Sługę i niewolnika kojarzymy z wykorzystaniem przez bogatszego lub upodleniem przez mocniejszego. W jednym i drugim przypadku mamy do czynienia z traktowaniem kogoś jak narzędzia, własności. Czyli odarciem go z godności. Skojarzenie uzasadnione, gdy sługą i niewolnikiem staje się ktoś wbrew swojej woli.
Jezus tę perspektywę zmienia, wskazując na wielkość bycia sługą i niewolnikiem, będącą konsekwencją wolnego wyboru. Przy czym, w kontekście całej Ewangelii, nie jest wymagającym niemożliwego moralistą. Jest pierwszym, który takiego wyboru dokonał, „przyjąwszy postać Sługi”. Dlatego „Bóg Go wywyższył”. Co znaczy, że każdy, kto drogą za Nim pójdzie, otrzymuje nową godność.
O ile służba, rozumiana jako bezinteresowne pełnienie uczynków miłosierdzia względem ciała i duszy, jest dla nas czymś zrozumiałym i do przyjęcia, Jeremiasz wskazuje na inny, bardzo aktualny dziś, wymiar. Prorok, jak Jezus na Krzyżu, modli się za chcących wyrządzić mu krzywdę. Więcej, błaga Boga, by powstrzymał karzącą rękę. Jakby wiedział, że pragnienie zemsty bardziej upadla niż bycie w fizycznej niewoli. Jakby wiedział, że dzięki jednemu „wspomnij” już wygrał. Choć już czekała na niego wypełniona błotem cysterna.
Myśl Benedykta XVI
Wielkie przykazanie miłości bliźniego nakazuje i apeluje, by mieć świadomość, że jest się odpowiedzialnym za tego, kto tak jak ja jest stworzeniem i dzieckiem Bożym: fakt, że jesteśmy braćmi w człowieczeństwie, a często także w wierze, winien nas skłaniać do dostrzegania w bliźnim prawdziwego alter ego, nieskończenie umiłowanego przez Pana. Jeżeli zaprawiamy się w tym braterskim patrzeniu, wówczas solidarność, sprawiedliwość, a także miłosierdzie i współczucie w naturalny sposób rodzą się w naszym sercu (Orędzie na Wielki Post, 2012).