Reformować czy ożywiać?

Andrzej Macura

publikacja 21.05.2015 12:49

Garść uwag do czytań na wigilię Zesłania Ducha Świętego z cyklu „Biblijne konteksty”.

Zesłanie Ducha Świętego Henryk Przondziono /Foto Gość Zesłanie Ducha Świętego
„Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie, niech przyjdzie do Mnie i pije. Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza”

Wigilia Zesłania Ducha Świętego ma swoje własne czytania. Co ciekawe, w lekcjonarzu podano kilka możliwych propozycji pierwszego z nich. To o tyle zaskakujące, że Stary Testament nie znał przecież jeszcze prawdy o Bogu Trójjedynym.  O czym więc są te czytania? Oprócz pierwszego i w zasadzie też trochę drugiego – o ożywianiu. I to ożywianie jest myślą przewodnią także pozostałych czytań. Warte zastanowienia się w dobie pokusy zatrzymywania się jedynie na zewnętrznych przejawach religijności.

Jako że możliwości wyboru pierwszego czytania jest tak wiele, niech mi wolno będzie zatrzymać się nad wymową każdego z nich, ale już bez wchodzenia w szczegóły.

1A. Kontekst pierwszego czytania z Księgi Rodzaju Rdz 11,1-9

Czytanie to jest fragmentem opowieści autorów Księgo Rodzaju o ludzkiej prehistorii. Właściwie to ostatnia o niej opowieść, bo po niej, a przed historią Abrahama, mamy już tylko genealogie. Czytając początek Księgi Rodzaju skłonni jesteśmy zauważać głównie jej trzy rozdziały – opowiadania o stworzeniu i o grzechu pierwszych ludzi. Niesłusznie. Kolejne podejmują niezmiernie ważny temat: rozlewania się zła i to mimo kroku tak drastycznego, jak wygubienie wszystkich ludzi z wyjątkiem rodziny sprawiedliwego Noego. W opowieści tej widać, że grzech nie jest jedynie niewiele znaczącym nieposłuszeństwem w sprawie zerwania jakiegoś owocu. Głęboko wniknęło w ludzka naturę i rodzi także tak wielkie nieprawości jak morderstwa i niepohamowaną żądzę odwetu. I nic nie daje walka ze złem  polegająca na karaniu. Dlatego też Bóg niebawem zabierze się do wykorzenienia  go zupełnie inaczej – powoła Abrahama, by po wiekach zesłać na świat swojego Syna. Ale póki co mamy opowieść o ostatniej z prehistycznych ludzkich nieprawości: budowaniu wieży Babel.

Mieszkańcy całej ziemi mieli jedną mowę, czyli jednakowe słowa. A gdy wędrowali ze wschodu, napotkali równinę w kraju Szinear i tam zamieszkali.

I mówili jeden do drugiego: „Chodźcie, wyrabiajmy cegłę i wypalmy ją w ogniu”. A gdy już mieli cegłę zamiast kamieni i smołę zamiast zaprawy murarskiej, rzekli: „Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi”.

A Pan zstępując z nieba, aby zobaczyć to miasto i wieżę, które budowali ludzie, rzekł: „Są oni jednym ludem i mają wszyscy jedną mowę i to jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem na przyszłość nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego!”

W ten sposób Pan rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi, i tak nie dokończyli budowy tego miasta. Dlatego to nazwano je Babel, tam bowiem Pan pomieszał mowę mieszkańców całej ziemi. Stamtąd też Pan rozproszył ich po całej powierzchni ziemi.


Dlaczego Bóg pomieszał ludziom języki? Chodzi chyba o to, że zadufana w swoje umiejętności ludzkość chciała się obywać bez Boga: wieża miała sięgać nieba, a jednocześnie miała być sposobem na zachowanie jedności. Ważne: jedności bez Boga. Ten, chcąc człowieka z powrotem przyjąć do raju, nie mógł zgodzić się na takie umocnienie się zła, na pogardzenie Nim. Stąd reakcja – pomieszanie języków.

Warto też dodać, że w Biblii dość często mamy niejasność co do tego, czy Bóg coś zrobił czy na coś pozwolił. Być może i tu chodzi o pozwolenie, o to, że nie uchronił ludzi przed pomieszaniem języków. Ale autor natchniony pamiętając, że wszystko ostatecznie zależy od Boga, Jemu przypisuje działanie...

Dlaczego akurat to czytanie w wigilię zesłania Ducha Świętego? Bo w dniu Pięćdziesiątnicy nastąpiło odwrócenie tej nieszczęsnej sytuacji. Apostołowie nagle zaczęli zrozumiale mówić do tych, którzy posługiwali się na co dzień innym językiem niż oni. Bariera języka została zniesiona...

1B. Czytanie z Księgi Wyjścia Wj 19,3-8a.16-20b

To czytanie pochodzi z Księgi Wyjścia. Jest częścią opowieści o zawarciu przymierza między Bogiem a Izraelem. Przymierza zwanego synajskim, w którym Bóg obiecał, że będzie się Izraelem opiekował, a Izrael zobowiązał się do zachowywania Bożego prawa. Warto przypomnieć, że zawarcie owego przymierza miało miejsce już po cudzie plag egipskich, nocy wyjścia, nakarmieniu manną i przepiórkami czy wyprowadzeniu wody ze skały. Także po zwycięstwie nad Amalekitami, tym odniesionym dzięki wzniesionym w górę rękom Mojżesza. Izrael więc nie ma wybierać w ciemno. Wie jak mocny jest ten, którego odtąd mają mieć po swojej stronie.

Mojżesz wstąpił do Boga, a Pan zawołał na niego z góry i powiedział: „Tak powiesz domowi Jakuba i oznajmisz synom Izraela: Wyście widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do Mnie. Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy cała ziemia. Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym. Takie to słowa powiedz synom Izraela”.

Mojżesz powrócił i zwołał starszych ludu, i przedstawił im wszystko, co mu Pan nakazał. Wtedy cały lud jednogłośnie powiedział: „Uczynimy wszystko, co Pan nakazał”.

Trzeciego dnia rano rozległy się grzmoty z błyskawicami, a gęsty obłok rozpostarł się nad górą i rozległ się głos potężnej trąby, tak że cały lud przebywający w obozie drżał ze strachu. Mojżesz wyprowadził lud z obozu naprzeciw Boga i ustawił u stóp góry. Góra zaś Synaj była cała spowita dymem, gdyż Pan zstąpił na nią w ogniu, i uniósł się dym z niej jakby z pieca, i cała góra bardzo się trzęsła. Głos trąby się przeciągał i stawał się coraz donioślejszy. Mojżesz mówił, a Bóg odpowiadał mu wśród grzmotów.

Pan zstąpił na górę Synaj, na jej szczyt. I wezwał Mojżesza na szczyt góry.


No właśnie: „Wyście widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do Mnie”. Izrael doświadczył wielkiej Bożej pomocy. A teraz czas się zdecydować: ma dalej pomagać czy raczej z Jego pomocy zrezygnować.

Warto jednak zwrócić też uwagę na co innego. Na sposób, w jaki Bóg się objawia. Grzmoty z błyskawicami, gęsty obłok, ogień, trzęsienie ziemi, głos trąby. Wszystko to napawa Izraela lękiem. W dniu Zesłani Ducha Świętego będzie szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, napełniający cały dom i języki jakby z ognia. Będzie dar mówieni językami i odwaga, by z Wieczernika wyjść. I chyba to ostatnie jest tu najbardziej istotne: Izrael stoi pod górą i nie zbliża się do Boga. W dniu Pięćdziesiątnicy Apostołowie nie tylko zbliżają się do Boga, ale są Nim napełnieni...

A o ożywianiu, jak napisałem we wstępie,  tu jest? Owszem. Przecież od zawarcia przymierza Izrael zaistniał jako naród. Zaczął żyć...

1C. Kontekst pierwszego czytania Ez 37,1-14

Ezechiel to prorok czasów wygnania. Czasów niewoli babilońskiej. Izrael (czy właściwie wtedy Juda) przestał istnieć. Zadaniem proroka było między innymi przywrócenie Ludowi Wybranemu nadziei. I w tym kontekście trzeba widzieć to czytanie.

Spoczęła na mnie ręka Pana, i wyprowadził mnie On w duchu na zewnątrz, i postawił mnie pośród doliny. Była ona pełna kości. I polecił mi, abym przeszedł dokoła nich., i oto było ich na obszarze doliny bardzo wiele. Były one zupełnie wyschłe.

I rzekł do mnie: „Synu człowieczy, czy kości te powrócą znowu do życia?” Odpowiedziałem: „Panie Boże, Ty to wiesz”.

Wtedy rzekł On do mnie: «Prorokuj nad tymi kośćmi i mów do nich: «Wyschłe kości, słuchajcie słowa Pana». Tak mówi Pan Bóg: «Oto Ja wam daję ducha po to, abyście się stały żywe. Chcę was otoczyć ścięgnami i sprawić, byście obrosły ciałem, i przybrać was w skórę, i dać wam ducha po to, abyście ożyły i poznały, że Ja jestem Pan»”.

I prorokowałem, jak mi było polecone, a gdym prorokował, oto powstał szum i trzask, i kości jedna po drugiej zbliżały się do siebie. I patrzyłem, a oto powróciły ścięgna i wyrosło ciało, a skóra na nie się naciągnęła, ale jeszcze nie było w nich ducha.

I powiedział do mnie: „Prorokuj do ducha, prorokuj, o synu człowieczy, i mów do ducha: «Tak powiada Pan Bóg: Z czterech wiatrów przybądź duchu i powiej po tych pobitych, aby ożyli»”.

Wtedy prorokowałem tak, jak mi nakazał, i duch wstąpił w nich, a ożyli i stanęli na nogach, wojsko bardzo, bardzo wielkie.

I rzekł do mnie: „Synu człowieczy, kości te to cały dom Izraela. Oto mówią oni: «Wyschły kości nasze, minęła nadzieja nasza, już po nas». Dlatego prorokuj i mów do nich: «Tak mówi Pan Bóg:

Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój. Udzielę wam mego ducha po to, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam», mówi Pan Bóg”.


Wszystko jasne. Wizja Ezechiela to nie zapowiedź zmartwychwstania poszczególnych jednostek, ale metafora zmartwychwstania narodu, Izraela. Ten naród w tej chwili był jakby umarły. Ale dzięki Bogu miał znów ożyć. I faktycznie po latach ożył...

Nauka płynąca z tego tekstu dla nas jest oczywista. Bóg może wszystko. Nawet ożywić naród, który – jak się wydaje – już umiera. I w naszą martwotę może więc na powrót wlać swojego Ducha.

Daleki byłbym od diagnozowania, że Kościół dziś jest martwy. Ale faktem jest, że są w nim obszary obumierania. Nic już nie da się zrobić? Po ludzku nie. Ale Bóg może „naszą nicość odbudować w najpiękniejsze znów struktury” i „tchnieniem swoim świat przesnuć w szeleszczących modlitw sznury”.

1D. Kontekst pierwszego czytania Jl 3,1-5

Wedle naszej dzisiejszej wiedzy Księga Joela powstał najprawdopodobniej po niewoli babilońskiej. Nie wchodząc w szczegóły warto zauważyć, że proroctwo będące jednym z czterech do wyboru pierwszych czytań Wigilii Zesłania Ducha Świętego jest dalszym ciągiem zapowiedzi nowych, lepszych czasów dla Izraela po okresie plag. W tym miejscu prorok patrzy już na czasy ostateczne. I zapowiada:

To mówi Pan: „Wyleję Ducha mego na wszelkie ciało, a synowie wasi i córki wasze prorokować będą, starcy wasi będą śnili, a młodzieńcy wasi będą mieli widzenia. Nawet na niewolników i niewolnice wyleję Ducha mego w owych dniach.

I uczynię znaki na niebie i na ziemi: krew i ogień, i słupy dymne. Słońce zmieni się w ciemność, a księżyc w krew, gdy przyjdzie dzień Pana, dzień wielki i straszny.

Każdy jednak, który wezwie imienia Pana, będzie zbawiony, bo na górze Syjon i w Jeruzalem będzie wybawienie, jak przepowiedział Pan, i wśród ocalałych będą ci, których Pan wezwał”.


To oczywiście zapowiedź wylania na Izraela Ducha Bożego na Izraela. Znamienne, że z perspektywy proroka jednocześnie następuje dzień sądu wszystkich narodów. Ratunkiem przed karą będzie „wezwanie imienia Pana”.

My dziś już wiemy, że zesłanie Ducha od ostatecznego sądu dzielą co najmniej dwa tysiąclecia. Jednocześnie jednak... Przecież Duch ciągle działa. I jednocześnie ciągle dokonuje się sąd: kto wzywa imienia Pana jest zbawiany. Reszta idzie na zagładę...

2. Kontekst drugiego czytania Rz 8,22-27

Podstawowym tematem Listu do Rzymian, przynajmniej sporej jego części, jest zbawienie przez wiarę. W ósmym rozdziale, z którego pochodzi czytanie, Paweł przypomina chrześcijanom w Rzymie, że są synami Bożymi. Kreśląc przed ich oczyma obraz zaszczytu jaki ich spotkał, odpowiada jednak na niewątpliwie nurtujące niejednego pytanie: skoro jesteśmy dziećmi Boga i współdziedzicami Chrystusa, to czemu na tym świecie spotyka nas jeszcze tyle nieszczęść i zła? Mówi im więc Paweł: „Sądzę bowiem, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić” (12, 18) by po chwili dodać:

Wiemy, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy oczekując przybrania za synów - odkupienia naszego ciała. W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni. Nadzieja zaś, której spełnienie już się ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się jeszcze spodziewać tego, co się już ogląda? Jeżeli jednak, nie oglądając, spodziewamy się czegoś, to z wytrwałością tego oczekujemy.

Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, wie, że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą.

Co zwraca uwagę?

  • Jesteśmy zbawieni. Ale w nadziei, mamy dopiero nadzieję na zbawienie. Cóż by to jednak była za nadzieja, gdybyśmy jej spełnienia już się doczekali? Żeby była nadzieją (a nie pewnością) musimy podlegać różnorakim przeciwnościom. I wytrwale oczekiwać spełnienia owej nadziei.
     
  • Mamy pierwsze dary Ducha. Czeka nas chyba znacznie więcej.
     
  • W tym oczekiwaniu nie jesteśmy sami. Gdy nie wiemy jak się modlić, sam Duch modli się w nas.
     
  • Ta modlitwa Ducha w nas zawsze jest zgodna z Bożą wolą. Ten, który przenika serca – Jezus Chrystus – wie o tym. Skomplikowane? Może. W sumie to pokazanie, jak bardzo Bóg jednoczy się z chrześcijaninem. Już nie ma góry Horeb (Synaj), strasznej burzy, mgły, trzęsienia ziemi i głosu trąby. Bóg mieszka w człowieku....

3. Kontekst Ewangelii J 7,37-39

Scena opisana w Ewangelii Wigilii Zesłania Ducha Świętego rozgrywa się w Jerozolimie podczas Święta Namiotów. Żydzi wspominali wtedy pobyt swoich praojców na pustyni z czasów wyjścia z Egiptu. To trochę wyjaśnia, czemu akurat o piciu wody mówi Jezus. Przecież wyprowadzona dla spragnionej rzeszy woda ze skały była jednym z elementów tego wspominania... Czy coś jeszcze jest w kontekście tej sceny istotnego? Chyba nie. Przytoczmy więc stosowny tekst.

W ostatnim, najbardziej uroczystym dniu Święta Namiotów, Jezus stojąc zawołał donośnym głosem:„Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie, niech przyjdzie do Mnie i pije. Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza”.

A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego; Duch bowiem jeszcze nie był dany, ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony.


4. Warto zauważyć

W zasadzie istotne jest tu chyba jedno zdanie, to wypowiedziane przez Jezusa. Bardzo bogate treść. A konkretnie?

Chyba warto przytoczyć najpierw różne jego tłumaczenia. Żeby nie opierać się tylko na jednym, być może nie najszczęśliwszym.

W Biblii Tysiąclecia czytamy: :„Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie, niech przyjdzie do Mnie i pije. Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza”.
W Biblii Paulistów: „Jeśli ktoś jest spragniony, niech przyjdzie do Mnie i pije, wierząc we Mnie. Jak mówi Pismo: Z Jego wnętrza popłyną strumienie wody dającej życie”.

W Biblii Poznańskiej: Jeśli kto jest spragniony, niech przyjdzie do Mnie i pije. A z wnętrza tego, kto wierzy we Mnie – jak powiedziano w Piśmie – popłyną rzeki żywej wody.

Przekład ekumeniczny ma: „Jeśli ktoś pragnie, niech przyjdzie do Mnie i niech pije. Kto wierzy we Mnie, jak mówi Pismo, strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza”.

  • Pragnienie i wiara. Te dwa elementy, choć nie tak samo, połączone są we wszystkich tych tłumaczeniach. Można chyba zaryzykować twierdzenie, że najpierw jest to pragnienie, potem wiara; człowiek pragnący odkrywa źródło, odkrywa studnię. I wtedy może się napić... Wydaje mi się, że to ważne. Pije nie ten, kto spotkał Jezusa, ale kto jest spragniony i spotkał Jezusa. Dlatego ważne jest dziś nie tylko pokazywać Jezusa, ale też pokazywać, jak odpowiada On na ludzkie pragnienia, uświadamiać ludziom ich skryte i często nawet nieuświadomione pragnienia...
     
  • Duch Święty jest darem Jezusa; darem, który otrzymuje przychodzący do Niego; darem dla tego, kto próbuje zaspokoić Nim swoje pragnienie. Nie jest chyba możliwe otrzymanie Ducha bez tego zbliżenia do Jezusa, bez chęci zaczerpnięcia od Niego. Teoria? Niekoniecznie. Pokazuje jak wielkim błędem jest coś, z czym chyba czasem spotykamy się wśród ludzi, którzy niedawno zafascynowali się modlitwą charyzmatyczną: poszukiwanie cudowności, mocy Ducha, a zepchnięcie na dalszy plan zbliżania się do Jezusa, czerpania z Niego. Jednocześnie trzeba też jasno powiedzieć: Ducha otrzymuje także ten, kto choć nie uczestniczy w modlitwach charyzmatycznych, innymi drogami przychodzi do Jezusa.
  • Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza... Czyjego? Jezusa czy chrześcijanina? Przytoczone wyżej różne tłumaczenia nie pozostawiają wątpliwości: chodzi o chrześcijanina. Zresztą wcześniej, w rozmowie z Samarytanką Jezus powiedział:  „Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu”. Dzięki piciu tej wody w chrześcijaninie zaczyna bić źródło!  Czyli  Duch Święty, bo przecież Jezus mówił o Nim.

    Teraz jeszcze tylko pytanie: komu służy ta woda żywa tryskająca w chrześcijaninie? Jemu samemu czy innym? Nie podejmuję się tego dylematu rozstrzygać...

5. W praktyce

  • Jezus w Ewangelii mówi, by przyjść do Niego i pić. Pić Ducha Świętego. Trudno to przełożyć jakoś na konkret i nie popaść w uproszczenie. Ale znaczy też chyba by pozwolić nauce Jezusa przenikać nasze wnętrza, nasze życie. Wydaje się, że dziś problemem wielu chrześcijan jest to, że nauczanie Jezusa jest dla nich czymś zupełnie zewnętrznym. Mają swój świat, system wartości, który albo pasuje do tego, czego chce Chrystus albo nie. Ale jeśli nie pasuje chrześcijanie ci zmieniają te swoje widzenie świata z wielkim bólem i ociąganiem. I najlepiej w jakimś jednym, drobnym wycinku, nie w całości swojego życia. Nie piją tej wody, by stała się ich częścią, ale co najwyżej pozwalają się lekko nią skropić...
     
  • Większość czytań liturgii Wigilii Zesłania Ducha Świętego pokazuje Go jako tego, który jest siłą sprawczą nowego; jest dającym życie. Wydaje się, że to ważna wskazówka dla tych, którzy widzą potrzebę reform Kościoła. Nie chodzi o wymyślenie jakiegoś sposobu na ożywienie Kościoła, na uczynienie go bardziej Chrystusowym. Zmiany „administracyjne” niekoniecznie przynoszą spodziewane owoce. Trzeba pomagać otwierać Go na Ducha, a wtedy i sposoby się znajdują... Tak, znajdują. Jest ich przecież w dzisiejszym Kościele całkiem sporo...