Miłować nieprzyjaciół, modlić się za oczerniających, nie gorszyć. Wszystko to zakłada jakieś działanie po naszej stronie, jakąś gotowość do czynu, umiejętność wykorzystania tego, co się wie, co się ma. Bezruch, niedbalstwo, nieprzywiązywanie wagi do czynów – wydają się w tym kontekście w jasny, dobitny sposób złe.
Nasze wstrzymywanie się od decyzji, nasze wszystkie „nie teraz”, „później”, „muszę odpocząć”. I nadmiar po Bożej stronie: przebaczenie niewdzięcznym, iść choćby i dwa tysiące, miara dobra, utrzęsiona. Trudno o większy kontrast. Wskazanie jest jasne, a zadanie do wykonania: w zasięgu naszych rąk.