Na co my właściwie jeszcze czekamy? Nie mam na myśli odpowiedzi oczywistych – Bożego Narodzenia czy paruzji. Ale na co czekamy, dlaczego wciąż tkwimy w tym samym miejscu – skoro tyle obietnic, cudów, natchnień już wydarzyło się przecież. Znaki się wydarzyły – i nic. „Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli” – nie zrozumieliśmy, nie poznaliśmy się na tym, przegapiliśmy swoją szansę.
Tak więc inaczej się nie da, nie ma innego wyjścia – Boża moc musi nami wstrząsnąć, nas obudzić, zrobić coś z nami. Takim jak my nawet Eliasz nie wystarczy – musi narodzić się Bóg, my Boga chcemy, nikt inny nie da tu rady.
Dlatego usłysz, o Jezu, jak dziś wołamy. Zbudź swą potęgę. Chroń, co prawica Twoja zasadziła.
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Co złego może się stać przyjacielowi Chrystusa? Wszystkie przygody dobrze się skończą.
Nadchodzi dzień kary? Ale jak to? Za co? Jak Bóg może się gniewać? Jak śmie?
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.