, jaki kreśli tu święty Paweł chyba odbiega nieco od tego, co niektóre środowiska katolickie w ostatnich latach proponowały: „nikogo nie lżyć, unikać sporów, odznaczać się uprzejmością, okazywać każdemu człowiekowi wszelką łagodność”. Dlaczego chrześcijanie mają tak żyć? Bo sami byli kiedyś tacy, jak poganie. Ale dotknęła ich Boża łaska, i dlatego powinni być inni. Lepsi niż ci, których nie ogarnęło (jeszcze) zbawienie....

Warto zwrócić uwagę na tę zbawczą ścieżkę, którą przedstawia Paweł  Tytusowi

  • w ostatnich czasach ukazała się ludziom Boża łaskawość
  • Bóg okazał ją nam, ludziom brudnym i grzesznym, nie niewiniątkom
  • przez chrzest zostaliśmy odrodzeni i odnowieni w Duchu Świętym
  • jesteśmy w nadziei dziedzicami życia wiecznego.

Co w tym nadzwyczajnego? Nic. To stałe nauczanie Kościoła. Tyle że chyba słabo funkcjonujące w świadomości przeciętnego chrześcijanina. Ta świadomość grzeszności, Bożej łaskawości, która oczyściła mnie z grzechów, to radowanie się nadzieją życia wiecznego... Wielu z nas wydaje się chyba, że są w porządku, że co najwyżej brudzą się drobnymi grzeszkami. Więc pogardzają tymi większymi grzesznikami (np. aborterami, gejami, genderowcami i innymi tzw. bezbożnikami) zamiast próbować pomóc Bogu, by ich też ogarnęła łaska. Wielu chyba uważa, że zbawienie otrzyma, bo się im należy za dobre życie, za te wszystkie zmarnowane okazje do skosztowania zakazanego owocu grzechu. A nadzieja życia wiecznego? U wielu jej nie widać. Nawet w mówieniu o chorobie, śmierci... Może tu nie trzeba wielkich nawróceń. Ale na pewno styl chrześcijańskiego życia powinien być inny...

No dobrze: ale co to czytanie ma wspólnego z pierwszym? Ano zbawienie. To że „ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela”. Ukazała się oczywiście w całym dziele Jezusa Chrystusa. Ale zaczęła się ukazywać, gdy Zbawiciel przyszedł na świat. On już przyszedł. Już można się na zbawienie załapać. Od tego wydarzenia każde „dziś”, każda nasza teraźniejszość, jest czasem łaski. Zapowiedź Izajasza się spełniła...

Hmmm.. Za chwilę, przy lekturze Ewangelii nastąpi małe zderzenie: szumne zapowiedzi Izajasza i Pawłowa opowieść o wielkim dziele Boga spotkają się przy Betlejemskim żłobie...

3. Kontekst Ewangelii Łk 2,15-20

Ewangelia Mszy w dzień uroczystości Narodzenia Pańskiego to fragment Łukaszowej opowieści o narodzinach Jezusa. Już się urodził, już leżał w żłobie (bo dla Świętej Rodziny nie znalazło się miejsce w gospodzie), już Anioł opowiedział i wyjaśnił pasterzom, co się stało. Teraz pasterze biegną sprawdzić, czy Anioł mówił prawdę; czy przynajmniej te fakty, które mogli sprawdzić się zgadzają.

Gdy aniołowie odeszli od nich do nieba, pasterze mówili nawzajem do siebie: "Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co tam się zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił". Udali się też z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane.

4. Warto zauważyć

Prawda że niesamowite jest to zderzenie wielkich zapowiedzi Izajasza, mądrych słów św. Pawła no i szumu, jaki narobili Aniołowie oznajmiając ważną wieść pasterzom  z rzeczywistością niemowlęcia leżącego w żłobie? To chyba podstawowe przesłanie tej Ewangelii: Bóg, choć robi rzeczy wielkie, rozpoczyna spełniać wielkie zapowiedzi proroków, a niebawem zmieni historię świata, ciągle posługuje się bardzo prostymi, ubogimi środkami.

Wiem, że może niektórzy uznają, ze przesadzam z tym podkreślaniem na każdym kroku obrazu Boga w takiej czy innej scenie, ale akurat to wydaje mi się w lekturze Biblii jeśli nie najważniejsze, to na pewno jednym z najważniejszych celów czytania Pisma Świętego. Chodzi o odpowiedź na pytanie kim jest Bóg, jaki jest Bóg. W tej scenie musimy znów widzimy, że Bóg nie jest żądny ziemskich zaszczytów. Więcej, na każdym kroku stara się ich unikać. To bardzo ważne w sytuacji, kiedy człowiek zbliża się na modlitwie do Boga i nagle dopada go myśl, czy przypadkiem nie jest naprzykrzającą się Bogu natrętną muchą, niegodną stawać przez Panem... Nie, Bóg nie gardzi naszą zwyczajnością. Więc pewnie nie gardzi też nami, choć tacy zwyczajni, mali jesteśmy...

Warto też może zauważyć, że w tej scenie występują trzy grupy ludzi: Józef z Maryją, pasterze i pozostali świadkowie wydarzenia.

  • Józef z Maryją wiele już o Jezusie wiedzą. Maryja wiedziała na pewno, a Józef wierząc Maryi też był przekonany, że to dziecko poczęło się w niewytłumaczalny sposób. Na dodatek oboje zostali już pouczeni: Maryja przez Anioła, do Józefa Bóg przemówił we śnie. To co mówili im nieznani pasterze na pewno umocniło ich wiarę, dodatkowo przekonało, że nie zwariowali....
  • Pasterze.. Wcześniej nic o Jezusie nie wiedzieli, ale teraz wiedzą wszystko, co najważniejsze, bo Anioł im powiedział: to jest Mesjasz. Spotkanie przy żłóbku niewiele by w ich wiarę wniosło, gdyby wcześniej nie byli pouczeni przez Anioła. A tak widzą, że coś musi być na rzeczy. No bo skoro słyszeli, że znajdą niemowlę w żłobie – rzecz chyba niecodzienna – i faktycznie znajdują, to pewnie i w innych sprawach nic się im nie zwidziało...
  • Anonimowi „inni”, którym pasterze opowiadają o swojej wizji, o swojej wierze, że to Dziecko to Mesjasz...

Wszystkim trzem tym grupom ludzi spotkanie u żłóbka było potrzebne. Jedni ugruntowali swoją wiarę, inni dopiero zaczęli się zastanawiać, ze może jednak coś w tym jest, że Bóg zaczął działać... Ale gdyby pasterze nie poszli  i nie mówili co się stało, cała sprawa dla nich samych byłaby jakimś sennym przywidzeniem, a dla innych jakiś trochę dziwnym zdarzeniem. Okazuje się, że warto chodzić, zadać sobie trud sprawdzania prawdziwości swoich nadziei i mówić, opowiadać o swojej wierze... Tak wiara wszystkich rośnie.

5. W praktyce

  • Cieszcie się, bo jest z czego.. To podstawowe wezwanie liturgii słowa tej Mszy (Mszy o świcie). Wypada je powtórzyć, ale już nie wypada narzekać, że ktoś tam się nie cieszy. Cóż, radości nie da się nakazać. Musi wypływać z wolnego serca...
  • Dziś zbawienia... Nie kiedyś tam. Dziś. Bo już „zostaliśmy uwolnieni  z jarzma grzechu i śmierci i wezwani do chwały”. Chrześcijanin musi być świadomy łaski jakiej dostąpił. Sam był/jest grzesznikiem. Ale dzięki łaskawości Boga stał się dziedzicem nieba! Dlatego jego zadaniem nie jest walczyć z wrogami Boga. Jego zadaniem jest pomagać Bogu, by ci wrogowie stawali się Jego przyjaciółmi...

    Oczywiste? Oczywiście. W teorii. W praktyce ciągle próbujemy budować Kościół doskonałych, zamykać się w oblężonej twierdzy ludzi o podobnych wartościach czy przekonaniach... Tymczasem  tak naprawdę dyskusja, czy Kościół powinien być otwarty czy raczej się zamykać nie ma sensu. Bo jeśli Kościół nie jest otwarty nie jest Kościołem... Kościół to wspólnota ułaskawionych grzeszników. Powinno nam zależeć, by i inny dostąpili danej nam łaski...
     
  • Prostota Boga... Ona jest zawstydzająca. Bywamy wrażliwi na punkcie własnych godności. Bóg nie dba o nie tak bardzo, jakby chciał nam wykrzyczeć, byśmy się nimi przestali przejmować...
     
  • Ubóstwo środków... Myśląc o różnych działaniach w Kościele mamy tendencję, by najpierw zatroszczyć się o zapewnienie środków na taką czy inną działalność, stworzyć zaplecze, bazę, a potem – ewentualnie, bo sił może już nie być – zacząć działać... Tymczasem Bóg robi wielkie rzeczy i bez nich. Wystarczy Mu prosta rodzina, ubogi żłób. Można mieć nadzieję, że i bez zaplecza środków w dobrych sprawach nam pomoże...
     
  • Odwaga głosicieli... Pasterze nie wystraszyli się, że ci, którzy posłuchają ich opowieści o Aniołach popukają się w czoło. Może zbyt często staramy się sprawy wiary ubrać w jakieś mądre słowa, teorie, a za mało mówimy o tym czego sami doświadczyliśmy?